Salami pisze:nie może do siebie . Ma małe mieszkanie , dwa psy i 5 kotów . Te z piwnicy to dzikie koty, ona sama nie wyłapie , to musi być ktoś obeznany co wyłapywał takie dzikie koty. Maluszki zaczynają już się rozbiegać i również są dzikie. Gdyby tak złapać je już i zacząć oswajać to miałyby szansę na domki.
Dzięki ASK@ za odpowiedź .
Obeznanie nie zawsze jest potrzebne. Wystarczy wypożyzcenie łapki i instrukcja jak się ją nastawia. Często pojawienie się nowej osoby wzbudza popłoch wśród kotów i z łapania nici.
Wybacz,że to napisze ale każdy z DT "prywatnych" czy fundacyjnych ma swoje koty i psy i jeszcze całe morze tymczasów. Są łazienki czy klatki bytowe gdzie rodzinę można umieścić. Myślisz,że jeśli trafią do fundacyjnego DT to będą jedyną rodziną. Sama mam małe mieszkanie i dwucyfrową liczbę kotów. W tym swoje. Nie, nie każdy może czy musi się szarpać i pomagać zwierzakom , które ma pod swoją opieką. Ale łatwiej będzie o socjalizację i zadbanie w domu gdzie jest mniej zwierząt niż w zakoconym.Jesli jakiś się znajdzie. Zdrowie malców też jest ważne.Łatwiej też o choroby w dużej liczbie kotów.
Takie malce przy odpowiednim postępowaniu szybko się oswajają. Ale trzeba im wiele czasu poświecić. Wiem to. Uwierz, gdyby koleżanka chciała ,szybciej im by sama pomogła, zanim znajdzie się inny dt. Złapać je należy na już ,zacząć socjalizować i na spokojnie szukać docelowego DT/DS. Inaczej może nie być co łapać za kilka dni bo zaginą lub zaczną chorować. Nawet można zaoferować ,że będzie się DT fundacji do której się zgłosi, tylko niech pomogą w łapaniu i medycznym ogarnięciu. Tak u nas się zaczęło. Pożyczyli łapkę, klatkę, skierowali do weta, pokazali jak ogłaszać...
Trzymam kciuki.