Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw sty 18, 2018 7:51 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:(...) Jeżeli chodzi o fundacje, to faktycznie jakoś nigdy nie udało mi się uzyskać sensownej pomocy, o ile w ogóle.
(...)


ja też nigdy nie uzyskałam ŻADNEJ SENSOWNEJ pomocy od żadnej fundacji (oprócz sfinansowania sterylizacji/kastracji i pokrycia jednej faktury za leczenie. Śmiesznie niskiej w porównaniu z kosztami chociażby tygodniowego wyżywienia kilku dorastających kotów ,nie mówiąc o ich kilkumiesięcznym!!! utrzymaniu).
Za to obietnic było trochę,a jak przyszło co do czego-to rozczarowująca rzeczywistość.

Psie fundacje nie są lepsze. Kiedyś jedna zażyczyła sobie ,by pies ,który leżał na betonie w minus dwudziestostopniowym mrozie i musiał być natychmiast zabrany z ulicy ,bo by zamarzł lub został przejechany przez ciężarówki z okolicy,aby miał:
-szczepienia wszystkie
-szczepienia na kaszel kenelowy (rzadko który pies nawet właścicielski je posiada)
-kastracji
-odrobaczania 5dni Aniprazolem+badanie kału
WW wymogi już na starcie NIEMOŻLIWE DO REALIZACJI W SEKUNDĘ, a pies zamarzał...
Do tego uwaga: wpłatę, jak to pani zręcznie ujęła, DAROWIZNY 8O miesięcznej w wys.350zł (czyli jawna oplata za hotelowanie) oraz zobowiązania na piśmie do AKTYWNEGO poszukiwania domu. czyli ja mialam płacić za wszystko i szukać domu,a pani miała ZAROBIĆ na psie grubą kasę oferując mu zimny boks na zewnątrz 8O
Fundacja 8O :strach: mająca w statusie POMOC bezdomnym psom.
To jakieś żarty. Pies trafił po różnych perypetiach do mnie na tymczas ,a po 1,5roku znalazłam mu dom.
Tak mi prężna fundacyjka wówczas pomogła. A w tydzień po tamtym kontakcie,był reportaż w TVN jak to jest cudowna ,a właścicielka jakaż wrazliwa,bo udzieliła schronienia psu z interewencji. Wszystko to tylko dobry PR i działanie w świetle kamer. Przeciętny śmiertelnik nie ma szans na sensowną pomoc fundacyjną spotkanemu zwierzęciu.A mało kto ma możliwości medialne.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw sty 18, 2018 8:56 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Wiesz, z kotami sobie radzę jakoś, bo upycham u siebie. Ewentualnie mogę liczyć na p.Izę, ale to tylko w sytuacjach bardzo, ale to bardzo awaryjnych. Z psami nic nie pomogę. Raz zadzwoniłam, że jest piesek wyrzucony z samochodu i błąka się po wsi. Miałam tam pojechać ( czym?), sprawdzić w jakim jest wieku, płci, złapać, wziąć na tymczas, zaszczepić i wtedy MOŻE poszukają mu domu. Inna sytuacja. Ślepy pies, ok.10 lat, o cudownym charakterze, całe życie pilnował firmy. Facet postanowił go uśpić. Ani stalowowolska fundacja, ani dwie tarnobrzeskie nie przejawiły nawet cienia zainteresowania. Pomogła Agnieszka z dogo, pies ma dom. O psie z Jamnicy, przymarzającym na łańcuchu też pisałam. Agnieszka i Agata z dogo pomogły i pies ma cudowny dom.Odebrany został interwencyjnie, w asyście policji. Nękałam fundacje, prosiłam, mówiłam, że pies nie przeżyje. No to z tego?
Całkowicie kuriozalna już sytuacja była, kiedy do kociej fundacji zgłoszono chorego, bezdomnego kota. Rada była następująca. Złapać, zawieźć do weta, dostanie tam zastrzyk.Wypuścić. Po dwóch tygodniach złapać znowu i też zawieźć do weta. Każdy bowiem ma na podorędziu transporterek, samochód, może zwolnić się z pracy i kota namówić, aby za dwa tygodnie przyszedł w umówione miejsce. Ślepy piesek przybłąkał się na teren zakładu pracy. Był podkarmiany,miał budę,ale to nie było bezpieczne miejsce.Samochody, pies właził na ogrodzenie, bo nie widział..itd. Znalazł się dla niego dom na terenie zamkniętej firmy. Miałby tam dożywocie, chodziło tylko o zaszczepienie go. Wetka przez dwa tygodnie nie znalazła czasu, aby przyjechać i to zrobić. Znalazła czas, żeby go uśpić, kiedy strażacy wyciągnęli go ledwo żywego ze studzienki kanalizacyjnej. Nigdy jej tego nie wybaczę.
Tu jest krótka historia Ergo, psa z Jamnicy.
https://www.facebook.com/Krakowskie-Sto ... dLwkJnl7q8
A tu wątek starszego, niewidomego pieska
http://www.dogomania.com/forum/topic/33 ... isio-bibi/

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw sty 18, 2018 9:22 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Cóż... widzę, że w złych doświadczeniach z fundacjami i fundacyjkami nie jestem osamotniona, żadne to pocieszenie :cry:
Przez wiele miesięcy, w ramach wdzięczności za pomoc dla chorego, bezdomnego zwierzątka, udostępniłam pomieszczenie gospodarcze na magazyn, oczywiście gratis. Wreszcie... pogoniłam, a czarę goryczy przelało to, że Świadkowie Jehowy przywieźli przyczepę kocy, itp, a psa, o którego adopcję się starali i tak nie dostali, ze względu na wyznanie :strach:
Teraz jak pomagam to za swoje i "pomagaczy" omijam szerokim łukiem.Pozdrawiam :)

kajtek56

 
Posty: 362
Od: Nie maja 04, 2008 10:11
Lokalizacja: Zielonka

Post » Czw sty 18, 2018 9:29 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:(...)Ślepy piesek przybłąkał się na teren zakładu pracy. Był podkarmiany,miał budę,ale to nie było bezpieczne miejsce.Samochody, pies właził na ogrodzenie, bo nie widział..itd. Znalazł się dla niego dom na terenie zamkniętej firmy. Miałby tam dożywocie, chodziło tylko o zaszczepienie go. Wetka przez dwa tygodnie nie znalazła czasu, aby przyjechać i to zrobić. Znalazła czas, żeby go uśpić, kiedy strażacy wyciągnęli go ledwo żywego ze studzienki kanalizacyjnej. Nigdy jej tego nie wybaczę.
(...)


Wyć się chce z bezradności i wściekłości :placz: :strach:
Reszty wątków nie przeczytam ewar. Po prostu nie dam rady.Psychicznie.

Wątek "mojego" psa zamarzającego na betonie,któremu "pomogła" fundacja też jest na dogo. Też gdyby nie ludzie z forum i ja,czyli zwykli ludzie ,nie zrzeszone fundacje mające większe możliwości,poszedłby do piachu. Okazało się,że miał też niezłośliwy nowotwór gruczołów okołoodbytowych. Operacja + kastracja kosztowała majątek,był lęk czy nie naruszą zwieracza i ponad 30kg pies będzie robił pod siebie :strach: . Nie naruszyli.Przeżył jeszcze w spokoju w kochającym DS,spał w łóżeczku,odszedł u boku Pańci zeszłej wiosny...

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw sty 18, 2018 9:39 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

kajtek56 pisze:(...) Świadkowie Jehowy przywieźli przyczepę kocy, itp, a psa, o którego adopcję się starali i tak nie dostali, ze względu na wyznanie :strach:
(...)


Do mnie zgłosiła się kiedyś fantastyczna homoseksualna para. Nie dostała kota z fundacji,ze względu na... orientację seksualną 8O
A byli przecudowni. Zabezpieczyli okno,zakupili najlepszą karmę,wszelkie polecane akcesoria kocie z najwyższej,najdroższej półki. Byłam na wizycie przedadopcyjnej. Nie mogliśmy się nagadać,tak było przyjemnie. Obaj byli też u mnie zobaczyć kota przed adopcją.Zdyscyplinowani,przemili,przejęci adopcją.Kot znakomicie trafił. Martwili się nawet o podeszwy łapek kotka (były zniszczone,wyschnięte,szorstkie,bo kot mieszkał z bezdomnymi na wysypisku śmieci.)
I tak fundacja straciła świetny dom dla kota, o którego się starali.A siedział w "troskliwej" fundacji ponad 1,5r.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw sty 18, 2018 14:05 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Tak na marginesie to znam kilku homoseksualistów, akurat mężczyzn i nie pozwolę na nich złego słowa powiedzieć. Nie dość, że przystojni, zadbani to zawsze uśmiechnięci, mili , z kindersztubą. Chyba Pawlak z "Samych swoich" powiedział, że ludzie dzielą się na mądrych i głupich, tak po prostu. Coś w tym jest.
Byłam pod hutą i tak jak przypuszczałam. Żadnego kota nie było. Psa też nie, tylko jego ślady na śniegu. Brama śmietnika, czyli siedziby firmy otwarta szeroko, więc nic dziwnego. Jak pies ucieknie to wezmą nowego, prawda?
Postanowiłam, że jeszcze w przyszłym tygodniu podjadę w dni powszednie i jeśli będzie tak jak dzisiaj to będę jeździła tylko w weekendy. Szkoda mojego czasu i sił.
Boje się zapeszyć :oops: , ale szylcia jakby lepiej dzisiaj. Oczka ładniejsze, chociaż na pewno jeszcze nie takie jak być powinny. Przed południem kotka bawiła się pięknie, skakała do wędki, polowała na myszkę, byłam zachwycona. Kotka dostaje RC Fibre, bo ma jednak kłopoty ze zrobieniem kupki. Nie chce jeść mokrej karmy :( Pije jednak sporo, lubi też kocie mleczko. Tak to wygląda.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw sty 18, 2018 17:06 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Szylci bardzo posmakował gotowany kurczak. Dostanie też rosół, to tłuste jest, więc może łatwiej jej będzie zrobić kupkę. Dzisiaj była, ale malutka i twarda. Podejrzewam, że ją boli pupa.Sprawdzimy to w przyszłym tygodniu, kiedy będziemy na kontroli u weta. Oby było już z górki, bo obie mamy dosyć.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 19, 2018 6:58 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

No i dzisiaj rano oczka brzydkie :( A wczoraj było tak fajnie. Szylcia biegała, bawiła się wędką. Zachęcałam ją do tego, bo ruch to lepsza praca jelit.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 19, 2018 9:22 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:No i dzisiaj rano oczka brzydkie :( A wczoraj było tak fajnie. Szylcia biegała, bawiła się wędką. Zachęcałam ją do tego, bo ruch to lepsza praca jelit.



szylciu ty sie juz przestań wygłupiać i wyzdrowiej :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72498
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt sty 19, 2018 10:24 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Najgorsze jest takie up & down. Już się cieszę, że jest nieźle, a raptem pogorszenie. Oczka to chyba nie jedyny problem. Brzuszek i pupa do sprawdzenia koniecznie. Dzisiaj szylcia dostała tłustego rosołu, wypiła ze smakiem i była w kuwetce :ok:

