Wczoraj podjechałam pod hutę z zapasem naprawdę dobrych rzeczy, ale była tylko Sowa i Misia.Jadzia i Bartuś nie zjawili się
Zapas jedzenia zostawiłam pod pojemnikiem, ale czy sroki się z tym nie rozprawiły to nie wiem.Chwilę tam byłam, dzwoniłam dzwonkiem, kiciałam, ale bezskutecznie.Nie lubię takich sytuacji, zawsze się martwię, czy coś złego się nie stało.Dzisiaj ma padać prawie cały dzień, o ile na ICM nie kłamią.Podjadę i tak.
Martwię się o Geronimo
On może już źle się czuć.Trzymajcie kciuki, aby we wtorek nam się powiodło z łapanką, jedziemy z Dorotą wcześniej, powinien się pojawić.