color1 pisze:leeann pisze:kociaki za zwrot kosztów utrzymania, szczepień, sterylizacji - itp. itd.
taką zasadę byłbym w stanie zrozumieć ale tylko w przypadku kiedy kotka oferuje osoba prywatna albo ktoś kto rzeczywiście cienko przędzie a za siłę wyższą uznał, że kotem trzeba się zając na cito..
Akurat pseudo-hodowle w tym przypadku cienko nie przędły. Teraz stworzyli swoje stowarzyszenia i zwierzaki kupione bez praw hodowlanych rozmnażają, a mioty "w typie" sprzedają jako rodowodowe po cenach około 1/3 niższych (czasem kradnąc rodowody ze stron hodowli).
Wracając do maluchów w Leclercu - "rzekoma adopcja" uwarunkowana zakupem u nich wyprawki podchodzi pod nielegalny handel zwierzętami. Tym chyba powinien zająć się TOZ.
Nie powiem wkurza mnie takie coś. W tym roku z koleżanką wyłapałyśmy 3 mioty dzikich kociąt - w sumie 10 sztuk.
Pierwszy miot szczepiłyśmy, utrzymywały i oswajały same z siebie. 2 i 3 utrzymywałyśmy same, dałyśmy dom, ale w przeglądzie, obsłudze weterynaryjnej i szczepieniach pomogła nam fundacja JOKOT - samym byłoby nam ciężko.
Znalazłyśmy domy dla kociaków i w dalszym ciągu monitorujemy jak się tam dzieje.
U mnie jeszcze bytuje ostatni tymczasowy "niechodliwy" biało-czarny kociak. Wynajmuję mieszkanie i nie mogę się dokocić na maksa jednak nie wyobrażam sobie żebym mogła "ot tak sobie" wystawić go na wystawę i po prostu sprzedać jak papier toaletowy.
Oj wkurza mnie to. Bo akurat mój tymczas jest wrażliwym i łaknącym uwagi człowieka kociakiem.
Mam zasadę
wynajmuję, dbam o mieszkanie ale i o swój przychówek. Jak się nie podoba zawsze można zmienić mieszkanie