Strona 1 z 2

Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Pon lip 22, 2013 20:43
przez Justicz
Witam,
w moim domu zawsze było wiele zwierząt, w szczególności psów, a chwilowo zostaliśmy sami, tylko marna rasa ludzka :) Z tego powodu zadecydowaliśmy o adopcji kota. Chcielibyśmy móc chować go od młodości, dlatego w grę wchodzą tylko kocięta (ze wskazaniem na samice). Nie mamy żadnych wymagań, jeżeli chodzi o wygląd, umaszczenie jednak szukamy osobnika zdecydowanie nastawionego na kontakt z człowiekiem, milusińskiego, lubiącego pieszczoty. Wiemy, jaka jest kocia natury, ale jak to chyba u każdych zwierząt bywa - jeden będzie bardziej towarzyski, drugi mniej.

Zaznaczę jeszcze, że z wakacji wracam 22 sierpnia i wtedy najchętniej adoptowałabym kota, ale jeżeli jakiś wcześniej podbije nasze serce, to również będzie to możliwe, gdyż pozostali członkowie rodziny zostają w domu.

Mamy do zaoferowania dom jednorodzinny, osiem rąk do głaskania, dużo miłości, jedzenia i właścicieli podatnych na wskazówki i porady.

Proszę o zamieszczanie zdjęć/opisów/wątków. Jeżeli jesteście w posiadaniu całej gromadki, to chętnie poznamy wszystkich, jednak prosimy o wskazanie tego najbardziej towarzyskiego z miotu.

Pozwolę sobie wskazać mój "koci ideał" - różowy nos, mocno zielone oczy, regularne odmiany, jak np. w filmie pt. "Pamiętnik księżniczki". Nie jest to jednak żaden wyznacznik :)

http://25.media.tumblr.com/tumblr_lmm70 ... o1_500.jpg
http://pamietnik-zakochanej-gabi.blog.o ... a2412d.jpg

Pozdrawiam

EDIT. Jestem z Łodzi, po kota mogłabym jechać również do Warszawy.

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Pon lip 22, 2013 21:09
przez LunaKlara
dom jednorodzinny - czy to znaczy, ze kot bedzie wychodzil ? Skad jestes ? Mialas wczesniej kociaki ?

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Pon lip 22, 2013 23:23
przez Nelly
Jak ja Cię rozumiem :D
Też moje początki z kotami to miał być maleńki, najlepiej dziewczynka (tak mówimy tu na kotki :lol: nie samica :lol: ) no bo dziewczynka wiadomo bardziej przymilna będzie (tak często myślimy) i miziasty. Też sądziłam, że po małym kotku już widać czy będzie miziasty.
Po wieeelu latach moich doświadczeń powiem Ci tak :)
Z małego miziastego niekoniecznie wyrośnie duży miziasty. Owszem, jak wybitnie nie pro ludzki to tak moze zostać (choć nie musi) ale to, że maleństwo chce być ciągle na rączkach, że mruczy jak go tylko dotkniesz itd. niestety ulega zmianie. Jak kot dorasta, dojrzewa zamienia się.
Jak bierzesz kota dorosłego, to on już ma ustalony charakter. Wtedy już wiadomo jak jest. Oczywiście jeśli bierzesz kota, którego dana osoba zna a nie ma tylko przez "moment" ale i wtedy można sporo o kocie się dowiedzieć. Miziasty czy nie miziasty, jaki w stosunku do ludzi z otoczenia lubi czy nie itd. Płochliwy czy odważny. Spokojny czy rozrabiaka itd.
Wiem, wiem oczywiście, że mały kociak to sama słodycz - sama tak mam :) Ale jeśli priotytetem naprawdę jest charakter to z dorosłym kotem masz większe szanse na trafienie w sedno.
Teraz płeć. Wbrew temu co nam sie wydaje, że kotka milsza w praktyce, w każdym razie mojej ale nie tylko mojej - bo rozmiawiałam nieraz o tym z innymi wychodzi, że to u kocurka możesz liczyć na przymilność częściej niż u kotki. Kotka ma swoje humory, swoje tam takie... jak to baba :lol: I taka kombinatorka to jest. A chłop, jak to chłop - najeść się dobrze, posapać i jak ma ochotę to pomiziać. :) Takie bardziej priorytety. Taki misiek bardziej :)
Oczywiście mówimy o KASTROWNYCH kocurkach.
Poza tym kot jest wiekszy gabarytowo, jest więcej ciałka do kochania :lol: No ale to już jak kto lubi. Jeden woli drobniutkie drugi duże.
W każdym razie, bywały u mnie - w przeszłości -i kotki i kocurki. I ja zdecydowanie stawiam na chłopców :)
Choć oczywiście bywają koteczki przymilne itd. a kocurki nie, to nie jest reguła ale JA preferuję chłopców i chłopców polecam w przypadku gdy chodzi o przymilości kota :wink: Jak bierzesz małego to toto lotek trochę.

