Najpierw Maniuś, już dawno w swoim domku.Musiał być wychodzący i być jedynakiem.I tak jest.Jest szczęśliwy.Przypomina Gabrysia, ale oczy ma piękniejsze, w zależności od światła bywają nawet niebieskawe.
Upał dzisiaj straszny, ale niech będzie ciepło.Koty huciane zjawiły się w komplecie, Sowa ma znowu ogromny apetyt, co mnie cieszy, bo to oznaka zdrowia.Wiekowa już z niej kotka, ale nieźle się trzyma.Jadzia jest taka malutka, wygląda jak kociątko.Uszka nareszcie porastają sierścią, nie wiem dlaczego były łysawe.Jadzia przychodzi na trawnik, czuje respekt przed żółtooką, która ją atakuje.Żółtooka nie wychodzi zza siatki, nie mam pojęcia jak ją wywabić.Spróbuję z drugiej strony, huta już rozgrodzona, mogę swobodnie wejść przez bramę.
Byłam w śmietniku, podobnie jak wczoraj.Czekałam długo, kiciałam, jedzenie było w miskach, ale żaden kot się nie pojawił.Dorota będzie tam po pracy.Jeżdżę na rowerze, który zbyt czysty nie jest
, kocia torba też wygląda nieciekawie, ludzie chyba patrzą na mnie jak na szambonurka
, nawet to zabawne, nie przejmuję się.