Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro gru 13, 2017 15:54 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Ja też nie. To było dużo większe i krwistoczerwone :( Bez przerwy tam się wylizywała. Teraz to już ciemne, suchutkie, jakby zagojone.
Boję się cieszyć, ale wydaje mi się, że oczka ciut, ciut lepsze. Koty poszły spać, wzięłam więc szylcię na ręce i ponosiłam po mieszkaniu.Postawiłam na parapet, pochodziła po nim, powyglądała przez okno, była zainteresowana. Nie czuje się pewnie wśród kotów, ale chciała pochodzić po kuchni. Pozwoliłam jej. Pusia spała na stole, jej zresztą nic nie rusza, szylcia mogła czuć się swobodnie. Teraz śpi na swoim posłanku w łazience.Damy radę, nie może być inaczej :ok:

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro gru 13, 2017 15:55 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Rzeczywiście, rana na ranie :(
A przecież teraz to już podleczone miejsce...
Za gojenie oczek :ok:
Będziemy wspierać :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2391
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 13, 2017 16:07 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Dziewczyny, dziękuję za wszystko :1luvu: :1luvu:
aannee99 pisze:Pamiętam Dudusia

Naprawdę? Piękny i kochany kotek z niego.
A tu zdjęcie pod ogonkiem. Teraz wygląda pięknie, to wszystko było żywe ciało, kiedy trafiła do lecznicy.
Obrazek


Oczywiście,że tak. Piękny i kochany kocurek,on nawet w dziale Nasze koty miał potem chyba wątek,prawda? Niebiesko biały cudak :201461

Bieda malutka,ale opiekę ma najlepszą :1luvu:
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Śro gru 13, 2017 16:14 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Dziewczyny, dziękuję za wszystko :1luvu: :1luvu:
aannee99 pisze:Pamiętam Dudusia

Naprawdę? Piękny i kochany kotek z niego.
A tu zdjęcie pod ogonkiem. Teraz wygląda pięknie, to wszystko było żywe ciało, kiedy trafiła do lecznicy.
Obrazek


jak ją biedną musiało boleć :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72499
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro gru 13, 2017 17:38 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koszmarnie :( Dlatego od razu powiedziałam, że jeśli ma cierpieć i nie ma szans na wyleczenie to proszę o eutanazję :oops: Oczka były jakby w okularach z ok.1 cm oprawkami w kolorze czerwonym. To trudno opisać.Tak było, a teraz jest lepiej i niech ten proces trwa. Naprawdę już czasem widać tęczówki :ok:
Jeżeli chodzi o pupę, to myślę, że ona starała się nie robić kupki, bo ją bolało i stąd jelita wypełnione masami kałowymi i rozdęty brzuch. Nie jestem pewna, ale nie wylizuje się, więc jej nie powinno już tak boleć. Masło i karma z błonnikiem to coś, co mi wpadło do głowy. Oby okazało się, że miałam rację. Przed nami jeszcze kilka dni do wizyty kontrolnej, zobaczymy, co weci powiedzą.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro gru 13, 2017 18:25 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Koszmarnie :( Dlatego od razu powiedziałam, że jeśli ma cierpieć i nie ma szans na wyleczenie to proszę o eutanazję :oops: Oczka były jakby w okularach z ok.1 cm oprawkami w kolorze czerwonym. To trudno opisać.Tak było, a teraz jest lepiej i niech ten proces trwa. Naprawdę już czasem widać tęczówki :ok:
Jeżeli chodzi o pupę, to myślę, że ona starała się nie robić kupki, bo ją bolało i stąd jelita wypełnione masami kałowymi i rozdęty brzuch. Nie jestem pewna, ale nie wylizuje się, więc jej nie powinno już tak boleć. Masło i karma z błonnikiem to coś, co mi wpadło do głowy. Oby okazało się, że miałam rację. Przed nami jeszcze kilka dni do wizyty kontrolnej, zobaczymy, co weci powiedzą.



a antybiotyk jeszcze ma?
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72499
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro gru 13, 2017 18:54 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Tak, długo jeszcze będzie go brała.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 14, 2017 6:58 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

waanka, dziękuję za pomoc :1luvu:
Dzisiaj mam wyjątkowo trudny dzień, mnóstwo bieganiny, dobrze, że pogoda przyzwoita, można jechać rowerem. Mam nadzieję, że huciane kotki się pojawią, chociaż coraz mniej już liczę, że i Jadzia będzie :( Muszę kupić jakieś mięso dla nich, dla domowych również. Przed południem, bo później to już nic sensownego nie dostanę.
Koty już po pierwszym śniadaniu, odpoczywają teraz. Szylcia nie chce jeść mokrej karmy :( Wylizuje sos i tyle. Mięso też średnio jej już smakuje. Wczoraj kupiłam w zoologicznym jakąś wściekle drogą karmę vibrisse. Ta jej smakowała, ale to karma dodatkowa, nie bytowa.Wodę pije, siusiu jest w kuwecie, kupki w nocy nie było. Ze świerzbem walczymy, jedno uszko jakby już czyściejsze, w drugim wciąż czarno. Dostanie jeszcze stronghold, tak mówił wet, ale oridermyl mam wciąż stosować. Mała tego nie lubi, podobnie jak zakrapiania oczek. Dicortineff wydaje się jednak trafiony, oczka są lepsze. Dziwne, bo jak jest dłuższa przerwa ( trochę muszę pospać :oops: ) to oczka są ładniejsze, po podaniu kropelek łzawią. Tak ma być? Chciałabym już ją wypuścić "na pokoje", ale to niemożliwe na razie. Wynoszę ją tylko na rękach, pilnuję, musi mieć dostęp do światła dziennego. Jest bardzo kochana, leży spokojnie na kolanach, lubi być głaskana.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 14, 2017 8:07 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

