Strona 81 z 93

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Wto sty 23, 2018 8:06
przez Patmol
moje koty byłyby totalnie zafascynowane niemowlakiem :kotek: oprócz pewnie Elberta, bo on nie lubi hałasu

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pt sty 26, 2018 14:24
przez violet
Moje też, pewnie wszystkie by się stłoczyły wokół łóżeczka :201471

Tak, państwo są teoretycznie przygotowani, dużo czytali, przeglądali net, są dobrej myśli.
Zobaczymy jak będzie w praktyce.

Jeszcze kilka zdjęć z DSów:

Fifi ze szkolnego śmietnika – tu ma minę jak ze Shreka :love: (kliknijcie)
Obrazek

Filip z parkingu – a teraz z koszyka :wink:
Obrazek

Szpulka (czyli Kiri z fabryki) i Puszka (czyli Nikita z ulicy) – teraz razem, zgodnie!
Obrazek

Heniek (czyli Kenzo z fabryki) w objęciach rezydenta MC (baaardzo zgodnie)
Obrazek


U mnie nowość, choć nie nowa :kotek:
Obrazek

Więcej o niej – w następnym odcinku :smokin:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pt sty 26, 2018 15:10
przez alessandra
:1luvu:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pt sty 26, 2018 16:31
przez morelowa
Ta Nowość, śliczna i puchata, i okrągła to jakaś.. znajoma?

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Sob sty 27, 2018 23:51
przez violet
Owszem 8)
Morelowa, już zachwycałaś się nią kiedyś w tym wątku :D
Jest u mnie od 1 listopada.
Cały czas powolutku, po kolei ogarniamy się zdrowotnie :ok:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Nie sty 28, 2018 9:38
przez morelowa
Wiedziałam, że skądś tę twarz znam :mrgreen:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Śro lut 28, 2018 12:37
przez violet
Ostatni dzień lutego, a mróz jak z czasów przed globalnym ociepleniem :?

Na działkach dajemy radę, koty grube i stawiają się na posiłki w miarę regularnie.
W miarę, bo np. Nina nie zawsze.
Obrazek

Gdy jej nie ma, idę na poszukiwania.
I najczęściej znajduję pod żywopłotem w dalekim kącie ogródków działkowych.
Dlaczego tam siedzi? Nie wiem.
Tuż za działkowym ogrodzeniem jest dom.
Znajomy pomieszkujący na działkach, przyjeżdżający też czasem zimą, mówi że Nina kręci się koło tego domu.
Może ją dokarmiają. Ale raczej nie zaprosili na pokoje...
Biorę więc kotę na ręce i przynoszę, żeby zjadła coś mokrego, póki nie zamarznie (mokre).

Pod koniec grudnia przestała pokazywać się jedna z czarnulek, Negrita.
To pierwsza kotka wolnożyjąca, którą łapałam na sterylkę (aborcyjną, niestety).
Też łagodna, zawsze wybiegała do bramy i "kazała" się nieść do stołówki, gdy był śnieg.
Obrazek

Nigdzie nie mogłam jej znaleźć, aż ten sam znajomy opowiedział, jak to Negrita upodobała sobie jednego z działkowiczów
i gdy tylko przyjeżdżał, pędziła na jego działkę.
Ponoć tamten pan zastanawiał się nad przygarnięciem kotki.
Mój znajomy ostatni raz widział Negritę w dniu, kiedy pan był na działkach.
Może więc zabrał ją do domu. Może...
Niestety, nie znam pana ani nie mamy na niego namiarów, więc na potwierdzenie muszę poczekać.

Byle do wiosny...

PS.
Jeszcze z działkowych niusów – w ub. tygodniu musieliśmy wypłoszyć sarnę,
która wtargnęła na działki pewnie przez czyjąś nieuwagę przy bramie.
Z głodu by tu nie umarła, ale to nie teren dla niej – pełno płotów, rowów, studzienek,
czasami ktoś z psami...
Pognała w las :)

