Strona 1 z 3

Myszkin uciekł :( i wrócił!

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 20:04
przez Kolunia
Witajcie! Zwracam się do Was - doświadczonych kociarek - z prośbą o radę i pomoc w podjęciu trudnej decyzji!
Miesiąc temu zabrałam z ulicy kota, którego wcześniej dokarmiałam. Kocina miała paskudną, wielką, ropiejącą i gnijącą ranę na tylnej nóżce. Nogę udało się uratować, leczenie dobiegło końca. W międzyczasie rudy Myszkin został wykastrowany, odrobaczony i dnia dzisiejszego zaszczepiony. Na razie mieszka u moich rodziców. Zrobiłam mu testy fiv.felv (ujemne) z myślą o tym, że może w przyszłości zamieszka u nas i może zakumpluje się z naszym ragdollem. Stało się nieszczęście. Niecałe 3 tygodnie temu nasz Dexterek ukochany ciężko zachorował, a 3 dni temu odszedł. Jestem rozbita i zdruzgotana, ale o przygarniętym kocie nie mogę zapominać. Poświęciłam sporo, żeby kota wyprowadzić na prostą, więc nie zamierzam tego zaprzepaścić. Ale do czego zmierzam - Myszol jest super kotem, żwawym, wesołym, mega towarzyskim, sympatycznym, mizisatym, słodkim i grzecznym (choć ostatnio się rozbrykał :201470 :201479 ). Zdecydowanie jest typem kota domowego, uwielbia towarzystwo ludzi, ale przez dłuższy czas żył na ulicy (naszym osiedlu) i ma bardzo silną i nieokiełznaną potrzebę wyjścia na zewnątrz. Teraz nie ma oczywiście takiej opcji - leczona łapka, dzisiaj było szczepienie, boję się, że kota mi nawieje z ogródka. Jak wspomniałam, tymczasowo mieszka u rodziców (nie zostanie u nich na stałe z kilku powodów), ale większość dnia siedzi biedaczek sam w pokoju. Przyjeżdżam do niego (ostatnio rzadziej, z powodu mojego Deksiątka :cry: ), moi rodzice też do niego zaglądają, wypuszczają na "salony" popołudniami, gdy są w domu, ale nie tolerują chodzenia po blatach, a kuchnie mają otwartą :? , więc dużo czasu spędza w zamknięciu (kiedy ich nie było tydzień kicia miała wolną chatę :wink: ,potem dokładnie wyczyściłam kuchnię, hehe). Kiedy jest wypuszczany i ma do dyspozycji całą chałupę praktycznie i tak siedzi w oknach i przy drzwiach i zawodzi żałośnie. Jak był chory, więcej wypoczywał, a teraz widzę, że chłopak cierpi. Myśleliśmy o wzięciu go do siebie, ale mam sporo wątpliwości:
- jestem świeżo po stracie kota, chociaż bardzo bardzo lubię rudego, mam opory, wszystkie kot porównuję z Dexterem
- Deksio prawdopodobnie miał FIP - nie bardzo wiem, po jakim czasie i zabiegach mogłabym wprowadzić innego kota
- mamy malutkie mieszkanko w bloku, bez balkonu, za to za oknem dżentelmen miałby widok na swoich starych kumpli z podwórka i obawiam się, że zwariuje :201429

Mogłabym go wziąć na próbę, żeby sprawdzić jak się będzie u nas czuł, ale na pewno nie od razu - zaraz po szczepieniu, do mieszkania, w którym do wtorku mieszkał chory kot (chociaż wet twierdzi, że i tak rudy na pewno miał styczność z koronawirusami). Problem w tym, że w czerwcu wyjeżdżam za granicę i chłopak musiałby wrócić do rodziców. No i uciekłoby sporo czasu na ewentualne szukanie domku (koniecznie chociaż z osiatkowanym balkonem albo zabezpieczonym ogrodem, ale to tylko marzenie).

