Słuchajcie, mamy problem i przychodzą nam do głowy już dosyć desperackie pomysły. 5 stycznia znalazłam wycieńczoną kotkę na osiedlowym trawniku. Zrobiliśmy jej badania i testy i zabraliśmy do domu. Okazała się domowa, oswojona, miziasta (choć z charakterkiem), ale niestety dla innych kotów jest koszmarna. Atakuje je bardzo agresywnie. Moja kotka Menażka od ponad dwóch tygodni (odkąd Gieńka napadła ją okropnie) nie schodzi z górnych szafek kuchennych. Kuweta stoi na lodówce, wodę i jedzenie stawiamy jej pod sufitem. Koty mają włączonego Feliwaya, podajemy im krople Bacha - zarówno agresorce, jak ofiarom - ale nie widać większej poprawy. Gienia noc i część dnia spędza zamknięta w łazience, ale denerwuje się i dobija, żeby ją wypuścić i żeby mogła pobyć trochę z nami. Wiem, że powinniśmy poprosić o pomoc behawiorystę, ale to na pewno potrwa, a najchętniej rozwiązalibyśmy problem jak najszybciej ze względu na Menażkę.
Może znalazłby się jakiś dom tymczasowy, który byłby w stanie zapewnić Gieńce względną izolację od innych kotów? Możemy wziąć dwa koty w zamian

byle tylko mogły przebywać z innymi, tj. nie nosiciele i nie agresorzy.
Gienia ma ujemne testy FIV/FeLV, dobrą morfologię. Była leczona na zapalenie dróg moczowych, niestety po zakończeniu leczenia znów zdarza jej się posikiwać (na szczęście na podłogę i twarde powierzchnie, nie na meble), jutro znowu dam mocz do badania bo jestem przekonana, że to nawrót choroby.
Wszelkie inne pomysły również mile widziane.
Uprzedzając ewentualne pytania: nie wiemy, czy jest wysterylizowana. Na USG nie było widać i przynajmniej na razie nie mamy zamiaru jej kroić, by się przekonać.