Mam w łazience kotkę p.Mieczysławy, którą to niektórzy forumowicze znają.P.Mieczysława poważnie choruje, bierze chemię, jest to nawrót choroby sprzed lat, są przerzuty i rokowania takie sobie

P.Mieczysława miała cztery kotki, których nie chciała sterylizować, bo słyszała, że to straszna operacja.Zmusiłam ją do sterylek,jakieś pięć lat temu, wzięłam je na siebie, ale chyba było już za późno.Kotka Sara odeszła w zeszłym roku, 16-letnia Mimi jest po operacji, ale pojawił się nowy guz.Cudowna, najsłodsza kotka jaką znam 10-letnia Jagusia jest po czterech operacjach, a na brzuszku ma kilka nowych guzów.Wetka mówiła, że kolejnej operacji już chyba nie przeżyje.Dramat człowieka i zwierząt.One zostały z p.Mieczysławą, przynajmniej dopóki jest jeszcze w stanie jakoś funkcjonować.Najmłodszą ( 8-letnią) Perełkę , na razie zdrową zabrałam do siebie.To cudna burasia o ogromnych oczach.Jest przerażona, całą drogę krzyczała w transporterku.Teraz w nim siedzi w łazience.Chodzę do niej co chwilę, głaszczę, ale biedna się bardzo boi, leży skulona.Koty zaglądają do niej przez kratkę w drzwiach.Kotka jest szczuplutka

, w ogóle koty jadły i nadal jedzą byle co, czyli Whiskasa.Zaniosłam kilka lepszych saszetek i trochę suchej karmy, ale co to za pomoc? Kiedy p.Mieczysława wyjeżdża do szpitala do Krakowa, koty zostają same przez pięć dni i nikt do nich nie przychodzi.P.Mieczysława nie wpuści nikogo do domu.
Mam nadzieję, że Perełka się otworzy, odstresuje i Arcana pomoże mi dla niej znaleźć domek.
Jestem strasznie zdołowana, zmęczona, trudno mi wszystko ogarnąć.
Trzymajcie, proszę kciuki, aby dało się pomóc Perełce i w ogóle jakoś podołać wszystkiemu.