Złota polska jesień przypomniała sobie o nas
Jechałam tylko w polarze, na nosie miałam okulary przeciwsłoneczne. Niechby jeszcze tak parę dni było to będę zachwycona. Sowa nie mogła się mnie doczekać, siedziała na trawniku przed jabłonką. Znowu zjadła tylko mięso i podroby, resztę zlekceważyła. Alibaba i Jadzia najedli się bardzo, tak sądzę, bo nawet kocur trochę jedzenia zostawił i sobie poszedł. Dziękuję nie powiedział
Podjechałam pod transformator, akurat p.Joanna karmiła koty. Wzięła jednak za mało jedzenia, co nie znaczy, że mało w ogóle, ale tamtejsze koty miały jakoś wyjątkowy apetyt. Dałam, co mi zostało.Była czarno-biała Paulinka, burasia, mama Ptysia i Balbinki i dwa kocury.Ten czarny miziak ma chore oczko
Łzawi mu, czasem wygląda lepiej.Myślałam o unidoxie, ale on ponoć nie przychodzi codziennie.Czasem zjawia się bardzo niemiły buro-biały kocur z ogromnym brzuchem.On potrafiłby zjeść wiadro karmy.Zaraz wkleję zdjęcia.
Sowa
Jadzia
Alibaba
I transformatorowce
Czarny kocurek z chorym oczkiem
Tłustobrzuchy
Gabrysia, dzika bardzo, mama Ptysia i Balbinki
Czarno-białej Paulinki jakoś nie mam dzisiaj