Od pierwszej chwili widać różnice charakterków.
Bryza jest niedopieszczoną pieszczoszką. Ona koniecznie musi na ręce, natychmiast. Przez nią mam już solidnie podrapane nogi, bo się wspina i podskakuje chcąc dosięgnąć spódnicy. Na kolanach wtula pyszczek w jakiekolwiek zagłębienie, albo wspina się do twarzy. Oczywiście, żeby się przytulić.
Morka jest ciekawska. Wszędzie musi wejść, wszystko musi zobaczyć pierwsza. Pierwsza pędzi za nową zabawką, pierwsza opanowała włażenie na drapak, pewnie pierwsza wskoczy z kuchni, bo już się do tego przymierza.
Fen to taka słodka pierdoła, co się potrafi zgubić na 5 metrach kw. Nie wiem, czy dlatego, że chłopak, czy dlatego, że rudy. Za to ma apetyt. Jak je, to obowiązkowo przednie łapy muszą też być w misce.
Kiepsko je Morka. Je, ale tak bez entuzjazmu.
Wszystkie mruczą jak szalone