Stety, ale współlokatorzy zrobili naszej zainteresowanej adopcją psikusa...i zanim zdążyła do nas dojechać, to w domu był już nowy kotek.
Cóż pozostaje się cieszyć, że jakiś potrzebujący domu już go ma.
A my nadal szukamy.
Dzisiaj byliśmy na szczepieniu przeciw chorobom wirusowym. Założyliśmy książeczkę.
Kocurek nadal bezimienny, za to bardzo ładnie się oswoił i spory z niego milaczek.
Mieliśmy wątpliwości co do tego spore.
Było trochę kombinacji i ostatecznie zdecydowaliśmy się na próbę wychowania go bez udziału innych kotów.
Efekt murowany. Od tygodnia Kocurek wreszcie zainteresowanie skupia na nas w 100%.
Jest to trochę uporczywe, bo tymczasowo musieliśmy zaangażować w opiekę nad naszymi prywatnymi kotami moją mamę.
Nie widziałam jednak w pewnym momencie innej opcji. Bo Jak Fili z Kilim dawali czadu to młodemu już nic więcej do życia nie było trzeba.
Tylko dzikie harce w głowie, nami interesował się tylko podczas karmienia :/
Teraz bardzo domaga się naszej uwagi, przychodzi na kolana, wpycha łepek pod rękę, uwielbia drapanie za uszkami.
Za laserem i wędką przepada. No i nie bardzo daje się wywalić z łożka...więc jeśli ktoś szuka kota z którym można spać - zapraszam
Czasem tylko można obudzić się bo szorstki język piłuje w nos, albo uszy i włosy są ssane...
No ale czy nie o to nam chodziło, żeby z piwnicznego dziksa zrobić milaczka do domowych warunków?
Proszę też Was forumowicze o udostępnianie, kilkanie i co tam z tym jeszcze można zrobić:
https://www.facebook.com/pages/Opowie%C ... ref=streamjest tam album kotów schroniskowych, które pilnie potrzebują domów. Jesli mogę prosić - reklamujcie, może chociaż część uniknie losu - stałych półdzikich rezydentów kociarni. Nie jest tajemnicą, że koty które nie znajdują domów stałych, po zabiegu kastracji/sterylizacji żyją w schronisku jako "koty wolne".
Wiele z nich dziczeje, tracąc bezpowrotnie szansę na ciepły dom.
Ja na fejsie kompletnie się nie znam i ta stronka trochę kuleje.