Myszkin uciekł :( i wrócił!

Witajcie! Zwracam się do Was - doświadczonych kociarek - z prośbą o radę i pomoc w podjęciu trudnej decyzji!
Miesiąc temu zabrałam z ulicy kota, którego wcześniej dokarmiałam. Kocina miała paskudną, wielką, ropiejącą i gnijącą ranę na tylnej nóżce. Nogę udało się uratować, leczenie dobiegło końca. W międzyczasie rudy Myszkin został wykastrowany, odrobaczony i dnia dzisiejszego zaszczepiony. Na razie mieszka u moich rodziców. Zrobiłam mu testy fiv.felv (ujemne) z myślą o tym, że może w przyszłości zamieszka u nas i może zakumpluje się z naszym ragdollem. Stało się nieszczęście. Niecałe 3 tygodnie temu nasz Dexterek ukochany ciężko zachorował, a 3 dni temu odszedł. Jestem rozbita i zdruzgotana, ale o przygarniętym kocie nie mogę zapominać. Poświęciłam sporo, żeby kota wyprowadzić na prostą, więc nie zamierzam tego zaprzepaścić. Ale do czego zmierzam - Myszol jest super kotem, żwawym, wesołym, mega towarzyskim, sympatycznym, mizisatym, słodkim i grzecznym (choć ostatnio się rozbrykał
). Zdecydowanie jest typem kota domowego, uwielbia towarzystwo ludzi, ale przez dłuższy czas żył na ulicy (naszym osiedlu) i ma bardzo silną i nieokiełznaną potrzebę wyjścia na zewnątrz. Teraz nie ma oczywiście takiej opcji - leczona łapka, dzisiaj było szczepienie, boję się, że kota mi nawieje z ogródka. Jak wspomniałam, tymczasowo mieszka u rodziców (nie zostanie u nich na stałe z kilku powodów), ale większość dnia siedzi biedaczek sam w pokoju. Przyjeżdżam do niego (ostatnio rzadziej, z powodu mojego Deksiątka
), moi rodzice też do niego zaglądają, wypuszczają na "salony" popołudniami, gdy są w domu, ale nie tolerują chodzenia po blatach, a kuchnie mają otwartą
, więc dużo czasu spędza w zamknięciu (kiedy ich nie było tydzień kicia miała wolną chatę
,potem dokładnie wyczyściłam kuchnię, hehe). Kiedy jest wypuszczany i ma do dyspozycji całą chałupę praktycznie i tak siedzi w oknach i przy drzwiach i zawodzi żałośnie. Jak był chory, więcej wypoczywał, a teraz widzę, że chłopak cierpi. Myśleliśmy o wzięciu go do siebie, ale mam sporo wątpliwości:
- jestem świeżo po stracie kota, chociaż bardzo bardzo lubię rudego, mam opory, wszystkie kot porównuję z Dexterem
- Deksio prawdopodobnie miał FIP - nie bardzo wiem, po jakim czasie i zabiegach mogłabym wprowadzić innego kota
- mamy malutkie mieszkanko w bloku, bez balkonu, za to za oknem dżentelmen miałby widok na swoich starych kumpli z podwórka i obawiam się, że zwariuje
Mogłabym go wziąć na próbę, żeby sprawdzić jak się będzie u nas czuł, ale na pewno nie od razu - zaraz po szczepieniu, do mieszkania, w którym do wtorku mieszkał chory kot (chociaż wet twierdzi, że i tak rudy na pewno miał styczność z koronawirusami). Problem w tym, że w czerwcu wyjeżdżam za granicę i chłopak musiałby wrócić do rodziców. No i uciekłoby sporo czasu na ewentualne szukanie domku (koniecznie chociaż z osiatkowanym balkonem albo zabezpieczonym ogrodem, ale to tylko marzenie).
Czy macie doświadczenie z kotem rwącym się na zewnątrz, który przyzwyczaił się do małego mieszkania bez możliwości wyjścia na balkon i był szczęśliwy?
Jeśli zacznę mu szukać domu, będę miała duże wymagania, bo nie oddam kota byle gdzie. Czy jako osoba nie związana z żadną fundacją, schroniskiem mogę domagać się wizyty przedadopcyjnej i podpisania umowy? Jakoś nie wyobrażam sobie pakowania się ludziom do domu, jestem raczej mało przebojowa, hehe i nieśmiała, trochę mnie to przeraża.
Czy możecie podesłać jakiś link nt procedur adopcyjnych, wizytowania domów. Szukam cały czas informacji, ale dopiero od wczoraj, za wiele siły na razie nie mam.
Bardzo mi zależy na tym, żeby dot miał dobry i szczęśliwy dom.W razie czego ogłoszenia oczywiście porozsyłam.
Rozpisałam się, ale kiepsko mi idzie streszczanie, a sprawa jest dość skomplikowana myślę - przynajmniej dla mnie.
Miesiąc temu zabrałam z ulicy kota, którego wcześniej dokarmiałam. Kocina miała paskudną, wielką, ropiejącą i gnijącą ranę na tylnej nóżce. Nogę udało się uratować, leczenie dobiegło końca. W międzyczasie rudy Myszkin został wykastrowany, odrobaczony i dnia dzisiejszego zaszczepiony. Na razie mieszka u moich rodziców. Zrobiłam mu testy fiv.felv (ujemne) z myślą o tym, że może w przyszłości zamieszka u nas i może zakumpluje się z naszym ragdollem. Stało się nieszczęście. Niecałe 3 tygodnie temu nasz Dexterek ukochany ciężko zachorował, a 3 dni temu odszedł. Jestem rozbita i zdruzgotana, ale o przygarniętym kocie nie mogę zapominać. Poświęciłam sporo, żeby kota wyprowadzić na prostą, więc nie zamierzam tego zaprzepaścić. Ale do czego zmierzam - Myszol jest super kotem, żwawym, wesołym, mega towarzyskim, sympatycznym, mizisatym, słodkim i grzecznym (choć ostatnio się rozbrykał





- jestem świeżo po stracie kota, chociaż bardzo bardzo lubię rudego, mam opory, wszystkie kot porównuję z Dexterem
- Deksio prawdopodobnie miał FIP - nie bardzo wiem, po jakim czasie i zabiegach mogłabym wprowadzić innego kota
- mamy malutkie mieszkanko w bloku, bez balkonu, za to za oknem dżentelmen miałby widok na swoich starych kumpli z podwórka i obawiam się, że zwariuje

Mogłabym go wziąć na próbę, żeby sprawdzić jak się będzie u nas czuł, ale na pewno nie od razu - zaraz po szczepieniu, do mieszkania, w którym do wtorku mieszkał chory kot (chociaż wet twierdzi, że i tak rudy na pewno miał styczność z koronawirusami). Problem w tym, że w czerwcu wyjeżdżam za granicę i chłopak musiałby wrócić do rodziców. No i uciekłoby sporo czasu na ewentualne szukanie domku (koniecznie chociaż z osiatkowanym balkonem albo zabezpieczonym ogrodem, ale to tylko marzenie).
Czy macie doświadczenie z kotem rwącym się na zewnątrz, który przyzwyczaił się do małego mieszkania bez możliwości wyjścia na balkon i był szczęśliwy?
Jeśli zacznę mu szukać domu, będę miała duże wymagania, bo nie oddam kota byle gdzie. Czy jako osoba nie związana z żadną fundacją, schroniskiem mogę domagać się wizyty przedadopcyjnej i podpisania umowy? Jakoś nie wyobrażam sobie pakowania się ludziom do domu, jestem raczej mało przebojowa, hehe i nieśmiała, trochę mnie to przeraża.
Czy możecie podesłać jakiś link nt procedur adopcyjnych, wizytowania domów. Szukam cały czas informacji, ale dopiero od wczoraj, za wiele siły na razie nie mam.
Bardzo mi zależy na tym, żeby dot miał dobry i szczęśliwy dom.W razie czego ogłoszenia oczywiście porozsyłam.
Rozpisałam się, ale kiepsko mi idzie streszczanie, a sprawa jest dość skomplikowana myślę - przynajmniej dla mnie.