Dziękuję gatiko.
Małe podsumowanie.
Z + to nauczyłam się skali "szczypania" wszystkich kropel i podaje je od najmniej inwazyjnych do tych po których Rambuś trze głową o podłogę. Jest coraz łatwiej i moja ręka powoli przestaje wyglądać jak po spotkaniu z piłą mechaniczną.
Z gorszych wieści - wczoraj zaczeło sypać się zoperowane oko. Było wyraźnie mniejsze, trochę zaczerwienione. Dziś jak wróciłam do domu kot miał żółtą skorupę dookoła i nie mógł o w ogóle otworzyć. Umyłam, rozkleiłam (bardzo nieprzyjemne
). Oko wygląda strasznie. Spuchnięte, czerwone jak po wylewie, podrażnione z dziwnymi "grudkami" w środku.
W te pędy zadzwoniłam do lecznicy. Pan dr Garncarz oddzwonił do mnie, wysłuchał i powiedział, że co prawda oka nie widzi, ale tego się należało spodziewać. Że "herpes lubi wraz po uzyciu skalpela" i żeby przemywać i dalej zakraplać. Oczywiście w razie wątpliwości zaprasza do Kliniki, ale tutaj dużą role odgrywa też stres, a Mały nienawidzi być w zamkniętym transporterze. O jeździe nawet nie mówię.
Na razie chyba poobserwujemy to oko, a jeśli będzie gorzej wyraźnie to Michał z nim podjedzie do weta w piątek.
Mamy też wyniki badań krwi. Na pewno będzie trzeba je powtórzyć, ale jest podejrzenie cukrzycy. Na czczo wynik wyglądał tak:
Glukoza
Wynik 12,5 (225) mmol/l (mg/dl)- norma 3,05-6,10 (54,9-109,8)
Kciuki i ciepłe myśli bardzo potrzebne