Azyl na Koziej - Świebodzin

Wątek kotów znajdujących się w Azylu w Świebodzinie
http://www.fotosik.pl/zdjecie/da89b534b70c951d][img]http://images78.fotosik.pl/39/da89b534b70c951dmed.jpg
1.Kropka
Nazywam się Kropka. Jestem śliczną, szylkretową kotką. To znaczy teraz jestem śliczna, bo jeszcze całkiem niedawno nie było pewności, czy w ogóle będę żyła. Wraz z moją siostrą Kreską żyłyśmy, a raczej wegetowałyśmy na stercie śmieci. Była już jesień, noce były zimne, padał deszcz, a my nie miałyśmy co jeść, nie miałyśmy też schronienia i dachu nad głową. W końcu zachorowałyśmy i z dnia na dzień nasz stan był coraz gorszy. W ostatniej chwili zostałyśmy zabrane do azylu. Tam dostałyśmy jeść, ale przede wszystkim nie było nam już zimno. Natychmiast zostałyśmy też zawiezione do weterynarza. Okazało się, że był to ostatni moment na leczenie. Zachorowałyśmy na koci katar i za kilka dni już by nas nie było na tym świecie. Miałyśmy dużo szczęścia, że trafiłyśmy do azylu. Teraz jesteśmy już zdrowe, odrobaczone, odpchlone i zaszczepione. Potrafimy korzystać z kuwety i uwielbiamy zabawę piłeczką. Nawet nie wiedziałyśmy, że można tak szczęśliwie żyć, nie być głodnym, zmarzniętym i chorym. Kreska i ja czekamy tylko na jeszcze jeden cud - na kochającego opiekuna i własny domek. To nasze jedyne marzenie, które mamy nadzieję wkrótce się spełni.
, 
2.Kreska - siostra Kropki
,
, 
3.Hrycek
To ja Hrycek. Jestem młodym, półrocznym kocurkiem. Niestety pomimo młodego wieku wiele już przeżyłem i wiele krzywdy i bólu mnie spotkało. Znalazłem „dom” u ludzi, którym zamarzył się malutki kotek. Na początku nie było nawet tak źle, ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Nie dostawałem jeść, zacząłem po prostu przeszkadzać. Chciano jak najszybciej się mnie pozbyć z domu. Zaczęli mnie bić, zdarzało się, że dostałem kopniaka, szczególnie jak mój pan wracał do domu nie do końca trzeźwy. Któregoś dnia oberwałem w oko i niestety przestałem na nie wiedzieć. Sąsiadka mojego pana nie mogła na to wszystko patrzeć i zawiadomiła ludzi zajmujących się pomocą dla zwierząt. Przyjechali po mnie następnego dnia i zostałem zawieziony do Azylu na Koziej. Jestem, pomimo wszystkich krzywd jakich doznałem ze strony człowieka, bardzo ufnym kotem i szybko zaadoptowałem się w nowym miejscu. Bardzo polubiłem moich nowych opiekunów. Zaopiekowali się mną, dostaję systematycznie jeść, bawią się ze mną. Trafiłem też do weterynarza. Oczko mam już wyleczone, wprawdzie na nie nie widzę, ale radzę sobie jednak znakomicie z jednym, zdrowym oczkiem. Zostałem też zaszczepiony, odpchlony, odrobaczony i zaszczepiony. Miałem dużo szczęścia, że tu trafiłem, bo dzięki temu żyję i nikt mnie już nie bije i nie krzywdzi. Teraz czekam na kogoś, kto zabierze mnie ze sobą do domu, na kogoś kto mnie pokocha i już nigdy nie skrzywdzi. Mam ogromną nadzieję, że wkrótce poznam kogoś takiego i to będzie wielka ludzko - kocia miłość.