Czy macie doświadczenie z kotem rwącym się na zewnątrz, który przyzwyczaił się do małego mieszkania bez możliwości wyjścia na balkon i był szczęśliwy?
Jeśli zacznę mu szukać domu, będę miała duże wymagania, bo nie oddam kota byle gdzie. Czy jako osoba nie związana z żadną fundacją, schroniskiem mogę domagać się wizyty przedadopcyjnej i podpisania umowy? Jakoś nie wyobrażam sobie pakowania się ludziom do domu, jestem raczej mało przebojowa, hehe i nieśmiała, trochę mnie to przeraża.
Czy możecie podesłać jakiś link nt procedur adopcyjnych, wizytowania domów. Szukam cały czas informacji, ale dopiero od wczoraj, za wiele siły na razie nie mam.

Bardzo mi zależy na tym, żeby dot miał dobry i szczęśliwy dom.W razie czego ogłoszenia oczywiście porozsyłam.

Rozpisałam się, ale kiepsko mi idzie streszczanie, a sprawa jest dość skomplikowana myślę - przynajmniej dla mnie.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 20:10
przez emill
Fipem się nie zarazi, z koronawirusem raczej miał styczność.
Czytałam Twój watek o Deksiku i myślę, że rudy to może Twój kot.
Daj mu szansę i weź choćby na próbę, tyle już dla niego zrobiłaś, chyba pora na następny krok.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 20:42
przez Kolunia
Na pewno nie w ciągu najbliższych dni, jestem w totalnej rozsypce, rozpaczam i tęsknie do mojego kota. Rudego lubię bardzo, to przemiły i śmieszny kociak, zależy mi na nim, boję się o niego, ale go nie kocham go tak jak Deksika, jest całkowicie inny. I jeszcze mój mąż się nie może do niego przekonać. W razie czego będę go męczyć, tak jak to było z Dexem, ale muszę się przyznać - po jego śmierci już sama nie wiem, czego chcę. Tzn. wiem, żeby wrócił mój kot i nie umiem na razie się pozbierać, mam serce w kawałkach. A tu czas leci, Myszkin u rodziców, ja niedługo wyjeżdżam. Wszystko się rozwaliło :(. Jak brałam Rudego to rozważałam 2 opcje - wziąć go albo szukać mu domku. Bałam się, że Deksik zarazi się od niego np. właśnie koronawirusem, izolowałam koty i patrzcie jaka ironia losu. Po 2 tyg od przygarnięcia rudego, Dex zachorował :(.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 20:47
przez ASK@
Czytałam o Was i bardzo współczuję.

Proszono mnie o zajrzenie i jestem.
Prowadzę DT. Nasze koty są uliczne. Ivh czas pobytu na tzw wolności jest różny. Trafiły do nas w różnych okolicznościach i różnie przeżyły zamknięcie. Ale wiem jedno. Koty w kochającym domu, wiedzące ,że są akceptowane, mające swobodną możliwość łażenia po chacie zapominają o dworze. Teraz on się nudzi. Jest zamknięty w pokoju. Ma ograniczone bodźce, zmysły, możliwości ruchu. Ciągnie więc go dalej ale czy na pewno na "wolność"?
Nasze tymczasy zawsze szły do domków nie wychodzacych. I nie było problemu z adaptacją. Koty są wygodnickie i doceniają luksus.

