Chory kocur...

Kochani, piszę w nowym wątku bo sprawa jest dość pilna. W moim stadzie kotów wolnożyjących zachorował kocur. Ok. 2 m-ce temu zaczął kichać i linieć (owszem, zawsze był trochę wyliniały, ale to był duży, silny kot). Nie kichał jakoś bardzo, ale dało się zauważyć zatkany nosek i trochę chore oczy.
Aktualnie kot już nie kicha, choć trochę (ale tylko trochę) chrapliwie oddycha. Najgorsze, że znacznie stracił na wadze, coraz bardziej jego bura sierść robi się ruda... Nie ma apetytu, wypija tylko sosiki z puszek z mokrą karmą
Zawsze był trochę nieufny, trzymał się na uboczu, teraz przychodzi do nóg...
Nadmienię, że kiedyś był jedynym kocurem w stadzie, ok. pół roku temu pojawił się także drugi, dochodzący z sąsiedniego podwórka kocur (obaj dogadują się z kocicami, nie zauważyłam w stadzie żadnych konfliktów).
Co mu może być? Co robić??
Zaznaczam, że on zna tylko nas i na pewno nie da się przebadać przez weterynarza. Trzeba by podać "głupiego jasia" a boję się, że to kota zniszczy do końca...
Chciałam go odrobaczyć - ale czy to dobry pomysł? Czy mu nie zaszkodzę?
Link do wątku o moich kotach:
viewtopic.php?f=13&t=144729
Tak teraz wygląda kocur:


Aktualnie kot już nie kicha, choć trochę (ale tylko trochę) chrapliwie oddycha. Najgorsze, że znacznie stracił na wadze, coraz bardziej jego bura sierść robi się ruda... Nie ma apetytu, wypija tylko sosiki z puszek z mokrą karmą

Nadmienię, że kiedyś był jedynym kocurem w stadzie, ok. pół roku temu pojawił się także drugi, dochodzący z sąsiedniego podwórka kocur (obaj dogadują się z kocicami, nie zauważyłam w stadzie żadnych konfliktów).
Co mu może być? Co robić??
Zaznaczam, że on zna tylko nas i na pewno nie da się przebadać przez weterynarza. Trzeba by podać "głupiego jasia" a boję się, że to kota zniszczy do końca...
Chciałam go odrobaczyć - ale czy to dobry pomysł? Czy mu nie zaszkodzę?
Link do wątku o moich kotach:
viewtopic.php?f=13&t=144729
Tak teraz wygląda kocur:
