Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto gru 05, 2017 16:59 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Wołam Jadzię! Kiciciciiiiiiii! :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2398
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 06, 2017 8:34 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Może usłyszy?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55016
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro gru 06, 2017 9:45 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Jadziu cicicicici :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!:
wracaj
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72816
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro gru 06, 2017 19:47 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

:ok: Kvciuki za Jadzie :ok: Kotenko wroc :cry:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4796
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 07, 2017 7:38 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Dzisiaj będzie takie wash and go., czyli dwa w jednym. Mam zamówioną wizytę u lekarza, przy okazji nakarmię koty, mam nadzieję, że będą. Dzwonek od roweru, zapasowy mam w torebce :oops: , bo jakoś koty przywołać muszę.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55016
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 07, 2017 9:18 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Dzisiaj będzie takie wash and go., czyli dwa w jednym. Mam zamówioną wizytę u lekarza, przy okazji nakarmię koty, mam nadzieję, że będą. Dzwonek od roweru, zapasowy mam w torebce :oops: , bo jakoś koty przywołać muszę.

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72816
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw gru 07, 2017 10:15 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

mir.ka pisze:
ewar pisze:Dzisiaj będzie takie wash and go., czyli dwa w jednym. Mam zamówioną wizytę u lekarza, przy okazji nakarmię koty, mam nadzieję, że będą. Dzwonek od roweru, zapasowy mam w torebce :oops: , bo jakoś koty przywołać muszę.

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:


:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2398
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 07, 2017 13:02 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Byłam, wróciłam, ani jednego kota nie było :placz:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55016
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 07, 2017 15:38 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Zaraz biegnę ( raczej pokuśtykam ) na zastrzyk, boli mnie okrutnie, ale to ból fizyczny, da się znieść. Dzisiaj zabiliśmy kota :placz: Ale po kolei. Sąsiedzi Reni, u której pomieszkiwał Jimi zadzwonili do mnie, że pod ich blokiem jest jakiś biedny kot z zaropiałymi oczami, łasi się do każdego, szuka pomocy, jest biedny. Próbowali dodzwonić się do fundacji, ale bez skutku. Ja zadzwoniłam do UM i wetka miała po kotkę przyjechać. Zobaczyłam to biedactwo. Zamiast oczu mięso krwistoczerwone, odbyt i wewnętrzna strona ogona to jedna rana, którą cały czas lizała. Gruba bardzo, czyżby zaraz miała rodzić? Nie wytrzymałam i z sąsiadem pojechaliśmy do moich wetów. Kotkę zapakowałam do torby na zakupy. Już jest w lecznicy, zrobią, co będzie można. Jeśli okaże się, że stan jest beznadziejny, poproszę o eutanazję. To cudna, ciemna szylcia, miziasta do bólu, kochana, a taka biedniutka. Nie wiem, co zrobię, gdzie ją upcham, jak poradzę sobie finansowo, ale nie mogłam inaczej. No i po drodze, godzina parę minut po 15-ej, najbardziej ruchliwa ulica w Stalowej Woli i kot przebiegający przez nią. Wpadł prosto pod samochód sąsiada Reni, który mnie wiózł do weta z szylcią :placz: .Mam dość, wyć mi się chce i tyle.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55016
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 07, 2017 16:37 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Poszłam zobaczyć, co z tym potrąconym kotem. Nie było go, żadnych śladów krwi. Może tylko był potłuczony ? Tak bardzo chcę w to wierzyć....
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55016
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 07, 2017 16:42 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Poszłam zobaczyć, co z tym potrąconym kotem. Nie było go, żadnych śladów krwi. Może tylko był potłuczony ? Tak bardzo chcę w to wierzyć....


niech mu nic nie będzie :ok:


i za koteczkę :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72816
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw gru 07, 2017 16:43 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Zaraz biegnę ( raczej pokuśtykam ) na zastrzyk, boli mnie okrutnie, ale to ból fizyczny, da się znieść. Dzisiaj zabiliśmy kota :placz: Ale po kolei. Sąsiedzi Reni, u której pomieszkiwał Jimi zadzwonili do mnie, że pod ich blokiem jest jakiś biedny kot z zaropiałymi oczami, łasi się do każdego, szuka pomocy, jest biedny. Próbowali dodzwonić się do fundacji, ale bez skutku. Ja zadzwoniłam do UM i wetka miała po kotkę przyjechać. Zobaczyłam to biedactwo. Zamiast oczu mięso krwistoczerwone, odbyt i wewnętrzna strona ogona to jedna rana, którą cały czas lizała. Gruba bardzo, czyżby zaraz miała rodzić? Nie wytrzymałam i z sąsiadem pojechaliśmy do moich wetów. Kotkę zapakowałam do torby na zakupy. Już jest w lecznicy, zrobią, co będzie można. Jeśli okaże się, że stan jest beznadziejny, poproszę o eutanazję. To cudna, ciemna szylcia, miziasta do bólu, kochana, a taka biedniutka. Nie wiem, co zrobię, gdzie ją upcham, jak poradzę sobie finansowo, ale nie mogłam inaczej. No i po drodze, godzina parę minut po 15-ej, najbardziej ruchliwa ulica w Stalowej Woli i kot przebiegający przez nią. Wpadł prosto pod samochód sąsiada Reni, który mnie wiózł do weta z szylcią :placz: .Mam dość, wyć mi się chce i tyle.



jak juz będziesz wiedzieć co z nią to napisz
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72816
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw gru 07, 2017 16:57 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Boże, Ewo nawet nie wiesz jak mi przykro :placz:
Żadne słowa pocieszenia teraz nie zadziałają. :(
Kciuki za koteczkę - oby wyszła z tego :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2398
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 07, 2017 17:24 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Sąsiad Reni zaraz też poszedł zobaczyć co z potrąconym kotem. Mówił, że nie było go. W lusterku, kiedy jechaliśmy widział, że kot się ruszał. Oby wyszedł z tego cało. Wetka mówiła mi, że to możliwe.
Szylcia jest w lecznicy, bardzo wystraszona i dzisiaj dadzą jej odpocząć. Oczy są okropne, podejrzewają, że to zaniedbanie, wirusówka, podobnie jak cała pupa :cry: Jutro zrobią jej usg, rtg i wszystkie potrzebne badania. Brzuch ma ogromny :(
To takie miłe, domowe stworzonko. Sąsiadka uchyliła drzwi, a to chciało wejść do mieszkania. Naprawdę nie mogłam jej zostawić i nie udzielić pomocy. Tak fatalne oczy miał tylko mój Duduś :( Drugi raz się z tym spotykam. Ale to, co ma pod ogonkiem to tego nie da się opisać. Wetki aż jęknęły, kiedy to zobaczyły. To nie stało się wczoraj, kotka musiała długo cierpieć, szukała pomocy, a nikt jej nie pomógł.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55016
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw gru 07, 2017 18:04 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Zdjęcie z komórki :oops:
Obrazek
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55016
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 152 gości