powodzenia we wszystkich planach :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72499
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw gru 14, 2017 13:47 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Udało mi się wszystko ogarnąć :ok: Rower to jednak jest świetny środek transportu, chociaż w taka zimnicę przyjemnie nie jest.Byłam pod hutą, Sowa i Alibaba czekali na mnie. Dzisiaj miałam sporo mięsa, słoninę również. Oboje się najedli, nawet ociupinkę zostało dla srok. Mam zdjęcia, później wkleję.
Szylcia zdrowieje, tak mi się wydaje. Łasi się, pakuje na kolana, obejmuje łapkami moją rękę i mruczy :D Była kupka :ok: , teraz zjadła trochę Sheby, a właściwie wylizała sos. Nie wiem, co jej dawać poza suchą karmą, czyżbym musiała kupić Whiskasa? :evil: Sheba to też fastfood, fakt.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 14, 2017 13:51 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Udało mi się wszystko ogarnąć :ok: Rower to jednak jest świetny środek transportu, chociaż w taka zimnicę przyjemnie nie jest.Byłam pod hutą, Sowa i Alibaba czekali na mnie. Dzisiaj miałam sporo mięsa, słoninę również. Oboje się najedli, nawet ociupinkę zostało dla srok. Mam zdjęcia, później wkleję.
Szylcia zdrowieje, tak mi się wydaje. Łasi się, pakuje na kolana, obejmuje łapkami moją rękę i mruczy :D Była kupka :ok: , teraz zjadła trochę Sheby, a właściwie wylizała sos. Nie wiem, co jej dawać poza suchą karmą, czyżbym musiała kupić Whiskasa? :evil: Sheba to też fastfood, fakt.


ale jak jej smakuje
moze kupic kilka róznych saszetek na próbę, bo nie wiadomo co ona jadała
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72499
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw gru 14, 2017 15:20 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Tak też robię, ale chcę, aby jadła wartościowy pokarm.Dzisiaj pozwoliłam jej trochę pochodzić po mieszkaniu. Nie czuła się pewnie, ale wszystko zwiedzała, wąchała. Wszystkie prawie koty ( oprócz Beni) jak oczadziałe łaziły za nią krok w krok. Super to wyglądało :D Najbardziej szylcią zainteresowana jest Daszka, ma przecież córeczkę tak umaszczoną. Teraz jednak szylcia znów w łazience, może sobie pospać. Z kotami ma kontakt przez kratkę w drzwiach, nie są już więc koty takie całkiem obce dla siebie.
A teraz zdjęcia spod huty.
Bywało, że Sowa czekała na mnie na przystanku autobusowym
Obrazek
W głębi widać szkołę, na terenie której Sowa mieszka. To ogromny teren
Obrazek
Smakuje jej :D Śliczna jest, prawda?
Obrazek
A tu Alibaba.
Obrazek

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 14, 2017 16:09 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Piękne te koty za,oj piękne. Sówka zawsze była śliczna :1luvu:
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Czw gru 14, 2017 18:49 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Prawda? Zupełnie nie wyglądają na zabiedzone, bezdomne koty. Sowa musi mieć jakieś czyste lokum, zawsze bowiem ma bielutkie futerko. Imię takie jej nadano ( nie wiem kto, ale p.Mieczysława tak ją nazywała) ze względu na piękne oczy. Alibabie trudno zrobić zdjęcie, bo bywa za siatką, ale jest przecudny.
Żałuję, że nie mogę robić zdjęć szylci, bo teraz siedzi w pozycji Buddy, ma łysy brzuch wygolony do usg i zawzięcie się myje :lol: Wyczyściłam jej uszka, prawe już prawie wolne od pajęczaków, w lewym nadal są i to w ilościach hurtowych. Swędzi ją, ale nie rozdrapuje sobie uszek do krwi, jak to czasem bywa. Zaraz będzie kolacja, antybiotyk i dość zabiegów na dzisiaj.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt gru 15, 2017 6:26 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Szylcia znowu wczoraj wylizała tylko sos z saszetki, ale zjadła trochę surowego mięsa :ok: Nadal dostaje RC Fibre i już codziennie jest kupka.Twarda wprawdzie, ale jest. Malutkiej pozwalam na wycieczki po mieszkaniu, w końcu kiedyś łazienkę opuścić musi.Protestuje już przy zabiegach, ale wcale jej się nie dziwię. Ileż można? Biedna jest bardzo :( Nie mogę już doczekać się wizyty kontrolnej. Chciałabym usłyszeć od weta coś optymistycznego.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości