Fioletowe tymczasy II

ostrożne toto takie, że aż mu żal du..ę ściska
wrrrr
żadnego szacunku dla Twojej osoby, czy ukłonu dla wysiłku w opiece, zadbaniu i emocjach z futrem związanych
liczy się tylko jego chęć i wolność w 'chowie' futra
trudno kark nagiąć do szacunku
wrrrr

Mam kilka njusów.

Przede wszystkim - w Wielki Piątek Kapselek pojechał do swojego domu.
Państwo jechali po niego przez pół Polski, aż z Kotliny Kłodzkiej.
Wcześniej wrocławskie fundacje nie odpowiedziały na pytania o kota do adopcji...
W nowym domu Kapsel ma do towarzystwa kotkę i małego pieska,
a do obsługi 4 Dużych...

Pierwsze info o adaptacji są pomyślne.
Wszystko odbyło się bez wizyty pa, tylko na podstawie długich rozmów tel.
Wrażenia z tych rozmów w pełni potwierdziły się w bezpośrednim kontakcie.
Więc jak zwykle - to konkretny człowiek jest najważniejszy, a nie przepisy...

A 12 kwietnia wpadli "niemieccy" Duzi Zuli, dopełnić formalności.
Dokładnie dwa miesiące po adopcji i dokładnie miesiąc po śmierci Zuzi.
Zula wyrosła, jest piękna i łagodna, lśni jak czarne lustro...
Tym bardziej boli los jej siostry Zuzi.
Wyniki sekcji dały odpowiedź tylko o bezpośrednią przyczynę zgonu
- tamponadę serca. Ale co ją spowodowało - nie wiadomo.
Ani co spowodowało ataki padaczkowe tuż przed śmiercią.
A najgorsze jest to, że nie wiadomo, czy tej śmierci można było zapobiec.

Wszystkim tu zaglądającym życzę pięknych Świąt
i dobrego świątecznego odpoczynku :1luvu:

I Tobie, i Twoim podopiecznym - żeby to co dobre takie zostało, a co złe szybciutko się polepszyło!

no życzenia som w śirodku-co se wrzucicie, tak siem stanie- Tuliś ma moc :ok:

Panienka z okienka:

Frotka już się domyła. Niestety, nadal stroni od człowieka.
Towarzystwo kotów lubi.

I kawaler z okienka:

Kapselek u mnie był kotem łagodnym, lecz "osobnym" –
nie potrzebował do szczęścia ani kotów (chociaż czasami z nimi ganiał), ani człowieka (nie unikał, ale też nie narzucał się)
i bardzo lubił swoją dziuplę

W DS zamiast stada i jednej zalatanej opiekunki ma towarzystwo tylko jednego kota, psa i 4 ludzi,
a przez młodych jest ciągle noszony i całowany, więc chciał, nie chciał – musi bardziej integrować się z rodziną :mrgreen:

I ponoć dobrze mu idzie. Czekam na foty.

Od dwóch dni mam kolejną trisię, bardzo kolorową, zielonooką.
Młodziutka, oswojona, zadbana i charakterem przeciwieństwo Frotki –
wobec człowieka łagodna, na koty syczy i buczy (może tylko na razie).
Przez jakiś tydzień błąkała się po jednym z toruńskich osiedli.
Przekoceni znajomi umieścili ją na chwilę u pewnej kobity,
która jednak nie mogła zatrzymać kici na DT, bo ma już dwa koty.
A ponieważ ja kotów mam 10 :roll:

to wzięłam, bo szkoda dzieciaka.

Póki co, szukamy właściciela.

violet pisze:
Od dwóch dni mam kolejną trisię, bardzo kolorową, zielonooką.
Młodziutka, oswojona, zadbana i charakterem przeciwieństwo Frotki –
wobec człowieka łagodna, na koty syczy i buczy (może tylko na razie).
Przez jakiś tydzień błąkała się po jednym z toruńskich osiedli.
Przekoceni znajomi umieścili ją na chwilę u pewnej kobity,
która jednak nie mogła zatrzymać kici na DT, bo ma już dwa koty.
A ponieważ ja kotów mam 10 to wzięłam, bo szkoda dzieciaka.

Póki co, szukamy właściciela.

ach, violet, jakżeś mogła zaproponować kobicie takie przekocenie -no wstydu nie masz :strach:

za trisię łapki trzymamy - oby znalazł / odnalazł się czlowiek dla niej :ok:

Chyba mnie wkurzacie..

morelowa pisze::evil:
Chyba mnie wkurzacie..

no nie mów,że na dt byś takiej trisi nie wzięła :lol:

Z chorą Morelą i oboma nieszczepionymi? Nie.
Ale kota prześliczna .

Się nie wkurzaj Morelowa :roll:

Albowiem jedynym argumentem kobity było manie już dwóch kotów.
Poniekąd rację miała, bo chciano dokocić ją w 50% :strach:

A ja dokociłam się tylko w 10% :lol:

A jak już dałam się dokocić, to wolę się pośmiać niż płakać.

Już mi przeszło :mrgreen:

To tak tylko jak słyszę, że ktoś 'ma jednego/dwa/... i się miga'.. bo sobie myśle, że przecież nie wiadomo, dlaczego..
Ale wiem, że zwykle wiadomo, że 'ktoś' po prostu nie chce. Ja nie mogę.
A kiedyś ... kiedyś... chciałam cztery. Wydawało mi się, że to optymalne jest

Ależ ja nikomu nie zarzucam, że "się miga".
Nikt nie ma obowiązku brania tymczasów.
Jedni nie mogą, inni nie chcą – i nikomu nic do tego.
W tym przypadku rozbawił mnie "liczbowy" argument, i tyle.
Pani w ogóle nie musiała się tłumaczyć; i tak dobrze, że zechciała przetrzymać kotkę przez noc.
Ja też kilka lat temu wpadłam w panikę na myśl o przyjęciu kolejnego kota.
Miałam wtedy właśnie cztery :smokin:

Nowa trisia robi się coraz bardziej nerwowa.
Najchętniej nawiałaby z mieszkania – idę do drzwi, ona natychmiast za mną i pcha się do wyjścia.
Otwieram balkon – wyskakuje i pilnie sprawdza siatkę :mrgreen:

Wychodząca? No to u mnie nie powychodzi...
Na koty już nie syczy, za to głośno buczy i wali łapą, gdy któryś podejdzie :roll:

Przed wyjściem do pracy zamknęłam ją samą w kuchni, trudno.

Czarny Zanzibar (dla przyjaciół Zibi) objawił swoje prawdziwe oblicze.
Miałam go za spokojnego, grzeczniutkiego, trochę ciapowatego miziaka.
Miziasty owszem jest, aż za bardzo.
Nikogo się nie boi, do każdego leci się przymilać,
wlazł do transportera ludzi, którzy przyjechali po Kapsla...
Okazał się też kocurkiem całkiem żwawym,
skacze po stołach i kanapach, gania się z kotami...
Ale sensem jego istnienia jest towarzyszenie człowiekowi, zawsze i wszędzie.
Strasznie trudno upilnować, żeby nie wyszedł za mną z mieszkania.
Zibi wymyśla różne fortele, np. oplata mi nogę łapkami i tak sobie wisi :mrgreen:

Na szczęście robi to bezboleśnie.

Nie mam dobrych jego zdjęć, bo Zibi nie dość że czarny, to nie chce współpracować, pcha się do aparatu.
Śmieszny jest.
Jego mordka trochę przypomina Szczerbatka z "Jak wytresować smoka" (na tym zdjęciu akurat nie).

piękny
i tri tez ładniutka

Fioletowe tymczasy II

Kto przegląda forum