Znikotek jest u mnie od wtorku w "sanatorium"
Podczas kontrolnej wizyty u weta (bo nadszedł czas na sprawdzenie nerek) wetka stwierdziła, ze jeden z zębów wymaga pilnego wyrwania. Dziąsło spuchnięte, ropne, wiec trzeba było działac szybko. Ponieważ trzeba było go nawodnić przed zabiegiem i po, zdecydowaąłyśmy z domkiem, że logistycznie najłatwiej będzie, jak zostanie u mnie.
Pierwsza noc była upojna
Znikot szalony, całą noc pracował nad wenflonem, a w przerwach usiłował wcisnąć swój śmierdzący ropą ryjek w moje oczy, nos, usta i uszy
W środę od rana był zabieg, zęby i paskudne, połamane korzenie pousuwane. Ładnie sie wybudził, choć wystraszył wetkę podczas zabiegu, bo miał dziwne drgawki
Wieczorem już jadł jak koń
Dzisiaj wraca do stęsknionych opiekunek
Zniku w swoim domu
... i u mnie - po zabiegu
i podczas kroplówki
Już znów stary, dobry Znikot