Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie gru 31, 2017 7:58 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Szylcia jest przesłodka :1luvu: Nie boi się obcych, był pan hydraulik, większość kotów się schowała, a ona była zainteresowana gościem. Za mną łazi krok w krok i całą noc spędza na moim łóżku. Śpi w moich objęciach, ale potem przenosi się w nogi, bo możliwe, że niechcący ją przyduszam przekręcając się na bok. Z kotami radzi sobie. Nie chce z nimi bliższego kontaktu i one to szanują. Nawet Benia, kotka kochająca wszystkie koty nie zbliża się do niej. Agresji nie ma żadnej, żaden kot nie syczy, nie warczy. Szylcia bawi się sama, ma swoje ulubione zabawki, ale najbardziej lubi siedzieć u mnie na kolanach. Miziak z niej nieprawdopodobny.

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie gru 31, 2017 18:43 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Niech wam Nowy Rok 2018 przyniesie złotych monet całą kieszeń, złota i pieniędzy, by nie było w domu nędzy Niech bogaty każdy będzie Niech dostatek gości wszędzie!

Wszystkiego Najlepszego i dużo zdrowia.
Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25542
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 01, 2018 6:40 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Dziękuję :1luvu: i nawzajem :lol:

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon sty 01, 2018 13:46 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Czy to na pewno 1 stycznia? :lol:
Obrazek
A pod hutą, tam gdzie karmiłam koty jest teraz tak
Obrazek
Nie sprzątam, a zawsze to robiłam. Były awantury o koty, o to, że je podkarmiamy, że jest brudno. Nie było, ale teraz nie ma kotów i co? :wink:
Czaki oczywiście był głodny, bo wolny dzień, prawda? :( Dostał trochę szynki, którą dostałam od siostry i dwie saszetki dla psów, które z kolei dostałam w Rossmannie. Tam są miłe dziewczyny, już mnie znają i zawsze dostanę jakieś gratisy dla zwierząt.Dla Czakiego to trochę mało, ale zawsze coś.
A teraz rzecz najważniejsza :ok: Był Alibaba. Pojawił się z lewej strony bramy, na terenie straży pożarnej. Strażacy są w porządku, naprawdę, nie zrobią mu krzywdy, nie przepędzą. Alibaba jednak był bardzo przestraszony. Uciekł, kiedy kolejny raz wstałam, żeby mu nałożyć jedzenia. Zostało dużo i to dobrego, może przyjdzie jeszcze. Na prawym pośladku ma ślad jakby po ugryzieniu.Nie, nie ranę, ale taki łysawy placek.
Obrazek Obrazek
Obok Inkubatora Technologicznego, wzdłuż ogrodzenia posadzono piękne grusze ozdobne.Jakiś idiota wjechał w ogrodzenie i zniszczył cztery drzewa. Najprawdopodobniej nie zostanie ukarany. Nigdy nie zdarzyło się , aby wandali udało się złapać. Zniszczyli ozdoby świąteczne, co jakiś czas tłuką szyby na przystankach i różne takie. Nikt nic nie widzi. Ktoś uszkodził kilka samochodów, wyłamał lusterka. Sprawcę ujęto po kilkunastu minutach. Nie ma większej zbrodni niż uszkodzenie samochodu. Pobicie kogoś? Pikuś.Ale gwałt na samochodzie to jest zbrodnia. Samochód jest jednak fetyszem.
Obrazek Obrazek

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon sty 01, 2018 17:55 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Alibaba :D :ok: :1luvu: :201461
Trzymam :ok: :ok: ,żeby i Jadzia się pokazała.
Obrazek

MAU

 
Posty: 2626
Od: Śro paź 24, 2012 11:45

Post » Pon sty 01, 2018 18:33 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Bardzo bym chciała. A Alibaba się zmienił :( Wcześniej tak na mnie czekał, miauczał głośno i łapką przysuwał sobie miskę, nie mógł doczekać się jedzonka. Teraz jest wyjątkowo płochliwy, ale może będzie częściej przychodził i znowu mi zaufa?

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto sty 02, 2018 11:24 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Raniutko byłyśmy z szylcią u weta. Niestety, chlamydia :( .Oczka bolą ją bardzo. Trzeba działać agresywnie. Pupa wygląda nieźle, jest o wiele lepiej niż było. Oridermyl do uszek jeszcze mam podawać przez tydzień, pajęczaków nie ma, ale jakieś brudki, resztki może ich odchodów. To drobiazg. Najważniejsze teraz są oczka. W sumie mam zakrapiać 12 razy dziennie. Taką baterię specyfików mam dla niej
Obrazek
Zapłaciłam 114 zł. za unidox 15 zł. Na testy jeszcze za wcześnie. Istnieje niebezpieczeństwo, że koty złapią chlamydie, ale są szczepione, zdrowe, powinny mieć odporność. Trudno, nic na to nie poradzę, chociaż szylcia jest u mnie blisko miesiąc i nic złego z pozostałymi kotami się nie dzieje. Uważam, robię co mogę, aby zminimalizować ryzyko.

