Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:Dzisiaj będzie takie wash and go., czyli dwa w jednym. Mam zamówioną wizytę u lekarza, przy okazji nakarmię koty, mam nadzieję, że będą. Dzwonek od roweru, zapasowy mam w torebce , bo jakoś koty przywołać muszę.
mir.ka pisze:ewar pisze:Dzisiaj będzie takie wash and go., czyli dwa w jednym. Mam zamówioną wizytę u lekarza, przy okazji nakarmię koty, mam nadzieję, że będą. Dzwonek od roweru, zapasowy mam w torebce , bo jakoś koty przywołać muszę.
ewar pisze:Poszłam zobaczyć, co z tym potrąconym kotem. Nie było go, żadnych śladów krwi. Może tylko był potłuczony ? Tak bardzo chcę w to wierzyć....
ewar pisze:Zaraz biegnę ( raczej pokuśtykam ) na zastrzyk, boli mnie okrutnie, ale to ból fizyczny, da się znieść. Dzisiaj zabiliśmy kota Ale po kolei. Sąsiedzi Reni, u której pomieszkiwał Jimi zadzwonili do mnie, że pod ich blokiem jest jakiś biedny kot z zaropiałymi oczami, łasi się do każdego, szuka pomocy, jest biedny. Próbowali dodzwonić się do fundacji, ale bez skutku. Ja zadzwoniłam do UM i wetka miała po kotkę przyjechać. Zobaczyłam to biedactwo. Zamiast oczu mięso krwistoczerwone, odbyt i wewnętrzna strona ogona to jedna rana, którą cały czas lizała. Gruba bardzo, czyżby zaraz miała rodzić? Nie wytrzymałam i z sąsiadem pojechaliśmy do moich wetów. Kotkę zapakowałam do torby na zakupy. Już jest w lecznicy, zrobią, co będzie można. Jeśli okaże się, że stan jest beznadziejny, poproszę o eutanazję. To cudna, ciemna szylcia, miziasta do bólu, kochana, a taka biedniutka. Nie wiem, co zrobię, gdzie ją upcham, jak poradzę sobie finansowo, ale nie mogłam inaczej. No i po drodze, godzina parę minut po 15-ej, najbardziej ruchliwa ulica w Stalowej Woli i kot przebiegający przez nią. Wpadł prosto pod samochód sąsiada Reni, który mnie wiózł do weta z szylcią .Mam dość, wyć mi się chce i tyle.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 152 gości