


























Mefistofeliks przyszedł na świat prawdopodobnie na początku listopada ubiegłego roku.
W nasze życie wbiegł 11 stycznia - zlany krwią, trzęsący się z zimna, płacząc. Łapaliśmy go dwie noce. Był tak malutki, że bez trudu uciekał przez oczko w siatce ogrodzenia i tak lekki, że wyjadł karmę z klatki-łapki, ale się w nią nie złapał.
Złapany był tak płochliwy, że gdy do niego przychodziliśmy znikał bez śladu. Bezszelestnie przemykał między najciemniejszymi kątami - lęk przed ludźmi nauczył go, jak być niewidzialnym. Myśleliśmy, że nigdy nam nie zaufa. Nic bardziej mylnego! Wystarczyła odrobina serca, by Mefisto pokochał ludzi - wszystkich bez wyjątku. Nawet teraz, gdy przychodzi ktoś nowy - Mefosto wpada w popłoch i znika. By po chwili wyjść zaciekawiony. Za kilka kolejnych chwil łasi się już do nowego ludzkiego przyjaciela - bo Mefosto każde żywe stworzenie uważa za przyjaciela.
Stan zdrowia Mefisto jest zaskakująco dobry. Maluch stracił co prawda ogonek, który gdy go złapaliśmy był dosłownie w kawałkach. Kikutek ogonka jest już niemal zagojony, lada dzień nie będzie wymagał już dalszej pielęgnacji. Pozostałe rany (na karku, brzuszku i udach) zabliźniły się i obrastają puszystą, mięciutką sierścią. Mefisto jest wolny od pasożytów wewnętrznych i zewnętrznych. Przeszedł testy na felv i fiv - żadna z tych chorób go nie dotyczy.
Mefisto bez problemu korzysta z kuwety. Używamy żwirku drewnianego, ale kociak poznał też bentonitowy i nie ma z nim problemu.
Jest przyzwyczajony do szelek, choć nie zdążyliśmy go jeszcze nauczyć chodzić na smyczy.
Jest to kociak bardzo energiczny i towarzyski. Bezwzględnie powinien zamieszkać w domu z innym kotem lub kotami, najlepiej równie pełnymi energii i chęci do zabawy, które pomogą mu rozładować trochę akumulatory. Dla Mefista życie to wieczna zabawa, gonitwy, zapasy - jeśli ktoś ma w domu kociaka, którego rozpiera energia do tego stopnia, że wchodzi opiekunom na głowę, to Mefisto będzie idealnym kompanem zabaw dla takiego kociaka. Jego ulubione zabawki to tor z kulką, szeleszczący tunel i malutkie pluszowe myszki, które można aportować (tak, Mefisto aportuje! gdy ma ochotę).
Mefisto nie ma też problemu z innymi stworzeniami - poznał gady, papugi, świnkę morską. Nie reaguje strachem na psy.
Ze względu na brak ogonka i związane z tym problemy z utrzymaniem równowagi, okna i ewentualny balkon przyszłego domu muszą być bezwzględnie zabezpieczone siatką.
Karmiony Mefisto jest dietą BARF - i dieta ta bardzo mu służy, bardzo więc zależy nam, by była kontynuowana w przyszłym domu. Jeśli zainteresowany domek nie miał nigdy do czynienia z BARFem to nic straconego, ja pomogę. Dam zestaw suplementów na początek, doradzę jakie i gdzie kupić mięso (Mefisto uwielbia każde mięso bez wyjątku i podane w każdej postaci, on nie wybrzydza - no po prostu wymarzony barfer), ułożę proste przepisy na wdrożenie się. Pomogę przestawić resztę kotów na BARF - im to też wyjdzie na zdrowie. A kieszeniom opiekunów też wyjdzie na dobre. Tylko kiesie weta na złe, no ale nie można mieć wszystkiego

Kociak jest z Wrocławia... najchętniej wydalibyśmy go gdzieś blisko. Gdybyśmy mogli czasem go odwiedzić, zobaczyć jak się miewa... To bylibyśmy wniebowzięci. Ale i dalej też go dowieziemy.
Ach no i najważniejsze... Ktokolwiek zdecyduje się przyjąć do swej rodziny Mefisto - niech będzie gotów umrzeć z miłości. Ten maluch ma jej tyle, że naprawdę można przedawkować. Jak tylko zobaczy, że uchyla się rano oko... już jest przy człowieku i wkłada język w ucho, w oko, w buzię. Potem z tego wszystkiego nie wie już, czy chce człowieka lizać, czy się ocierać i przytulać, zapominając więc schować język zaczyna się ocierać, ślini się przy tym jak ślimak i mruczy jak traktor. Obrzydliwie słodkie.
Jeśli znajdzie się człowiek, którego energia i miłość tego dziecięcia kwiata nie odstrasza, zapraszam do kontaktu przez pw lub email.