Dzisiaj razem ze znajomą odłowiłyśmy do sterylki szylkretową koteczkę i jej ok 7-8 mies synka, który jako jedyny przeżył z wiosennego miotu ;(
Problem polega na tym, że koty miały być dzikie i po sterylkach miały wrócić na podwórko... ale po przetrnsportowaniu futerek do lecznicy okazało się, że to dwa tulaki tylko wystraszone. Strasznie szkoda będzie wywalić je na podwórko. Są śliczne, kochane, narączkowe, nakolankowe i milutkie.
W lecznicy mogą zostać 6-7 dni po zabiegach a potem nie mamy co z nimi zrobić
Ogłoszenia już idą w świat, może zdarzy się jakiś cud i ktoś zadzwoni...
Szylkretka jest w wysokiej zaawansowanej ciąży. Zdążyliśmy w ostatniej chwili, bo lada moment mielibyśmy kolejny przychówek
Maluchy nie miałyby szans - urodziłyby się na samą zimę.
Rudy jest jakby zachrypnięty, jutro będzie wiadomo coś więcej.
Tymczas bardzo pilnie poszukiwany !