Nową część czas zacząć. Tutaj poprzedni wątek
viewtopic.php?f=13&t=151707Dawno już zaczęła się moja przygoda z hucianymi kotami.Jest ich coraz mniej.Cieszę się, że nie ma kociąt, że wszystkie kotki i niektóre kocury ciachnięte, ale przykro mi bardzo, że tyle z nich już odeszło
Dzisiaj oczywiście jadę, aura sprzyja, chociaż trochę pada, ale to nie ulewa.Zaczynam zawsze od domku burasi Krystynki, która tam zdecydowała się urodzić swoje dzieci.Dostępu do domku nie miałam, nie dało się kotów złapać.Burasia nie żyje, jej córka tez nie, losów drugiego dziecka nie znam.Teraz mam pozwolenie użytkowania tego domku i jakieś koty tam bywają.Na pewno przychodzi coś czarne z uszkodzonym oczkiem.Dorota widziała również wracającego stamtąd kota, czarnego z białym krawacikiem i białymi skarpetkami.Czyżby tam się też stołował? Nie mam pojęcia.
Jest i Sowa, około ośmioletnia krówka mieszkająca na terenie pobliskiej szkoły.Jest wysterylizowana.To piękna kotka, mądra, bardzo płochliwa, bojąca się ludzi i innych kotów.Ma się dobrze.
Pod hutę przychodzą trzy czarnuszki i krówek Kleks.Było ich dużo więcej, ostatnio śliczne tygrysiątko, ale od dawna już się nie pokazuje.Najstarsza, oswojona Strzałka też zniknęła.Nie wiem, gdzie te koty śpią, nie wejdę na teren huty oczywiście.
Poznałam też bezdomne psy, dostają ode mnie trochę jedzenia, ale już ich nie widuję.Przybiegają później, a ja tam nigdy nie pojadę po zmroku.
Dziękuję, że jesteście na wątku, ze kibicujecie tym stworzeniom
i proszę o jeszcze.Zapraszam.