W VIII/14 roku pożegnaliśmy Pikusia. Mocznica. Dlaczego o nim wspominam? Ano dlatego ,że Pikuś urodził się na wolności i żył na niej przez 10 lat. Dziki, nie dawał się dotknąć, syczący i zawsze z dala. Jego zły stan zdrowia spowodował ,że został zgarnięty.Pominę rozległy czas jego leczenia. Ale Pikuniek został u nas. Pół roku mieszkał w szafie. Potem NIGDY nie pchał się na dwór. Spał na kanapie, właził na kolana, kochał nas bardzo a my jego. Jego śmierć wyrwała spory kawał serca nam obojgu.
Prosze nie bój się zabrać chłopaka do siebie. Wierzę ,że dogadacie się . Nie musi być super łatwo ale na pewno będzie dobrze. U ciebie mały będzie miał otwarte możliwości. Was i przestrzeń.Teraz z niego jest bieda uczuciowa zamknięta w złotej klatce.
Będzie ok.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 20:50
przez ASK@
Nie napisałam, że nie mam balkonu a dom jest zakocony. Mimo to Pikuś i inne koty aklimatyzują się . I mimo ,że niektóre mają na początku zapędy wyjściowe to rezygnują z nich dość szybko. Zajęte lepszymi sprawami.Twoje wątpliwości są całkiem normalne i tylko dobrze świadczą o Was.Kot jest ważny.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 21:01
przez Kolunia
Dzięki, cały czas myślę o Rudym, nie chcę go zaprzepaścić, choć moje serce jest bardzo obolałe, buntuje się przed przyjęciem innego kota. Tym bardziej, że to skradły nasze serce. I jeden z nich je złamał. Ale Rudy to kot wspaniały, zasługujący na prawdziwy dom. Nie wykluczam zabrania go do siebie, ale muszę mieć trochę czasu. No i boję się, co będzie, jak zobaczy koty za oknem 8O - własne koty, hehe. Czyli nie muszę odczekiwać nie wiadomo ile czasu w razie czego jeśli chodzi o FIP? Tak tydzień po szczepieniu też można go wprowadzić? Co z odkażaniem domu? Kurcze, kanapy prawdę mówiąc mam okupkane, tzn. rozkładaliśmy ręczniki, koce, przecieraliśmy, ale Deksik nie mył pupki, denerwował się, jak usuwaliśmy pozostałości biegunki. Ech, trudne to dla mnie, bo tak się to zbiegło w czasie - pomoc rudemu, choroba i śmierć mojego skarba. :(

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 21:19
przez ASK@
Na FIP nie ma rady. Powodem jest mutacja koronowirusa. A prawie każdy kot jest jego nosicielem. On szybko ginie w mieszkaniu. Nasi weci zalecali adopcję do DS po miesiącu od stwierdzenia objawów.
Mój Bisek odszedł na FIP . Mieliśmy zakocony dom.Swoje i tymczasy. Koty nie zachorowały na FIP.Nie odkażałam, nie myłam, nie robiłam nic . Bo nic by to nie dało. Kot chorował już wcześniej zanim objawy "wyszły". Teraz to wiem.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 21:38
przez Kolunia
Teraz to się boję wszystkiego. A czy to możliwe, żeby rudy zaraził się jakimś innym typem koronawirusa? Bardziej zjadliwym, fipogennym? Nie wiem, czy to możliwe. ASK@ - właśnie zdałam sobie sprawę, że wykorzystałam Twój wiersz we wspomnieniu o Deksiku, znalazłam go w sieci i wkleiłam z podpisem. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe? Nie znam źródła, znalazłam na stronie o barfie.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 21:51
przez ASK@
Kolunia pisze:Teraz to się boję wszystkiego. A czy to możliwe, żeby rudy zaraził się jakimś innym typem koronawirusa? Bardziej zjadliwym, fipogennym? Nie wiem, czy to możliwe. ASK@ - właśnie zdałam sobie sprawę, że wykorzystałam Twój wiersz we wspomnieniu o Deksiku, znalazłam go w sieci i wkleiłam z podpisem. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe? Nie znam źródła, znalazłam na stronie o barfie.

A mogę wiedzieć o jaki chodzi?Możesz wkleić nawet na pw czy dać stronę? Nie o pretensję tylko z ciekawości . A strona barfa mnie zaskoczyła. Moje "wiersze" żyją własnym życiem. Prawie wszystkie są pisane po stracie kota.

Nie znam się na FIP tak super. Ale koranowirus chyba jest jeden i może zmutować z różnych przyczyn.Nie ma na to lekarstwa.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 21:59
przez Kolunia
Przeszedł Kot po Tęczowym Moście
poniósł z sobą okruchy miłości
zostawił lęk i zmęczenie
zabrał zaś Domu wspomnienie
ciepłych rąk dotyk
pieszczot głaskanie
zapach posłanka
i ludzkie kochanie.

Przeszedł Kot po Moście Tęczowym
zostawił nas nie gotowych
na pożegnanie
porzucił choroby i ból
porzucił smutne istnienie
zabrał ze sobą
mego żalu
wspomnienie

ASK@


Wkleiłam na forum o ragdollach. Odzwierciedla najlepiej to, co czuję. Jest piękny.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 22:04
przez ASK@
Dzięki.Za miłe słowa też, choć nie zasłużone :oops:
Nawet nie myślałam,że gdzieś one krąża. Wszystkie zaistniały na wątku . Odszedł wtedy Żuczek. Moje wielkie kochanie.Od początku był skazany na śmierć ale myślałam ,że uda się nam oszukać los.Dlatego kochaliśmy go jakby mocniej, więcej, szybciej...Wiele osób na forum Mu kibicowało.
Bardzo Tobie współczuję.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 22:25
przez Kolunia
Dziękuję. Wsparcie tu na forum wiele dla mnie znaczy. Jestem w kiepskim stanie, siedzę sama w domu, mąż na szkoleniu, nie mam siły sprzątać. W kuwetce ciągle żwirek ze śladami łapek i siuśków, na kanapie, łóżku, krzesłach kłębuszki białej sierści. Ciągle wydaje mi się, że go słyszę, nie gaszę światła w 2 pokoju, przed chwilą "zobaczyłam" go kątem oka. Chyba popadnę w obłęd. Rudy mi wprawdzie trochę odgania mroczne myśli i wskrzesza energię, bo czuję się za niego odpowiedzialna, bardzo go lubię, ale niestety, porównuję go bezsensownie z Dexterem. Po prostu nie mogę się pogodzić z jego odejściem i w to uwierzyć. Mam takie wahania - raz myślę, że danie rudemu domu u nas to dobry pomysł, a po chwili, że lepiej znaleźć mu inny, gdzie nikt go nie będzie porównywał, ryczał po kątach, histeryzował, myślał o innym kocie. Nie mam pewności, czy chcę Myszkina, choć to superowy kot. Bardzo mi się też niestety kojarzy z chorobą i odejściem Deksia. A może to znak, że się pojawił? Nie wiem, teraz nie jestem w stanie wyrobić sobie żadnego stabilnego poglądu i stanowiska.

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Pt maja 08, 2015 22:34
przez Kinnia
nie pocieszę - boli i boleć będzie, zawsze i za każdym razem
one wracają - w innym futerku, które zawsze "wie" kiedy zacząć "być"
Rudy jest
pozdrawiam

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Sob maja 09, 2015 16:21
przez ewan
Witam, bardzo współczuję straty. Ale to niestety wpisane w nasze życie ze zwierzętami.
Rozumiem Twoje wątpliwości i myślę że powinnaś dać sobie jeszcze czas.
Ale myślę o innej sprawie, piszesz, że wyjeżdżasz w czerwcu, co wtedy z rudaskiem, znowu wróci do rodziców. To byłoby bez sensu tak go przerzucać, jeżeli masz zamiar szukać mu domu to lepiej teraz, zanim się z nim bardziej zżyjesz, a poza tym czasem dom znajduje się jednego dnia a innym trwa to o wiele dłużej, a czerwiec za pasem.
Musisz na spokojne wszystko przemyśleć i podjąć najlepsze rozwiązanie, dla kota oczywiście :wink:

Re: Co mam zrobić z rudym? Wątpliwości mam

PostNapisane: Sob maja 09, 2015 17:05
przez Kolunia
No właśnie między innymi stąd moje wątpliwości, nie za dobrze, żeby znów wracał do rodziców, tym bardziej, że tam nie ma pełnej swobody i zainteresowania. Wyjeżdżam na tydzień. Już się trochę z nim zżyłam :201461 . Myślałam, żeby np. za tydzień go wziąć tutaj, sprawdzić, jak się będzie czuć. On raczej nie ma problemu ze zmianą miejsca, tam się szybko zaaklimatyzował. Chyba nie jest strachliwy specjalnie ani nieśmiały.