,
, 
4.Lulu
Lulu to ja. Urodziłem się w maju 2014 roku w azylu. Jak widać jestem cały szary i mam piękne, zielone oczka. Taki cudny „szaraczek” ze mnie, tylko proszę nie mylić z zającem. Moją mamą jest kotka Laura.
Jestem do niej bardzo podobny i mam też po niej wspaniały charakter. Umiem nawet korzystać z kuwety. Lubię się też bawić z moimi kocimi kolegami i koleżankami, a jest ich w azylu sporo. Tu nigdy się nie nudzimy, zawsze znajdzie się ktoś do zabawy myszką, piłeczką, czy w wyścigi, kto pierwszy wdrapie się na górę drapaka. W azylu jest fajnie, ale chciałbym mieć własny dom i swojego opiekuna. Słyszałem, że dla nas zwierząt, kochający właściciel i bezpieczny dom, to jak wygrana na loterii i ja właśnie bardzo chciałbym „wygrać” taki dom i kochającego człowieka. Zostałem wykastrowany, zaszczepiony, odrobaczony i posiadam książeczkę zdrowia.
, 
5.Laura
Nazywam się Laura. Jestem około roczną kotką. Moje krótkie życie nie było łatwe ani przyjemne. Odkąd pamiętam byłam bezdomna. Wiem co to głód, zimno, strach. Gdyby nie pewna kobieta, która mnie dokarmiała, na pewno nie opowiadałabym Wam dzisiaj swojej historii. Jestem bardzo drobną i delikatną kotką. Niestety moje życie nie było usłane różami. Jakby tego było mało, okazało się, że jestem w ciąży. Właśnie wtedy w moim życiu nastąpił przełom. Zostałam przywieziona do azylu. Bardzo się bałam, ale okazało się, że znalazłam tu miejsce, gdzie w ciszy i spokoju mogłam czekać na rozwiązanie. Poród był ciężki, a miot liczny. Starałam się jak mogłam, być dobrą kocią mamą. Mam tutaj ku temu odpowiednie warunki: opiekę, wyżywienie i dach nad głową. Bardzo zaprzyjaźniłam się z moją nową opiekunką. Uwielbiam siedzieć na jej kolanach, wtedy czuje się bezpiecznie i wiem, że są ludzie, którzy się o mnie troszczą, a to takie miłe uczucie. Zostałam też odrobaczona, zaszczepiona i wysterylizowana. Wiem też, że ludzie z azylu szukają dla mnie dobrego, spokojnego domku. Jestem bowiem cichutką, trochę płochliwą kotką i wspaniale byłoby mieć swój dom i opiekunów, którzy wykażą się cierpliwością i delikatnością. Tli się we mnie iskierka nadziei, że moje jedno malutkie marzenie o prawdziwym domu z kochającymi opiekunami się kiedyś spełni.

6.Lilo
Lilo to ja. Urodziłam się w maju 2014 roku w azylu. Jak widać jestem cała czarniutka i mam piękne, zielone oczka. Przynoszę tylko szczęście, o pechu nie ma mowy, urodziłam się przecież w azylu pod szczęśliwą gwiazdą.
Moją mamą jest kotka Laura. Wprawdzie nie jestem do niej podobna, ale mam wspaniały charakter, tak jak ona. Jestem grzeczna i umiem korzystać z kuwety. Uwielbiam też być głaskana, wtedy zaczynam mruczeć. Lubię się też bawić z moimi kocimi kolegami i koleżankami, a jest ich w azylu sporo. Tu nigdy się nie nudzimy, zawsze znajdzie się ktoś do zabawy myszką, piłeczką, czy w wyścigi, kto pierwszy wdrapie się na górę drapaka. W azylu jest fajnie, ale chciałabym mieć własny dom i swojego opiekuna. Słyszałam, że dla nas zwierząt, kochający właściciel i bezpieczny dom, to jak wygrana na loterii i ja właśnie bardzo chciałabym „wygrać” taki dom i kochającego człowieka. Zostałam wysterylizowana, zaszczepiona, odrobaczona i posiadam książeczkę zdrowia.
,
, 

http://www.fotosik.pl/zdjecie/da89b534b70c951d][img]http://images78.fotosik.pl/39/da89b534b70c951dmed.jpg
1.Kropka
Nazywam się Kropka. Jestem śliczną, szylkretową kotką. To znaczy teraz jestem śliczna, bo jeszcze całkiem niedawno nie było pewności, czy w ogóle będę żyła. Wraz z moją siostrą Kreską żyłyśmy, a raczej wegetowałyśmy na stercie śmieci. Była już jesień, noce były zimne, padał deszcz, a my nie miałyśmy co jeść, nie miałyśmy też schronienia i dachu nad głową. W końcu zachorowałyśmy i z dnia na dzień nasz stan był coraz gorszy. W ostatniej chwili zostałyśmy zabrane do azylu. Tam dostałyśmy jeść, ale przede wszystkim nie było nam już zimno. Natychmiast zostałyśmy też zawiezione do weterynarza. Okazało się, że był to ostatni moment na leczenie. Zachorowałyśmy na koci katar i za kilka dni już by nas nie było na tym świecie. Miałyśmy dużo szczęścia, że trafiłyśmy do azylu. Teraz jesteśmy już zdrowe, odrobaczone, odpchlone i zaszczepione. Potrafimy korzystać z kuwety i uwielbiamy zabawę piłeczką. Nawet nie wiedziałyśmy, że można tak szczęśliwie żyć, nie być głodnym, zmarzniętym i chorym. Kreska i ja czekamy tylko na jeszcze jeden cud - na kochającego opiekuna i własny domek. To nasze jedyne marzenie, które mamy nadzieję wkrótce się spełni.


2.Kreska - siostra Kropki



3.Hrycek
To ja Hrycek. Jestem młodym, półrocznym kocurkiem. Niestety pomimo młodego wieku wiele już przeżyłem i wiele krzywdy i bólu mnie spotkało. Znalazłem „dom” u ludzi, którym zamarzył się malutki kotek. Na początku nie było nawet tak źle, ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Nie dostawałem jeść, zacząłem po prostu przeszkadzać. Chciano jak najszybciej się mnie pozbyć z domu. Zaczęli mnie bić, zdarzało się, że dostałem kopniaka, szczególnie jak mój pan wracał do domu nie do końca trzeźwy. Któregoś dnia oberwałem w oko i niestety przestałem na nie wiedzieć. Sąsiadka mojego pana nie mogła na to wszystko patrzeć i zawiadomiła ludzi zajmujących się pomocą dla zwierząt. Przyjechali po mnie następnego dnia i zostałem zawieziony do Azylu na Koziej. Jestem, pomimo wszystkich krzywd jakich doznałem ze strony człowieka, bardzo ufnym kotem i szybko zaadoptowałem się w nowym miejscu. Bardzo polubiłem moich nowych opiekunów. Zaopiekowali się mną, dostaję systematycznie jeść, bawią się ze mną. Trafiłem też do weterynarza. Oczko mam już wyleczone, wprawdzie na nie nie widzę, ale radzę sobie jednak znakomicie z jednym, zdrowym oczkiem. Zostałem też zaszczepiony, odpchlony, odrobaczony i zaszczepiony. Miałem dużo szczęścia, że tu trafiłem, bo dzięki temu żyję i nikt mnie już nie bije i nie krzywdzi. Teraz czekam na kogoś, kto zabierze mnie ze sobą do domu, na kogoś kto mnie pokocha i już nigdy nie skrzywdzi. Mam ogromną nadzieję, że wkrótce poznam kogoś takiego i to będzie wielka ludzko - kocia miłość.



4.Lulu
Lulu to ja. Urodziłem się w maju 2014 roku w azylu. Jak widać jestem cały szary i mam piękne, zielone oczka. Taki cudny „szaraczek” ze mnie, tylko proszę nie mylić z zającem. Moją mamą jest kotka Laura.
Jestem do niej bardzo podobny i mam też po niej wspaniały charakter. Umiem nawet korzystać z kuwety. Lubię się też bawić z moimi kocimi kolegami i koleżankami, a jest ich w azylu sporo. Tu nigdy się nie nudzimy, zawsze znajdzie się ktoś do zabawy myszką, piłeczką, czy w wyścigi, kto pierwszy wdrapie się na górę drapaka. W azylu jest fajnie, ale chciałbym mieć własny dom i swojego opiekuna. Słyszałem, że dla nas zwierząt, kochający właściciel i bezpieczny dom, to jak wygrana na loterii i ja właśnie bardzo chciałbym „wygrać” taki dom i kochającego człowieka. Zostałem wykastrowany, zaszczepiony, odrobaczony i posiadam książeczkę zdrowia.


5.Laura
Nazywam się Laura. Jestem około roczną kotką. Moje krótkie życie nie było łatwe ani przyjemne. Odkąd pamiętam byłam bezdomna. Wiem co to głód, zimno, strach. Gdyby nie pewna kobieta, która mnie dokarmiała, na pewno nie opowiadałabym Wam dzisiaj swojej historii. Jestem bardzo drobną i delikatną kotką. Niestety moje życie nie było usłane różami. Jakby tego było mało, okazało się, że jestem w ciąży. Właśnie wtedy w moim życiu nastąpił przełom. Zostałam przywieziona do azylu. Bardzo się bałam, ale okazało się, że znalazłam tu miejsce, gdzie w ciszy i spokoju mogłam czekać na rozwiązanie. Poród był ciężki, a miot liczny. Starałam się jak mogłam, być dobrą kocią mamą. Mam tutaj ku temu odpowiednie warunki: opiekę, wyżywienie i dach nad głową. Bardzo zaprzyjaźniłam się z moją nową opiekunką. Uwielbiam siedzieć na jej kolanach, wtedy czuje się bezpiecznie i wiem, że są ludzie, którzy się o mnie troszczą, a to takie miłe uczucie. Zostałam też odrobaczona, zaszczepiona i wysterylizowana. Wiem też, że ludzie z azylu szukają dla mnie dobrego, spokojnego domku. Jestem bowiem cichutką, trochę płochliwą kotką i wspaniale byłoby mieć swój dom i opiekunów, którzy wykażą się cierpliwością i delikatnością. Tli się we mnie iskierka nadziei, że moje jedno malutkie marzenie o prawdziwym domu z kochającymi opiekunami się kiedyś spełni.

6.Lilo
Lilo to ja. Urodziłam się w maju 2014 roku w azylu. Jak widać jestem cała czarniutka i mam piękne, zielone oczka. Przynoszę tylko szczęście, o pechu nie ma mowy, urodziłam się przecież w azylu pod szczęśliwą gwiazdą.
Moją mamą jest kotka Laura. Wprawdzie nie jestem do niej podobna, ale mam wspaniały charakter, tak jak ona. Jestem grzeczna i umiem korzystać z kuwety. Uwielbiam też być głaskana, wtedy zaczynam mruczeć. Lubię się też bawić z moimi kocimi kolegami i koleżankami, a jest ich w azylu sporo. Tu nigdy się nie nudzimy, zawsze znajdzie się ktoś do zabawy myszką, piłeczką, czy w wyścigi, kto pierwszy wdrapie się na górę drapaka. W azylu jest fajnie, ale chciałabym mieć własny dom i swojego opiekuna. Słyszałam, że dla nas zwierząt, kochający właściciel i bezpieczny dom, to jak wygrana na loterii i ja właśnie bardzo chciałabym „wygrać” taki dom i kochającego człowieka. Zostałam wysterylizowana, zaszczepiona, odrobaczona i posiadam książeczkę zdrowia.


