Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob sty 20, 2018 16:20 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Tak sobie podczytuję od dawna, i powiem Wam, że ja z fundacjami też mam same złe wspomnienia.
Należałam do dwóch na szczęście nie jestem już w żadnej i bardzo to sobie chwalę. Bardzo. Nie chcę pisać o tym na forum, bo obydwie fundacje tu działają... no ale niesmak pozostał. Mogę napisać na PW. ;)
ser_Kociątko
 

Post » Sob sty 20, 2018 17:18 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Ja akurat do żadnej nie należałam, z żadną działającą na forum nie miałam do czynienia. Możliwe, że niektóre fundacje powstają ze szlachetnych pobudek, z chęci pomocy podopiecznym, ale potem zaczyna ich przerastać skala problemu, wypalają się, nie mam pojęcia. No i czasem chodzi o pieniądze. Głównie tak jest w przypadku chorych dzieci, co jest już szczególnym draństwem. Podobnie, jeśli chodzi o zwierzęta. Nie upomną się o swoje, a na nich najłatwiej jest żerować oszustom. Bo jeśli jest fundacja mająca na celu wspieranie zespołu pieśni i tańca to już inna bajka.Błędem legislacyjnym zaś jest to, że założyć fundację lub stowarzyszenie nie jest tak łatwo, ale potem nie ma już praktycznie żadnej kontroli i hulaj duszo, piekła nie ma.
Nie mam FB, ale słyszałam, że nie dopuszcza się na nich słowa krytyki, wpisy są usuwane, pojawiają się tylko :1luvu: .
Ale dajmy już spokój, to chyba raczej temat na Koci Łapci, ale wątek stałby się i tak maglarski. Lepiej robić swoje i już, prawda?

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 20, 2018 17:23 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ser_Kociątko pisze:Tak sobie podczytuję od dawna, i powiem Wam, że ja z fundacjami też mam same złe wspomnienia.
Należałam do dwóch na szczęście nie jestem już w żadnej i bardzo to sobie chwalę. Bardzo. Nie chcę pisać o tym na forum, bo obydwie fundacje tu działają... no ale niesmak pozostał. Mogę napisać na PW. ;)

Pw poproszę. ..

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25466
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 20, 2018 17:56 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

tabo10 pisze:
ewar pisze:(...) Jeżeli chodzi o fundacje, to faktycznie jakoś nigdy nie udało mi się uzyskać sensownej pomocy, o ile w ogóle.
(...)


ja też nigdy nie uzyskałam ŻADNEJ SENSOWNEJ pomocy od żadnej fundacji (oprócz sfinansowania sterylizacji/kastracji i pokrycia jednej faktury za leczenie. Śmiesznie niskiej w porównaniu z kosztami chociażby tygodniowego wyżywienia kilku dorastających kotów ,nie mówiąc o ich kilkumiesięcznym!!! utrzymaniu).
Za to obietnic było trochę,a jak przyszło co do czego-to rozczarowująca rzeczywistość.


A Koteria i jej wolontariuszka Ewa nie pomogła Ci w sensowny sposób?
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14195
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Sob sty 20, 2018 21:56 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Przecież napisałam,że POZA sterylizacją i kastracją. Odławianie do ww.zabiegów potraktowałam łącznie.

Świat problemów bezdomnych zwierząt NIE KOŃCZY SIĘ na ww.zabiegach! Choć większość fundacji tylko to wydaje się dostrzegać,jeśli w ogóle...

Oczywiście Ewie z Koterii zawdzięczam wiele udanych łapanek.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Nie sty 21, 2018 7:27 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

A ja poprosiłam UM o kupienie klatki-łapki, żeby ludzie mogli połapać koty. Kupili trzy, nie wiem, gdzie są dwie, ale jedna jest do wypożyczenia w sklepie zoologicznym u żony p.Dariusza, tego, który wozi moje koty. Dzięki tej klatce parę kotów już zostało złapanych i ciachniętych. Moja rola ograniczyła się tylko do pokazania jak klatka działa. Łapanka, transport , zabiegi i przetrzymanie w lecznicy, koszty z tym związane pokryła dziewczyna z własnej kieszeni. Większość ludzi nie ma takich możliwości, więc zgłaszają problem, no i na tym się kończy. Trudno wymagać, aby starsza pani zaniosła klatkę na działkę, złapała kotkę, kupiła/pożyczyła transporterek i kotkę zawiozła na zabieg, a także pokryła koszty z tym związane. Odpuszcza więc i tak to wygląda.
Dzisiaj jadę pod hutę, Sowa może się pojawić, bo apteka zamknięta. Czaki też coś dostanie, o ile nikogo na terenie firmy nie będzie.Znajoma p.Izy mówiła, że koło ambulatorium widziała mnóstwo chudych kotów :wink: Przecież ja tam bywam, piszę o tym. Ludzie jednak mają bujną wyobraźnię, albo to jakaś fatamorgana.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sty 21, 2018 13:41 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Skoro widziała, to czemu sama nie nakarmiła? Łatwo poopowiadać innym, trudniej ruszyć tyłek. Nie cierpię takich plotkar.

