Łódź-Bałuty. Diana, urocza mała już w DS.
Napisane: Pt sie 21, 2015 8:46Diana przyszła na świat w starej części Bałut w Łodzi.
Jej matkę znamy od kilku lat- to kotka Chilli, stworzenie dyskretne, harmonijnie zbudowane i delikatne, prawdziwe wcielenie kociego wdzięku. Kiedy po raz pierwszy Chilli przeszła przez podwórko eksponując swoje nienagannie białe skarpetki, skojarzyła się nam z piękną cheerleaderką W jej ruchach była zachwycająca gracja, a w zachowaniu- pełen kociej godności umiar. To właśnie stąd- po skróceniu i zniekształceniu- wzięło się jej podwórkowe imię.
Diana, jak się wczoraj okazało, ma jeszcze chyba braciszka - odważnego i rozbrykanego buraska, którego zaraz będziemy próbować "łapać". Mamę na końcu, aby poddać ją sterylizacji.
Zaniedbane podwórka Starych Bałut to niełatwe miejsca do życia, nie tylko dla ludzi. Nie wiemy, w której komórce Chilli umieściła swoje małe, ale było to schronienie zabezpieczające przez nieprzyjaznymi ludźmi, lecz nie przed insektami, brudem, potwornym letnim upałem. Być może matka instynktownie poczuła, że życie jej dziecka jest zagrożone, dlatego szybko zabrała je stamtąd do ludzkiego świata, szukając tam dlań ratunku.
Kiedy po raz pierwszy Chilli przyprowadziła Dianę, widać było bliską i czułą więź pomiędzy matką a córką. Diana miała odpowiednią wagę i okazywała ogromne przywiązanie do matki, lecz była zapchlona, zarobaczona, miała zaropiałe oczko. Gdybyśmy jej nie schwytali i przekazali w ręce kocich lekarzy, pewnie nie pożyłaby długo, mimo pełnego dostępu do pokarmu i wody.
Malutka Diana zasługuje na dobry i czuły dom. Po matce odziedziczyła ponadprzeciętny wdzięk (w tym urocze białe skarpetki), inteligencję, łagodne usposobienie i opiekuńczość. Musi być także niezwykle silna, jeśli przetrwała w skrajnie niekorzystnych warunkach. Choć nie miała kontaktu z ludźmi już w dobę po zabraniu z podwórka dawała się bez oporu pogłaskać i sprawiało jej to widoczną przyjemność.
Od tygodnia Dianka przebywa w zaprzyjaźnionej Lecznicy, leczona i socjalizowana, przestraszona trochę nową sytuacją, ale już oswojona czeka na KOCHAJĄCY DOMEK. Codziennie jest w lepszej formie, odważniejsza i wdzięczna za uratowanie życia. Pewnie jeszcze tęskni za mamą, ale przecież żyje, mając szansę na radosne dorastanie.
Diana przecudnej urody i usposobienia jest już gotowa do adopcji: zdrowa, odrobaczona, odpchlona, będzie zaszczepiona, kuwetkowa, z książeczką zdrowia i kocią wyprawką oraz wsparciem przy sterylizacji, gdy osiągnie wymagany wiek.
Adopcja wymaga podpisania umowy adopcyjnej, może być wymagana wizyta przedadopcyjna i wypełnienie ankiety przedadopcyjnej.
Bardzo proszę o pomoc w adopcji, szukaniu DT lub DS. W kolejce czeka rodzeństwo Diany, także do przygotowania do adopcji, no i mama - Chilli również.
Na zdjęciach - Diana z mamą na podwórku, w lecznicy podczas przyjęcia i po kilku dniach leczenia. Na ostatnim zdjęciu - Chilli.
fb Diany https://www.facebook.com/events/404555199738441/
Jej matkę znamy od kilku lat- to kotka Chilli, stworzenie dyskretne, harmonijnie zbudowane i delikatne, prawdziwe wcielenie kociego wdzięku. Kiedy po raz pierwszy Chilli przeszła przez podwórko eksponując swoje nienagannie białe skarpetki, skojarzyła się nam z piękną cheerleaderką W jej ruchach była zachwycająca gracja, a w zachowaniu- pełen kociej godności umiar. To właśnie stąd- po skróceniu i zniekształceniu- wzięło się jej podwórkowe imię.
Diana, jak się wczoraj okazało, ma jeszcze chyba braciszka - odważnego i rozbrykanego buraska, którego zaraz będziemy próbować "łapać". Mamę na końcu, aby poddać ją sterylizacji.
Zaniedbane podwórka Starych Bałut to niełatwe miejsca do życia, nie tylko dla ludzi. Nie wiemy, w której komórce Chilli umieściła swoje małe, ale było to schronienie zabezpieczające przez nieprzyjaznymi ludźmi, lecz nie przed insektami, brudem, potwornym letnim upałem. Być może matka instynktownie poczuła, że życie jej dziecka jest zagrożone, dlatego szybko zabrała je stamtąd do ludzkiego świata, szukając tam dlań ratunku.
Kiedy po raz pierwszy Chilli przyprowadziła Dianę, widać było bliską i czułą więź pomiędzy matką a córką. Diana miała odpowiednią wagę i okazywała ogromne przywiązanie do matki, lecz była zapchlona, zarobaczona, miała zaropiałe oczko. Gdybyśmy jej nie schwytali i przekazali w ręce kocich lekarzy, pewnie nie pożyłaby długo, mimo pełnego dostępu do pokarmu i wody.
Malutka Diana zasługuje na dobry i czuły dom. Po matce odziedziczyła ponadprzeciętny wdzięk (w tym urocze białe skarpetki), inteligencję, łagodne usposobienie i opiekuńczość. Musi być także niezwykle silna, jeśli przetrwała w skrajnie niekorzystnych warunkach. Choć nie miała kontaktu z ludźmi już w dobę po zabraniu z podwórka dawała się bez oporu pogłaskać i sprawiało jej to widoczną przyjemność.
Od tygodnia Dianka przebywa w zaprzyjaźnionej Lecznicy, leczona i socjalizowana, przestraszona trochę nową sytuacją, ale już oswojona czeka na KOCHAJĄCY DOMEK. Codziennie jest w lepszej formie, odważniejsza i wdzięczna za uratowanie życia. Pewnie jeszcze tęskni za mamą, ale przecież żyje, mając szansę na radosne dorastanie.
Diana przecudnej urody i usposobienia jest już gotowa do adopcji: zdrowa, odrobaczona, odpchlona, będzie zaszczepiona, kuwetkowa, z książeczką zdrowia i kocią wyprawką oraz wsparciem przy sterylizacji, gdy osiągnie wymagany wiek.
Adopcja wymaga podpisania umowy adopcyjnej, może być wymagana wizyta przedadopcyjna i wypełnienie ankiety przedadopcyjnej.
Bardzo proszę o pomoc w adopcji, szukaniu DT lub DS. W kolejce czeka rodzeństwo Diany, także do przygotowania do adopcji, no i mama - Chilli również.
Na zdjęciach - Diana z mamą na podwórku, w lecznicy podczas przyjęcia i po kilku dniach leczenia. Na ostatnim zdjęciu - Chilli.
fb Diany https://www.facebook.com/events/404555199738441/
