Spoko lecimy wolnym kroczkiem do przodu ,TŻ wreszcie był łaskaw wczoraj dokończyć parę
rzeczy w kocim domu które leżały sobie i mnie drażniły swoją obecnością .
Wreszcie mam docięty blat ,wymienioną lampę w łazience ,lustro też zawisło łącznie
z doprowadzeniem prądu ,no i połamana kocia rozetka wróciła na ścianę została tylko suszarka
jeszcze czeka na montaż ale tu się nie spinam i tak był łaskaw choć tyle dokończyć
.
Odnośnie mięsa a dokładnie jego ilości to jak w chinach ,mało i mało
Kasia jest pierwsza do kurczaka ,indyka pakuje się nim jakby to ostatni posiłek był w jej życiu ,
pazerota
,
Kyncio za to podrobami się lubi pocieszać ,nauczyłam się po paru latach podawać
mu jedzenie ,z deseczki mu się dobrze pobiera paszczą krzywą
.
Agatkę wypuściłam z klatki ,za to schowałam wszystkie miski z suchym żarciem ,no cóż cierpią
wszyscy za jednostkę
Za to szlag mnie trafia za sprawą drzwiczek do woliery ,ostatnio plastrem zalepiłam blokady aby nie
przesuwały w pozycję zamknięte ,plaster zdarty ,wszystkie koty w domu ,kuwety pełne
Za to na piętrze po zamknięciu Tosi w boksie ,Puchatka - Misia wprawia w ruch wiele zabawek jak i
dywan potrafi zrolować ,niestety w stosunku do mnie wciąż udaje żmiję ,syczy przynajmniej jak ona
chyba będę musiała zmienić sposób karmienia i postępować jak z dzikuskami
Ja wciąż na l4 ,prawię leżę i pachnę drugi miesiąc za mną
,
gdyby nie częste wizyty u lekarzy w stolicy to by było całkiem fajnie