Zilvana

 
Posty: 364
Od: Nie sty 20, 2013 17:33
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie sty 21, 2018 15:12 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

E, tam. Zmyśla i tyle. Jeździłam pod hutę kiedyś codziennie, potem co drugi dzień, zauważyłabym. P.Iza też tam bywa, bo leczy się w ambulatorium, miała też serię zabiegów i rozglądała się za kotami. Moja siostra również.
Dzisiaj było zimowo, ale przyjemnie. Śnieg cały czas sypie, ale nie ma wiatru, jest dość ciepło. Żadnego kota nie było, tylko odwiedziłam Czakiego. Dostał słoninę, którą miałam dla kotów i bardzo mu smakowała. Dałam jeszcze dwie saszetki dla psów, pogłaskałam i pojechałam do domu.
Szylcia dzisiaj trochę ożywiona, bawiła się dyndadełkami, atakowała je i w ogóle była śmieszna. Kocurki chciały się włączyć do zabawy, ale pogoniła je. Mogą do niej podejść tak na pół metra. Najbardziej lubi Lolę, może dlatego, że są identycznie umaszczone.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon sty 22, 2018 7:42 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Bartuś ze swoją nową koleżanką Lusią
Obrazek Obrazek Obrazek

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon sty 22, 2018 17:31 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Zapraszam na bazarek viewtopic.php?f=20&t=183521

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto sty 23, 2018 12:23 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Byłam dzisiaj z szylcią na kontroli u weta. Oczka nie są jeszcze zdrowe, ale już tylko ma mieć je nawilżane, dostanie tzw.sztuczne łzy kilka razy dziennie. Trochę byłam przerażona, bo kotka dostała po kilka zastrzyków ...w oczy 8O Znieczulenie miejscowe wystarczyło i była bardzo spokojna, a ja zlana potem ze strachu :oops: Na testy za wcześnie, trzeba jeszcze poczekać jakieś dwa-trzy tygodnie.Zapłaciłam 43 zł.W brzuszku wetka nie zauważyła niczego niepokojącego. Szylcia ma blizny w okolicach odbytu, mogą powodować dyskomfort, powinna więc dostawać coś na ułatwienie wypróżniania i dostaje. Wczoraj łapczywie jadła żółty ser, czyżby brakowało jej jakiegoś składnika w jedzeniu? Kupiłam bieluch, zaraz dostanie.
Za jakiś czas biorę Pusię na zdjęcie szwów z oczka, szylcię do kontroli i mam nadzieję, że na jakiś czas będę mieć spokój. Byle do wiosny. Zacznie się sezon balkonowy, słońce wybije wirusy, zawsze tak było dotąd. Koty nabierały sił, całymi dniami i nocami siedziały na balkonie.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto sty 23, 2018 13:31 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72499
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro sty 24, 2018 10:29 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Wydaje mi się, że szylcia ma lepsze oczka od kiedy nie podaję już kropelek 8O Dzisiaj podałam tylko żel nawilżający, zobaczę, jak będzie po nim. Kupiłam laktulozę, bo nadal są problemy z kupką, Pusi też mam podać. Czy to się kiedyś skończy?

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 24, 2018 11:10 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

A, zapomniałam :oops: Przecież szylcia dostała serię zastrzyków w oczka i to ma pomóc na kilka tygodni przynajmniej. Oby :ok:

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 24, 2018 20:41 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Szylcia kocha ludzi, ale zdecydowanie nie lubi kotów. Żaden z nich nie ma prawa zajrzeć do jej miski, od razu jest łapa w pogotowiu. Ja też pilnuję, aby z jej miski koty nie jadły. Szylcia jednak przyzwyczaiła się, że dostaje jeść w łazience i tam jej najbardziej smakuje.Taki chyba już odruch Pawłowa. Dla mnie to wygodne.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 31 gości