Znowu sie narobilo.
Kociak zaczal sie dogadywac z drugim kociakiem,nawet sie skumplowali, ale sielanka nie trwala dlugo.
Drugi kociak dostal potwornej grzybicy.Zostal zabrany z domu na czas leczenia do matki dziewczyny, by nie narazac dziecka.
Nasz chudziak(juz ma imie - Bolek) w tym momecie zaczal tesknic za kolega.Musial byc tez profilaktycznie leczony(dostal szczepionke przeciw grzybicy).
Z kotow zaden nie zachorowal, ani on, ani koty jej mamy.
Byly za to "ofiary" w ludziach.
Gdy juz wszystko wychodzilo na prosta, kot sie leczyl, ludzie tez, dziecko zaczelo kaszlec i dusic sie w nocy. Podejrzenia oczywiscie padly na koty.
Kurujacy sie kociak zostal u mamy dziewczyny, a Bolus wrocil do DT. Z ta roznica, ze minely juz 2mc, on sie zdazyl zadomowic, w koncu sie wyluzowal, poczul pewnie....a w DT wszystko zaczyna sie od poczatku.Kociak chowa sie po katach i nie chce jesc.Dzisiaj kolezanka, u ktorej jest kociak, przez niego nie poszla do pracy. I chyba trzeba go juz wykastrowac(ma 6mc,ale zaczyna smierdziec), no ale zanim na nowo nie zaufa swojej starej/nowej opiekunce, nie bedziemy go stresowac. Szukamy DS, ktory juz zdecydowanie go nie odda, bo ten kociak tego nie wytrzyma. Sa koty, ktore dobrze znosza zmiany, ale on zdecydowanie do nich nie nalezy.