Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:Dzisiaj Sowa nie zaszczyciła mnie swoją obecnością.Dwa razy podjeżdżałam, musiała słyszeć dzwonek roweru.Ona tak czasem ma, już się przekonałam.Jadzia i Alibaba byli, myślę, że tych dwoje głodnych nie będzie. Dzisiaj w promocji była taniutka gulaszowa wieprzowina, one ją wolą od wołowiny.
Młody człowiek podjechał motorem pod pobliski bankomat i zaproponował mi złapanie kotów i oddanie ich do przytuliska, w którym zresztą pracuje. Szkoda, że nie zna prawa na tyle, aby wiedzieć, że tego robić nie wolno. Koty są bezdomne i wolno żyjące, psy wyłącznie bezdomne, co jest zasadniczą różnicą. Poprosiłam go, aby poszedł ze mną obejrzeć biednego psa, zobaczyć jakie ma warunki, ale ....bał się Chłop tak ze 100 kg żywej wagi, wysoki, a taki strachulec. Poszłam sama, bo ja taka strachliwa nie jestem, chociaż mizerota ze mnie. W przytulisku nikt nie jest inspektorem TOZ-u, nikt nie ma legitymacji i interwencji nie podejmują.Nie chce im się? Boją się? Do kitu z czymś takim.
ewar pisze:Oj, tak. Ona już wycinała takie numery, nawet dłużej się nie pokazywała. Sowa jest nieufna i to bardzo, nie można się do niej zbliżyć. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś mógł ja złapać i skrzywdzić.Niedaleko jest ulica, ale ona przez nią nie przechodzi, po drugiej bowiem stronie są inne koty, a Sowa się kotów boi. Jest to jednak starsza już kotka. Wygląda na zdrową, ale każda zima przeżyta przez nią cieszy mnie ogromnie.
ewar pisze:Sowa nie da się dotknąć. Jestem jedyną osobą, która w ogóle do niej może się zbliżyć, bardzo blisko, nawet nie musiałabym bardzo wyciągać ręki, żeby ją dotknąć. Nie robię jednak tego, bo straciłaby zaufanie i znowu długo czekałabym na odbudowanie tegoż. Poza tym, nie chcę oswajać kotów wolno żyjących, tak dla ich bezpieczeństwa.
Użytkownicy przeglądający ten dział: persik_ns i 32 gości