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto sty 02, 2018 14:06 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Jak ona biedulka wytrzyma to zakraplanie?
Wiem, innej drogi nie ma, oby tylko te krople zadziałały! :ok: :ok: :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2397
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 02, 2018 14:51 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Naprawdę jest biedna :( Bardzo ją boli. Leczenie będzie długie, ale jakoś musi to znieść. Unidox ma brać przynajmniej trzy tygodnie, a krople to w sumie nie wiem :oops: Jutro zadzwonię i się dopytam.

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto sty 02, 2018 16:36 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Bardzo współczuję (szczególnie Tobie ewar, bo trzymanie kota i robienie czegokolwiek przy nim to i stres, i mogą być rany, nie mówiąc o nerwach :)
Dużo spokoju ducha więc życzę. I żeby koty były ZDROWIUTEŃKIE (!!!!!!)
PS. ja z zębem miałam tak samo - ubytków nie było, a tu nagle spuchła szczęka, szok.
Dbaj o siebie, dobra kobieto :)

Zilvana

 
Posty: 364
Od: Nie sty 20, 2013 17:33
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto sty 02, 2018 17:55 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Dziękuję :1luvu: Jestem po kolejnej wizycie u dentysty. Jeszcze dwie i powinien być koniec. Już nie boli.
Spokojnie, poza Pusią wszystkie koty są w pełni obsługiwalne. Szylci już chyba tak oczka nie bolą, jest na lekach przeciwbólowych i bez problemu mogę zakrapiać. Tylko dużo tego wszystkiego. Mam taki ogromny arkusz papieru, zrobiłam tabelki i odhaczam każdy specyfik, żeby się nie pomylić. Po bactrimie, który podawałam Ptysiowi i Balbince na toksoplazmozę już nic nie jest dla mnie straszne.
Dorota była dzisiaj pod hutą, miała karmę, ale żadnego kota nie widziała. Jutro jadę, może przyjdą. Napiszę o czymś zabawnym, mam nadzieję. Po drodze spotykam ludzi z psami i z wieloma już jestem zaprzyjaźniona.Jednym z nich jest Ares, ogromny pies, który pomimo 14 lat jest w świetnej kondycji. Kilka razy dałam mu wody, bo opiekun jej nie nosi ze sobą, a było gorąco i Aresowi chciało się pić. Pił "z gwinta", naprawdę. Kilka razy też pies dostał jakąś obrywkę i teraz leci do mnie, muszę go wygłaskać. Jego opiekun mówił, że jak wychodzą wieczorem to Ares biegnie za każdą kobietą na rowerze :lol: Kiepsko widzi w ciemności i myśli, że to ja. Kochane psisko. Nie zawsze mam ze sobą aparat, ale będę już woziła i zrobię zdjęcie Aresowi.

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 03, 2018 8:11 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Dzisiaj szylcia spała ze mną :lol: Musiała trochę lepiej się poczuć. Już jest po kilku zakropieniach, nie podoba jej się to, ale nie ma wyjścia. Zaraz jeszcze antybiotyk i znowu trzeba będzie coś robić z oczkami.
mir.ka przekazała wygraną przez jej Daisy nagrodę na leczenie szylci. Bardzo dziękuję :1luvu:

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 03, 2018 9:22 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Psy kochają w taki widoczny sposób :D
Wcale się Aresowi nie dziwię, ze wszędzie Cię szuka :)
Czaki też już nie pamięta szczotki

Za koniec wizyt u dentysty :ok:
No proszę - szylcia tez ma swoje stałe miejsce przy Tobie

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2397
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 03, 2018 11:43 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Psy okazują uczucie, koty są bardziej zdystansowane. Mnie psy jakoś lubią, może dlatego, że i dla mnie każdy pies jest kochany. Podkarmiam psa sąsiadów, oczywiście przy pomocy Doroty. U nas nic się nie marnuje, mam na myśli jedzenie. Czaki mnie lubi jak jest głodny :wink:

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 03, 2018 14:03 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Czaki mnie lubi jak jest głodny :wink:

Okazało się, że nie tylko :lol: Dzisiaj go tylko wygłaskałam, bo ktoś tam był na terenie śmietnika i myślę, że psa nakarmił.
Była tylko Sowa, oczywiście nakarmiłam. Bardzo głodna nie była, odrobinę zostawiła dla srok. Alibabę wołałam, szukałam, ale nie pojawił się. Co mam zrobić? Nic, po prostu.
Aresa nie spotkałam dzisiaj, ale moją znajomą koteczkę mieszkającą w pobliżu parku. Przemiłe stworzenie, zna ją i moja siostra i Renia ( pirulasińska). Ona do każdego nie podejdzie, ale mnie poznaje już. Lubi suchą karmę, ale podobno w domu nie chce jej jeść. Dostaje kiepską, rozmawiałam z jej opiekunką. Kotka ma przemiłe w dotyku futerko.Ładna jest :1luvu:
Obrazek
Szylcia, dręczona podawaniem leków jednak jest w lepszym stanie. Naprawdę to widać. Oby było coraz lepiej, a nie poprawa, a potem znów gorzej, bo tak już było. Oczka bardziej otwarte, widać nawet tęczówkę.Boję się cieszyć...

ewar

 
Posty: 54958
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości