ewar pisze:(...) Jeżeli chodzi o fundacje, to faktycznie jakoś nigdy nie udało mi się uzyskać sensownej pomocy, o ile w ogóle.
(...)
ja też nigdy nie uzyskałam ŻADNEJ SENSOWNEJ pomocy od żadnej fundacji (oprócz sfinansowania sterylizacji/kastracji i pokrycia jednej faktury za leczenie. Śmiesznie niskiej w porównaniu z kosztami chociażby tygodniowego wyżywienia kilku dorastających kotów ,nie mówiąc o ich kilkumiesięcznym!!! utrzymaniu).
Za to obietnic było trochę,a jak przyszło co do czego-to rozczarowująca rzeczywistość.
Psie fundacje nie są lepsze. Kiedyś jedna zażyczyła sobie ,by pies ,który leżał na betonie w minus dwudziestostopniowym mrozie i musiał być natychmiast zabrany z ulicy ,bo by zamarzł lub został przejechany przez ciężarówki z okolicy,aby miał:
-szczepienia wszystkie
-szczepienia na kaszel kenelowy (rzadko który pies nawet właścicielski je posiada)
-kastracji
-odrobaczania 5dni Aniprazolem+badanie kału
WW wymogi już na starcie NIEMOŻLIWE DO REALIZACJI W SEKUNDĘ, a pies zamarzał...
Do tego uwaga: wpłatę, jak to pani zręcznie ujęła, DAROWIZNY miesięcznej w wys.350zł (czyli jawna oplata za hotelowanie) oraz zobowiązania na piśmie do AKTYWNEGO poszukiwania domu. czyli ja mialam płacić za wszystko i szukać domu,a pani miała ZAROBIĆ na psie grubą kasę oferując mu zimny boks na zewnątrz
Fundacja mająca w statusie POMOC bezdomnym psom.
To jakieś żarty. Pies trafił po różnych perypetiach do mnie na tymczas ,a po 1,5roku znalazłam mu dom.
Tak mi prężna fundacyjka wówczas pomogła. A w tydzień po tamtym kontakcie,był reportaż w TVN jak to jest cudowna ,a właścicielka jakaż wrazliwa,bo udzieliła schronienia psu z interewencji. Wszystko to tylko dobry PR i działanie w świetle kamer. Przeciętny śmiertelnik nie ma szans na sensowną pomoc fundacyjną spotkanemu zwierzęciu.A mało kto ma możliwości medialne.