Poprosiła mnie o pomoc pani, która pracowała w jednej z firm w Radomiu, opiekowała się tam kotami, które żyły na terenie tej firmy. Miały wielką zadaszoną halę, pani zrobiła im w niej budki, przychodziły do niej do biura, spały na biurku, na kolanach. Kociczka mama czarna z białym krawatem ma ok.7 lat, jej dzieci mają 3 lata - 2 kociczki (bura i bura z białymi skarpetkami), kocurek ogromny burasek (waży 9 kg), wszystkie są wysterylizowane. Niestety firma od pewnego czasu upadła, właściciel od 1 lutego wynajmie hale dla innego producenta i kazał kategorycznie zabrać stamtąd koty, wręcz zlecił jednemu z ludzi, aby pozbył się ich. Z tego co wiemy, ten człowiek ma zamiar je zapakować do samochodu i wypuścić za miastem! Koty są oswojone, grubaski, bardzo miłe, dadzą się brać na ręce. Jeśli znikną - to wiadomo, nie przeżyją w środku zimy w obcym miejscu. One nadają się do domu, przeżyją szok. Rozmawiałam z właścicielem, ale niestety nic nie da się zrobić, on po prostu musi wynająć pomieszczenia bez kotów nowej firmie. Błagam o pomoc dla tych kotków, jest ich tylko cztery, zadbane, pani do tej pory jeździ i karmi je co drugi dzień, bo już tam nie pracuje. Mamy czas do końca miesiąca. Od lutego przywożą maszyny, wchodzą ludzie do pracy....Serce mi pęknie, jeśli kotki zostaną skrzywdzone.
to jest kocurek, ogromny, wykastrowany, waży 9 kg

dwie kociczki jego siostry


i ich mama