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Śro lut 28, 2018 14:07
przez violet
Jest sprawa, która mnie i dołuje, i wkurza, i nic nie mogę zrobić.
Na pobliskim osiedlu szeregowców pewna kobieta dokarmia w swoim ogródku kilka kotów.
Co jakiś czas dzwoni lub pisze sms, że trzeba je wyłapać i zawieźć do schroniska,
bo ona chora (fakt), bo syn uczulony (czasem przyjeżdża), a w ogóle to ją nie stać, bo ma swoje trzy koty (to bizneswoman, ale może jej się nie wiedzie, nie wiem).
Mówię, że w takim razie niech nie karmi, koty pójdą gdzie indziej. ALE jej tak ich żal...
Nie przyjmuje żadnych tłumaczeń. Wydzwania do schronu, urzędu gminy i do mnie.
Już z nią nie dyskutuję, obiecuję że pomogę (oczywiście nie pozwoliłabym na wywożenie środowiskowych kotów do schronu), mamy się umawiać i zwykle pani już się nie odzywa, aż do następnego razu.
Jakieś dwa tygodnie temu zadzwoniła z informacją, że jeden z kotów chodzi na trzech łapach, ALE ona AB-SO-LUT-NIE nie może mu pomóc. ANI-ZŁOTÓWKI dać nie może...
Dobra, ja go wezmę. Umawiam weta, przygotowuję kenel. Trzeba tylko kota złapać.
ALE ona nie zgadza się na klatkę łapkę w ogrodzie.
I nie może nie wystawiać jedzenia, przecież inne koty będą głodne...
Ona złapie go na transporter... Nie złapała. Bo trzeba było dopchnąć, gdy kot wszedł do połowy.
Zrobiło się mroźno. Kot wieczorem siedzi przed drzwiami tarasowymi, chce wejść, tak jej go żal...
ALE AB-SO-LUT-NIE nie może go wpuścić, nie może narażać swoich trzech kotek domowych (wychodzących zresztą).
Kot nocuje w rupieciach pod schodami.
Dzwoni do mnie, że kot wygląda coraz gorzej, zagilany, brudny, łapa krwawi, tak jej go żal...
To może podbierak? Tak, ona złapie. Może przyjść pomóc? NIE, NIE, kot tylko do niej podchodzi.
Efekt wiadomy.
W końcu zgodziła się na ustawienie klatki-łapki.
Ale kot przepłoszony wcześniejszymi podchodami boi się i klatek, i transportera, a nawet budek, które wstawiliśmy mu do ogrodu.
Nawet już nie nocuje pod schodami.
Pojawia się na jedzenie i ucieka gdzieś na tych trzech łapach.
Pani karmi gourmetem i ciepłym mlekiem.
Doradzam inną karmę.
ALE on taką lubi, innej nie zje, a mleko wszystkie tak chętnie piją, jak miały do wyboru mleko i wodę, to piły tylko mleko...
Zaniosłam unidox podzielony na dawki, pani podaje, chociaż coś.
Na szczęście kot nie stracił apetytu, trzyma się jakoś. Może przeżyje, w nocy mróz nie jest u nas tak straszny jak w innych regionach (około -15).

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Śro lut 28, 2018 14:25
przez morelowa
Violet się odezwała wątkowo ! :D
Dokarmianie kotów szczególnie teraz w tę pogodę to w ogóle bohaterstwo.

Taka baba to dopustboży :evil: W ogóle nie wiem co powiedzieć.. nie da się. Tyle pracy ze strony kogoś innego, a babsztyl się wygłupia i szkodzi w sumie. Szkodnik - cisną mi się konkretniejsze słowa :?

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Śro lut 28, 2018 15:38
przez alessandra
:( najgorsze,że taką głupią postawą wystraszyła kota , a wiemy, jak strach działa , oby tylko jakoś się przekonał i wszedł do budki na noc , Niestety, znam podobny przypadek , kotek zamarzł schowany ,bo bał się po takiej akcji wejść do budki :( mnie tylko już chyba zaskoczyć może brak głupoty u ludzi , nic poza tym

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Czw mar 01, 2018 0:35
przez violet
Tak, dopust i szkodnictwo. Mam kilkumiesięczną historię sms, z których wyziera roszczeniowość i próby manipulacji.
Ale...
Kobieta faktycznie zmaga się z poważną chorobą (fizyczną), chociaż jest sprawna.
I gdy jej domowa kotka pewnego razu przyczołgała się prawie wytrzewiona,
pani nie żałowała "złotówek", by ją ratować.
Szkoda tylko, że jest oporna na wiedzę ludzi bardziej doświadczonych.
Teraz już by wpuściła chorego kota do domu.
Ale teraz to on się boi i nie wejdzie.
Podobnie ze zgodą na ustawienie klatki-łapki.
Wszystko o krok za późno.
Gdy trzeba działać szybko i zdecydowanie, pani wynajduje kolejne ALE.

Dzisiaj zaskoczyła mnie esemesem, że pilnie szuka domu dla swoich trzech kotek,
bo musi wyjechać na półroczne leczenie.
Ma czas do świąt, jak nie to schron...
Zaproponowałam pomoc w ogłoszeniach.
ALE zdjęcia i opisy to ona może mi wysłać dopiero od połowy przyszłego tygodnia.
I tak ze wszystkim.
Trudny charakter, dobry do ćwiczenia cierpliwości i opanowania :mrgreen:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Czw mar 01, 2018 7:30
przez morelowa
No, to kanał..
Dobrze, że Ty tę cierpliwość zdaje sie posiadasz :D
To takie trudne sytuacje - jak reagować, żeby nie zaszkodzić a jednocześnie do czegoś doprowadzić. Ludzie - z jednej strony chorzy, dbający o jakieś zwierzaki, a jednocześnie jakby bez jakiejkolwiek refleksji i pomyślunku, że swoimi działaniami szkodzą.
Masz Ty los.. :roll:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Czw mar 01, 2018 7:58
przez Patmol
a nie wolałaby komuś zapłacić, żeby te pól roku jej koty przetrzymał?
albo wynająć mieszkanie z kotami, pamietam ze w warszawie tak ludzie robili - ktos mieszkał w mieszkaniu, np tylko za opłaty, a w zamian zajmował sie psem (bo właściciel wyjechał np na rok za granicę)

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Pt mar 02, 2018 21:01
przez Kinnia
pani wydaje się z tych najnajnajmądrzejszych i tych naj nja ....

powiedz pani niech spier... i rob swoje
rozwalona, krwawiąca łapa na mrozie -- to jest słowa mi brak jaki to jest ból
oby babę podobny dopadł

wygląda na to, że opadówka potrzebna dla tak wystraszonej biedy

:placz:

Re: Fioletowe tymczasy II

PostNapisane: Wto mar 20, 2018 14:49
przez violet
Podobno wiosna dziś przyszła.
Wprawdzie jest słonecznie, ale zimny wiatr hula i wszystko nadal zamarznięte.

Na początku marca były dwie straszne noce, gdy temperatura nagle spadła do prawie -20°C.
I przez te dwa kolejne wieczory kot z kontuzjowaną łapką nie przychodził jeść.
Myślałam, że już po nim.
Ale trzeciego wieczoru pojawił się znowu, a wkrótce zaczął ostrożnie podpierać się chorą łapą.
Wszystko to wiem z relacji pani, ja widziałam kota raz, przy próbie łapania w ogródku.
Myślę, że ten kot ma gdzieś metę, bez tego by nie przetrwał...
W tej chwili dokarmiane 2-3 koty ponoć już nie przychodzą,
więc cytując panią: "problem sam się rozwiązał".

Zdjęć do ogłaszania trzech pani kotek domowych, co to niby mają czas do świąt, nadal nie mam.
Może chodziło o Boże Narodzenie? :roll:
Nie mam na to wpływu.
Nie wiem też, gdzie szukać tamtego kota.
Chciałoby się powiedzieć "Nie mój cyrk, nie moje małpy (koty)",
ale jakoś tak mi z tym niewyraźnie...

Więc żeby nie kończyć postu na smutno – coś, co zawsze poprawia mi humor: nowe zdjęcia z DSów :1luvu:


Frodo z Klarą
Obrazek

Wkrótce miną dwa lata od adopcji.
Na początku młokos Frodo trochę Klarę denerwował,
a teraz – jak widać na załączonym obrazku :D


Puszka i Szpulka
Obrazek

Dwie moje byłe tymczaski, adoptowane w ub. roku 7 miesięcy jedna po drugiej, nie znały się wcześniej.
Są w podobnym wieku, więc wspólnie łobuzują, ganiają się i bawią.


I Heniuś, tym razem solo, bez swojego przyjaciela Ziółka:
Obrazek

Też mu stuknął roczek w DS.