Strona 92 z 93

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pt cze 07, 2019 13:27
przez violet
Trochę zaniedbałam swój wątek. Trudno było pogodzić się z kocimi stratami, trudno pisać...
Dzisiaj więc optymistycznie.

Jak pisałam w wątku "adopcyjnym", Fifi i Łatek od 8 kwietnia są w swoim nowym domu.

Nie mogły trafić lepiej – zostały przygarnięte przez znajomych opiekunki, szybko się zaaklimatyzowały.
Opiekunka dostaje wieści na bieżąco, może spokojnie skupić się na wracaniu do zdrowia.

No i ja w tej sytuacji też miałam farta :mrgreen:
Byłyśmy już wstępnie umówione na odbiór kotek w palmowy weekend.
Miałabym nie tylko zwrot z adopcji, ale adopcję -2, bo Fifi była "moja", a Łatek przecież razem z nią, nie wyobrażam sobie inaczej.
U mnie jednak trafiłyby do stada, a teraz mają tylko jedną kocią koleżankę.
Przyjęła je spokojnie, chociaż broniła dostępu do łoża Dużych :wink:

Fifi uczestniczy w życiu nowej rodziny
Obrazek

Łatuś też
Obrazek

Bądźcie szczęśliwe, koteńki!


***


Poznajecie?

Obrazek

Obrazek

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pt cze 07, 2019 14:19
przez morelowa
Ja nie poznaję :placz:
Musiałabym pooglądać wątek wstecz pewnie..
Ale bez względu na to - kotek śliczny :1luvu:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Sob cze 08, 2019 22:27
przez Kinnia
no jak ni jak tak
:mrgreen:
toż to scurek
:mrgreen:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Nie cze 09, 2019 8:16
przez morelowa
Aaaaa :D scurek! hmmm.. jakiś podrośnięty :1luvu:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 13:30
przez violet
Kinnia pisze:no jak ni jak tak
:mrgreen:
toż to scurek
:mrgreen:


Tak, scurek to jest!
To było trudne, bo i zdjęć już nie widać,
ale liczyłam na Ciebie i proszę bardzo :D :201440

Kropka taka była w sierpniu:
Obrazek

i we wrześniu:
Obrazek

Nadal jest trochę scurkowata – drobna, z małą główką i śmieszną buzią.

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 14:02
przez violet
A co do ubiegłorocznych kocich strat... Muszę tu choćby krótko o nich opowiedzieć, żeby móc pójść do przodu.

Po zagadkowych „wątrobowych” zgonach latem 2018 roku, jesienią dwa kociaki umarły na FIP, najpierw Blanka, a 5 tygodni później jej brat Pablo. Pisałam o tym. To były młodziutkie, wychowane przy matce, pełne życia koty, zawsze razem... Pabla zdążyłam wykastrować.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Blanka
Obrazek

Pablo
Obrazek


W międzyczasie, tydzień po Blance, zmarł Ferdynand. Duży, choć chudy kocur w nieokreślonym wieku, pozostawiony w lesie, gdzie czekał pod krzaczkiem aż ktoś go zabierze. Musiał przedtem mieć dom, gdzie o niego dbano. Był wykastrowany, w paszczy po sanacji zostały tylko kły. Wyniki badania krwi wskazywały jedynie na proces zapalny, co zgadzało się ze stanem paszczęki, gdzie wet odkrył nadżerki w głębi gardła. Leczyliśmy więc te nadżerki, z większym lub mniejszym powodzeniem, kot nabrał trochę ciała (chociaż do odpowiedniej wagi jeszcze mu brakowało). Ferdi był mądrym, spokojnym kotem, innym kotom nie wadził, mnie delikatnie okazywał przywiązanie... I nagle nastąpił kryzys. Wyniki tym razem wskazały na ostrą niewydolność nerek. Zmarł po kilku dniach, 27 listopada. Przeżył u mnie tylko siedem miesięcy.

Ferdynand
Obrazek



Później odeszła moja najstarsza, pierwsza kotka Kicia. Przynajmniej jej śmierć nie była zaskoczeniem, chociaż bolała jak inne. Kicia miała co najmniej 16 lat (nie wiem dokładnie, bo przejęłam ją od poprzednich właścicieli jako kilkuletnią kotkę). Miała naturę jedynaczki, więc kolejne dokocenia nie były dla niej łatwe. W miarę upływu czasu pogodziła się z obecnością kotów, zresztą mieszkała osobno, w sypialni. Po pewnym czasie po powrocie z pracy zaczęłam zanosić ją do moich rodziców (w tym samym bloku), gdzie spędzała popołudnia. Bardzo chciała z nimi zostać, ale że matka nie zgodziła się na jej nocowanie, Kicia wieczorami wracała do mnie, do sypialni z 2-3 spokojnymi kotami, które tolerowała. I tak przez lata żyła na dwa domy, całkiem z tego zadowolona.
Już latem widać było, że zbliża się jej kres: szybko postępująca zaćma, głuchota, spadek wagi, usztywniony chód... Do końca jednak pozostała aktywna, miała apetyt i kazała nosić się między „domami”. Umarła spokojnie w nocy 19 grudnia.

Kicia
Obrazek


A 3 stycznia musiałam uśpić Pablo.


Jeśli do tych strat doliczyć otrucie osiedlowej Foxy Lady w kwietniu, zniknięcie działkowej Rity w czerwcu oraz śmiertelny wypadek mojej byłej tymczaski Zuli w sierpniu, to ubiegły rok był najtragiczniejszy od czasu, gdy zaczęłam pomagać kotom.

Foxy Lady
Obrazek

Rita
Obrazek

Zula
Obrazek

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 14:50
przez morelowa
Za dużo... :(
[*][*][*][*] - wszystkim...

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 15:46
przez violet
Tak, za dużo :(
Nieźle mnie to przygniotło.

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 16:10
przez alessandra
brak słów :cry:
tak strasznie mi przykro ...

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 0:06
przez Kinnia
rozumiem Cię doskonale
dla mnie
miniony rok był straszny
ten nie jest lepszy
a zapowiada się jeszcze gorzej

czasami możemy jedynie działać zachowawczo i to jeśli mamy na tyle szczęścia
:cry:

przykro mi


ps.
a scurek mimo starszeństwa wciąż ma scurkowy pysiol
:lol:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 7:32
przez morelowa
..i 'przerośnięte' oczka :D

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 14:28
przez violet
Kinniu, współczuję i dużo sił życzę <3
I lećmy dalej z tym koksem, bo cóż nam pozostaje...


morelowa pisze:..i 'przerośnięte' oczka :D

Oczka już nie są wytrzeszczone, ale pozostały jakby za duże w drobnym pyszczku, "alienowate" 8)

Obrazek

Mała jest zwinna, szybka, ciekawska i nie boi się nikogo :D
Dotyka człowieka bezpazurkowo (ma tak od samego początku),
za to w ferworze zabawy może lekko udziabać.
Pierwsza do zabawy, pierwsza na balkon.
Teraz balkoning tylko od późnego wieczora, bo w ciągu dnia zamykamy się przed upałem na wszystkie spusty.
Koty mniej jedzą, więcej piją, głównie polegują.


Mam taki trochę śmieszny problem.
Biała Donna, matka Blanki*, Pabla* i Palomy,
od pewnego czasu zaczęła atakować własny ogon (który wprawdzie wygląda jak przyczepiony od innego kota :wink: ).

Obrazek

Najczęściej dzieje się to wkrótce po posiłku.
Najpierw jest gwałtowne wywijanie ogonem na wszystkie strony, a później walka nie na żarty – z warczeniem, wrzaskiem i gryzieniem :strach:
I biedny ogonek jest cały w drobnych ranach.

Poprosiłam weta o oczyszczenie gruczołów odbytowych, nawet sporo wycisnął, maź była czysta.
Wet sprzedał mi kapsułki KalmVet, po kilku dniach na razie nie widzę zmian,
może tylko to, że "ataki" zdarzają się rzadziej, za to są gwałtowniejsze.
Pcheł nie mamy.
Pomysłów też nie.
Koty, z początku wystraszone dzikimi wrzaskami, już przywykły :mrgreen:
Ale kotka się z tym męczy, biedula.

Miał ktoś coś takiego ze swoim kotem?

Re: Fioletowe tymczasy II. Ogon twój wróg?!

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 15:50
przez alessandra
Tulinek czasami ma podobnie , ale to sprawa neurologiczna u niego :( ma uszkodozne końcówki nerwowe , to wyglada jak nagłe porażenie, wrzask , atak , przewraca sie wówczas , czasem z czegos spadnie :(

Re: Fioletowe tymczasy II. Ogon twój wróg?!

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 16:12
przez violet
Olu, a czy Tulinek atakuje swój ogon?
Też mi jakieś strachy neurologiczne chodzą już po głowie...

Re: Fioletowe tymczasy II. Ogon twój wróg?!

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 17:47
przez alessandra
violet pisze:Olu, a czy Tulinek atakuje swój ogon?
Też mi jakieś strachy neurologiczne chodzą już po głowie...

dokładnie tak, własnie ogon, z tym ,że nie rani się, bo sztywne bioderko (po operacji) nie pozwala mu tak daleko dosięgnać