ewar pisze:Dzięki
Podjechałam dzisiaj pod hutę.Pogoda piękna, coś mnie tam ciągnęło. I słusznie. Sowa czekała na jedzonko, przybiegła szybciutko. Nie miałam surowizny, ale mokrą Smillę i sporo szynki od siostry. Smakowało jej. Już pisałam dlaczego wolałabym liczyć tylko na siebie. Mam taką znajomą, opowiada wszem i wobec, ile to karmy kupuje, bo karmi koty na działce. Owszem, ale jeździ tam, kiedy jest ładna pogoda, kiedy dobrze się czuje, kiedy ma czas. Co to jest za podkarmianie? Diabli mnie biorą na takie coś. Albo zawsze, albo w ogóle.
Czaki też przybiegł. Ma ogromniastą obrożę, taką chyba szeroką na 10 cm Jaki był głodny, łapą ciągnął miskę, nie mógł się doczekać aż mu nałożę. Kochane psisko z niego. Tylko dlaczego wypłoszył mi koty?
bo go nikt nie nauczył ,ze kotów sie nie goni
kochana Sówka