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 20, 2018 6:53 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Szylcia dostaje jeść w łazience, przyzwyczaiła się i chyba nawet jej to pasuje, bo tam ma spokój. Ona nie przepada za kotami, więc łazienka jest jej azylem. Ładnie zjadła śniadanie, zrobiła siusiu i ładną ( uff!) kupkę. Zaraz potem chciała wyjść i teraz odpoczywa, podobnie jak pozostałe koty. Za chwilę dostanie antybiotyk i kropelki do oczu.
Zrobiła się zima, jest trochę śniegu, ślisko, ale jeszcze na rowerze da się jechać. Czy jednak coś tam będzie na mnie czekało? Pojęcia nie mam.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 20, 2018 9:32 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Szylcia dostaje jeść w łazience, przyzwyczaiła się i chyba nawet jej to pasuje, bo tam ma spokój. Ona nie przepada za kotami, więc łazienka jest jej azylem. Ładnie zjadła śniadanie, zrobiła siusiu i ładną ( uff!) kupkę. Zaraz potem chciała wyjść i teraz odpoczywa, podobnie jak pozostałe koty. Za chwilę dostanie antybiotyk i kropelki do oczu.
Zrobiła się zima, jest trochę śniegu, ślisko, ale jeszcze na rowerze da się jechać. Czy jednak coś tam będzie na mnie czekało? Pojęcia nie mam.


niech czekają :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72498
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob sty 20, 2018 14:18 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Nie czekały :( Sowa jest podkarmiana przez panie z apteki, nie jest głodna to się nie zjawia. A Jadzia i Alibaba chyba już na dobre się wynieśli, więc będę jeździła tylko w niedziele. Czaki był, nie kuleje już, uff!!. Dostał 400g puszkę dla juniorków, smakowała bardzo.
Wiosną będziemy z siostrą jeździć po terenie dawnej huty i szukać kotów. Od kiedy jest tam segregatornia odpadów to koty tam się stołują. Dorota bardziej się orientuje w tych terenach, może uda się nam namierzyć koty. Jadzię i Alibabę poznam na pewno, a i liczę na to, że pamiętają jeszcze dźwięk dzwonka mojego roweru.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 20, 2018 15:26 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

kajtek56 pisze:Cóż... widzę, że w złych doświadczeniach z fundacjami i fundacyjkami nie jestem osamotniona, żadne to pocieszenie :cry:
Przez wiele miesięcy, w ramach wdzięczności za pomoc dla chorego, bezdomnego zwierzątka, udostępniłam pomieszczenie gospodarcze na magazyn, oczywiście gratis. Wreszcie... pogoniłam, a czarę goryczy przelało to, że Świadkowie Jehowy przywieźli przyczepę kocy, itp, a psa, o którego adopcję się starali i tak nie dostali, ze względu na wyznanie :strach:
Teraz jak pomagam to za swoje i "pomagaczy" omijam szerokim łukiem.Pozdrawiam :)

Przecież to chore 8O co ma wyznanie do adopcji. Znam i słyszałam o ksiezach katolickich jak opiekuja się zwierzętami na wsiach. .. :evil: nie będę opisywać bo mi się cisną same .....Na Fb aż się roi o historiach z fundacjami, urzędami gminy tylko serce krwawi :placz:
Muszę pochwalic VIVE która pomogła kotkowi w leczeniu i znalazła Ds.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25465
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 20, 2018 15:54 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Znam dziewczynę, która założyła fundację, aby jej syn miał pracę. Ona sama wynagrodzenia pobierać nie może, ale on już tak. Nie jest to zasłyszane, ale tak powiedziała w autoryzowanym artykule do gazety. Znam zaledwie kilka fundacji, jestem o nich złego zdania, niestety. Może jakoś nieszczęśliwie trafiałam, nie wiem. Bardzo natomiast wspieram, duchowo tylko :oops: Powszechną Sterylizację. Wylano na nią trochę pomyj, ale mam nadzieję, że się to już nie powtórzy. Podobno częstą praktyką jest przetrzymywanie chorych, niepełnosprawnych zwierząt, aby epatować nieszczęściem i zbierać spore pieniądze. Napisałam i pogrubiłam "podobno", bo o tym tylko czytałam.To temat rzeka.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości