Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Nie sie 10, 2014 20:07
przez martynab
W piątek 8 sierpnia na działce w Rzykach koło Andrychowa (osiedle Hatale) znalazłam około półtorej roczną kotkę. Najprawdopodobniej ktoś ją wyrzucił, bo chodziliśmy z chłopakiem i pytaliśmy ludzi z okolicy i nikt jej nie szuka. Zwierzaczek jest przemiły, kontaktowy. Podejrzewam, że kiedyś była kotkiem domowym. Ma potrzebę przebywania z ludźmi. Kiedy nikogo nie widzi, od razu miauczy. Wie, że najwygodniej śpi się na łóżku. Wie, do czego służy kuweta. Z drugiej jednak strony ucieka przy każdym bardziej gwałtownym ruchu.
Nie mogę jej zatrzymać i
bardzo proszę mieszkańców Śląska (przewiozłam ją dziś do Katowic) o dom tymczasowy, albo stały dla niej. Nie chciałabym oddawać jej do schroniska ... Bardzo bym chciała zatrzymać ją, ale mój chłopak jest po przeszczepie i nie może przebywać ze zwierzętami. Poza tym jego rodzice nawet, jakby mój chłopak był zdrowy, to oni i tak nie chcą zwierzaka. Niestety, muszę u nich mieszkać i nie mam opcji, żebym mogła zapewnić temu zwierzęciu bezpiecznego lokum. Na razie musiała zostać na noc na podwórku. Mam nadzieję, że w nocy nigdzie sobie nie pójdzie. Zapewne jest jej zimno, a ja nie mogę nic zrobić. Proszę chociaż o dom tymczasowy na kilka dni. Ja w tym czasie będę robiła wszystko, żeby znaleźć dom stały.
Telefon 667234784. Mail
martynab97@wp.pl
Re: Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Nie sie 10, 2014 21:11
przez tangerine1
Bardzo mądrze postąpiliście, zabraliście kotkę z terenu który znała i jakoś tam sobie radziła, w miejsce kompletnie jej obce i wypuściliście z nadzieją, że może sobie nie pójdzie.
Przykro mi, ale teraz jesteście za tego kota odpowiedzialni i macie obowiązek o niego zadbać. Zabezpiecz kotkę na noc i rano zacznij się martwić co dalej z nią zrobić.
Re: Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Pon sie 11, 2014 18:52
przez martynab
Masz rację, postąpiliśmy bardzo głupio. Było zostawić ją tam. Nie miałabym teraz problemu. Poza tym to nie ja ją wyrzuciłam, więc sumienie czyste. Problem w tym, że moje sumienie działa inaczej - jako człowiek jestem odpowiedzialna za każde potrzebujące zwierzę, które stanie na mojej drodze. A zwłaszcza, jeżeli to zwierzę pchało się na siłę do domku ... To nie jest dzika kotka. To nie jest kotka, która mieszka tam w okolicy, więc nie możemy powiedzieć, że znała to miejsce i jakoś sobie tam radziła. Nie radziła sobie.
Ostatni raz byliśmy na działce 1-3 sierpnia i kotki tam nie było. Nigdy wcześniej nie było tam żadnego kota. Pojechaliśmy tydzień później (czyli ostatni weekend) i już tam była. Wniosek z tego, że mogła tam być max 5 dni. Ale wg mnie nawet tyle nie była, bo była bardzo czysta. Przyjechaliśmy w piątek popołudniu, ale nie widziałam jej wtedy. Dopiero w nocy usłyszałam jej miauczenie na dworze. Prawie spałam i wtedy nie byłam pewna, czy to na pewno kot. Tam słyszy się różne dźwięki - piski ptaków, hukanie sów, szum drzew, rzeki. Czasami dzieci od sąsiadów. Rano wyszłam się opalać i wybiegła do mnie spod domku głośno miaucząc. Miauczała tak, jak miauczą koty, które kogoś szukają. Przypomnijcie sobie dźwięki kociąt odebranych matce. Albo kotki, której zabrano kocięta. Ta miauczała tak samo i bardzo nerwowo się rozglądała. Przez dwa dni nie ruszyła się od domku, więc mniemam, że sama na tą działkę nie przyszła. Siedziała albo pod domkiem, albo ze mną na ławce. W nocy wzięłam ją do środka, bo chciała. Doskonale wiedziała, że na łóżku się śpi, że w lodówce jest jedzenie. Zrobiłam jej coś ala kuwetka i tam się załatwiała. Nie zachowywała się, jak podwórkowy kot.
Nie mogłam jej zostawić na działce, bo:
a) jakby nic nie upolowała, to by była głodna, a my nie wybieramy się na działkę przez najbliższy miesiąc,
b) mogłaby być zjedzona przez lisy, kuny itp, które bardzo często się tam kręcą,
c) niedługo zacznie się robić naprawdę zimno, a pod domkiem nie ma w zasadzie żadnego schronienia.
Od poniedziałku do piątku w okolicy nie ma ludzi. A nawet, jak byli, to nie byli zainteresowani pomaganiem jej. Chodziliśmy z chłopakiem, pytaliśmy, czy ktoś jej nie zgubił, czy ktoś może jej nie przygarnie. Nikt nie był zainteresowany. Nie chciałam ryzykować, czy uda jej się przeżyć, czy nie, więc ją zabrałam. To jest domowa kotka. Ona powinna siedzieć u kogoś na kolanach i sypiać na łóżku, a nie próbować dzikiego życia.
U mojego chłopaka wprawdzie dostała kartonową budkę otuloną starą kołdrą, którą schowaliśmy pod zadaszenie nieopodal grilla. Nie pozwolę jednak, żeby mieszkała tak do jesieni i zimy. Żal mi jej. Ona potrzebuje ciepłego domu i człowieka. Siedziałam z nią dziś bardzo długo, jak wróciłam z pracy, ale to nie to samo. Muszę znaleźć jej dom.
Zresztą, co ja się tłumaczę ... Rada tangerine1 naprawdę bardzo mi pomogła ... "rano zacznij się martwić co dalej z nią zrobić" - martwiłam się o nią od pierwszej chwili, jak zorientowałam się, że nie zamierza opuszczać naszej działki. Tak paradoksalnie, post na tym forum jest jedną z form szukania jej domu. Bo gdzie znajdę więcej ludzi zainteresowanych kotami, jak nie na forum miau. "teraz jesteście za tego kota odpowiedzialni" - czułam się za nią odpowiedzialna w tym samym momencie, kiedy zaczęłam się martwić i z tego powodu ją zabrałam.
Jeszcze raz proszę o dom stały albo tymczasowy dla tej kotki. Proszę ludzi na Śląsku, bo nie chcę, żeby musiała podróżować daleko. Jeśli nie znajdę nikogo na stałe przez najbliższe 2 tygodnie, to biedna będzie musiała przejechać ze mną ponad 400km pociągiem do moich rodziców. Opcję ze schroniskiem odrzuciłam. Proszę chociaż o dom tymczasowy dla niej przez te najbliższe 2 tygodnie. Nie chcę, żeby mieszkała na podwórku. Robi się zimno, a rodzice chłopaka nie dadzą jej nic więcej poza tym kartonikiem z kołdrą pod altaną.
Re: Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Wto wrz 02, 2014 17:59
przez martynab
Proszę o usunięcie wiadomości, zamknięcie tematu. Kotka ma na imię Nikosia i mieszka na stałe u moich rodziców. Tak już zostanie.
Re: Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Wto wrz 30, 2014 9:22
przez JakubW
witam.
Jestem właścicielem tego kota.
I mam dom na oś. Hatale.
Kot byl zadbany,wysterylizowany...
i niech mi teraz ktoś doradzi jak sie zglasza kradzież kota.
Bo tak mi Pani sugeruje która dała to ogloszenie.
Szkoda ze nie dala ogloszenia u nas na osiedlu.
Bo jakoś nie przywykłem do szukania kota w necie.
druga rzecz...kot żył z swoja córka która jak zostałą sama pradopodobnie sobie nie poradziła już sama
http://i61.tinypic.com/2s7e4o3.jpgkotka..Kicia...nie Nikosia z potomstwem

a wiec uważajcie bo kiedys Pani martyna moze byc w waszej okolicy!

i adoptuje waszego kota.
bedziecie go szukac na mial.pl olx.pl w katowicach jak mieszkacie w gorach ?

Re: Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Wto wrz 30, 2014 12:30
przez Kamakolo
JakubW pisze:witam.
Jestem właścicielem tego kota.
I mam dom na oś. Hatale.
Kot byl zadbany,wysterylizowany...
i niech mi teraz ktoś doradzi jak sie zglasza kradzież kota.
Bo tak mi Pani sugeruje która dała to ogloszenie.
Szkoda ze nie dala ogloszenia u nas na osiedlu.
Bo jakoś nie przywykłem do szukania kota w necie.
druga rzecz...kot żył z swoja córka która jak zostałą sama pradopodobnie sobie nie poradziła już sama
http://i61.tinypic.com/2s7e4o3.jpgkotka..Kicia...nie Nikosia z potomstwem

a wiec uważajcie bo kiedys Pani martyna moze byc w waszej okolicy!

i adoptuje waszego kota.
bedziecie go szukac na mial.pl olx.pl w katowicach jak mieszkacie w gorach ?

No to się namieszało.
Kto sobie sam nie poradził?
Na ogródkach zostały same kocie dzieci?
Rozwiń proszę ciut temat...
Re: Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Wto wrz 30, 2014 12:59
przez JakubW
to nie sa ogródki tylko domy...ludzie mieszkaja tam lub się wczasują.
Tak w naszej piwnicy zostaly 2 koty ktore pochodza z tegorocznego miotu (rok wczesniej byly 4 (rozdane) i teraz 2)
Nastepnie kotke udało sie wysterilizować (jej potomstwo też).
Co wiemy że nie jest tania sprawa.
Kicia oczywiscie miała komplikacje wiec dodatkowo doszly do tego koszty szpitala.
I niestety tutaj jej córka bardzo była przywiazana do matki i troche mniej byla zaradna niz samczyk.
Po zaginieciu matki...po jakims czasie też zagineła..ale sprawdze na olx.pl może jest w szczecinie...albo w los angeles (amerykanie też chetnie adoptuja biedne kotki które wpadły na noc)
Bo przecież kot to takie zwierze co na smyczy/łańcuchu sie trzyma przy domu i nie puszcza
Wybaczcie sarkazm ale myślaleliśmy że kotu się coś stało.
Rozumiem GDYBY by kobieta tam mieszkała i znała okolice...ale weekendowy wypad..omg...
wiekszość sierpnia byliśmy w domu wiec to co tutaj jest napisane że ktoś o kogoś pytał jest bzdurą
pozatym nasi sąsiedzi też widzą ze NAGLE zagineły nam koty i by na pewno powiedzieli.
Z metadanych zdjęcia wyciagnę adres ich domu i przygarne trochę rzeczy.
W końcu taki samiutki teraz stoi już nie odwiedzany od sierpnia

pewnie im nie potrzebne.
Re: Roczna kotka - Katowice Murcki

Napisane:
Wto wrz 30, 2014 13:17
przez Kamakolo
Tu równoległy wątek o kotce:
viewtopic.php?f=1&t=164013&p=10722857#p10722857*(Tangerine - Tobie tez się "dostało"

za konstruktywną pomoc).