meg11 pisze:I makaron obowiązkowo.
Też wolę makaron. Ale mnie wszystko jedno jeśli ktoś ugotuje i zapoda. Nawet sama sobie zapodam byleby gar był naszykowany.
Ogórkowa chyba ok wyjszła skoro Janusz 2 x sobie nalewał. Podobno nie przepada za ogórkową. Tylko wyboru nie miał za dużego.
Ten to ma fantazję szefa kuchni. By sobie miseczkę podgrzać cały kocioł na palnik nastawił. No szlag. Nie nauczył się mimo gędzenia jakie go czeka. Jak go złapię na tym niecnym czynie to mi się na wspominki zbiera. A to jak karkówka ze cebulką się zepsuła. A to fasolka po bretońsku betonem do gara przywarła. A to bigosik się skwasił siejąc capem po chałupie. A to z krupniczka woda się zrobiła bo krupniczkowa kasza nie mogła oderwać się od dna . Nie mogła jeszcze długo. A to ...
Więc dziś jak tylko usłyszałam znajome pykanie gazu i zero odgłosów przelewki do rondelka, gromki ryk się ze mnie wydarł.
Jak kcesz miseczkę zupci zjeść to nie musisz wiadra wstawiać. Sam se pichć jak mam gary w kibelek ładować
Cisza zapadła. Znaczy się głosu TZ-t nie wydał. Tylko brzęka garunia, tak miły dla uszu mych, się odezwał.
Czort wie co go wystrachało. Wizja kolejnej litanii co się wydłuża z każdym przestępstwem kulinarnym. Czy wizja mieszania w pojemnikach spożywczych. Ważne ,że skutek był.
Przegląd lodówki zmusił mnie do podjęcia decyzji. Będzie bąkotwórcze danie . Fasolka po bretońsku.
Jak widać namacalnie, nie mogę spać. Najgorsze są nocki. Diabli wiedzą dlaczego bo boli tak samo. Czy to dzionek czy mroczek. Ja nie śpię i koty nie śpią. One lepiej dają sobie radę. Szaleją. By sobie poprawić humorek załączyłam Zabójcze umysły.Profil się skończył. Popaprany stan potrzebuje popapranych iluzji.