Wygląd. No chyba, że naprawdę jest Ci wszystko jedno. Ale jednak tak nie całkiem do końca widzę :wink: To bardzo szlachetnie nie zwracać uwagi na umaszczenie. I często tak trafiają do nas biedy szukajace ratunku i zostające na zawsze :) Podobają mi się np. czarno-białe a mam same buraski :lol: Tak wyszło.
Ale jeśli decydujesz się na kotka, na przygarnięcie kotka to naprawdę żaden wstyd chcieć żeby był określonego koloru. Zawsze się jakieś tam preferencje ma. No może nie zawsze, ale przeważnie? Bardzo często?
Tak, że przemyśl sobie dobrze wszystko bo to decyzja jakby nie było na najbliższe kilkanaście lat.

Ale się rozpisałam :lol:
Ale może to palec Boży? :)

Weszłam do tego działu, na kociarnię bo będę szukała domu dla kotki :) A zdarza mi się to nieczęsto. Będę szukała domu dla kotki młodej - nie wiem ile ma, młoda ale nie kocię. Może ze 2 lata? O różowym nosku, zielonych oczach (o ile pamietam) i takiej czarno -białej właśnie. Z kotką miałam do czynienia kilka razy i jest miziasta :lol: Potwierdzam słowa dotychczasowych Dużych (czyli jej opiekunów) Spokojna, miła, nie bojąca się ludzi i naprawdę kochana. Bardzo mi jej szkoda, ale nie może zostać tam gdzie mieszka nie może w żadnym wypadku. Postanowiłam właczyć się do szukania domku, na DT ją wezmę (dom tymczasowy do momentu znaleznienia jej DS czyli domu stałego, na zawsze) i będę szukała domku. Koteńka jest naprawdę fajna, kochana, delikatna w obejściu. Niewielka jest, taka panieneczka.
Zdjęcia jej dopiero porobię. Na dniach. No i muszę ją wysterylizować i zdobyć jeszcze przedtem na to fundusze. Swoim anielskim charakterem naprawdę tak sobie kupuje człowieka, że nie wiem :) . Z mojej praktyki to jak na kotkę :wink: to jest naprawdę wyjątkowa.
Przemyśl sobie wszystko co pisałam. Może weź też pod uwagę Tosię (tak ma w tej chwili na imię) :)
No naprawdę nie wiem, ale może to przeznaczenie? - pomyśl o tym 8)

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Wto lip 23, 2013 0:47
przez halbina
Obrazek


i wiele więcej zdjęć: https://plus.google.com/photos/10900015 ... 1902968865

mam 3 maluchy: dziewczynka jest biało-czarna, właśnie leży na mnie i mruczy... a chłopcy - te dwa tygryski też tak potrafią i konkurują z kotką... zresztą w tej chwili wszystkie moje tymczasy to wielkie miziaki... dom, ogród... na ile zabezpieczone? jaka okolica? czy kociak ma być wychodzący?... no i skąd jesteś, jaka miejscowość?

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Wto lip 23, 2013 6:37
przez Mulesia
Podpisuję się pod postem Nelly.
Mam dwóch chłopców i dwie dziewczynki ( moje własne, nie do adopcji ).
Chłopaki to megamiziaki i przytulaki ( trafiły do mnie jako ośmiomiesięczne podrostki ).
Dziewczynki: jedna miziasta, druga humorzasta.

Moja kuzynka ma dziewczynkę. Jako kocię była bardzo miziasta ( koteczka, a nie kuzynka :mrgreen: ). A teraz jej przeszło.

Chcę powiedzieć, że nie ma reguły, że dziewczynki są bardziej przylepne niż chłopcy, ani że przytulaste kociaki wyrosną na przytulaste dorosłe koty.

Kociątko na zdjęciu jest śliczne :1luvu:

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Wto lip 23, 2013 7:17
przez kropkaXL
Obrazek
Pokazuję Pandusia-mocno przytulasny, niestety ma lekko wynicowany odbyt-tylko do odpowiedzialnego, troskliwego domu.

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Wto lip 23, 2013 10:58
przez Justicz
Mieszkam w Łodzi, sama nigdy kota nie miałam, były one jedynie w domach rodzinnych moich rodziców. Zdaję sobie sprawę, że nie można w tym przypadku mówić o żadnym doświadczeniu z tymi zwierzątkami, dlatego napisałam, że jesteśmy otwarci na wszelkie wskazówki i porady. Co do domu - chyba wolelibyśmy, by kot mógł z niego wychodzić.

Na umaszczenie konkretne może byśmy naciskali, nie byli równie szlachetni, ale naprawdę nie mamy żadnego ulubionego :lol: Każdemu z rodziny podoba się inne, ale chyba wszyscy największą uwagę poświęcamy oczom takiego futrzaka.
Kiedy będę w domu, pokażę pozostałym zamieszczone tu kotki, dziękuję za tak szybki odzew : )

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Wto lip 23, 2013 13:10
przez korbacz9
Kochana jesteś z łodzi tam w schronisku jest tyle śliczntch kociąt. Starsze młodsze do wyboru do koloru a najlepiej weź dwa chłopca i dziewczynkę zawsze któryś będzie "myziaty"

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Wto lip 23, 2013 13:44
przez golla
Czy są u Ciebie w domu dzieci i w jakim wieku, bo niektórzy nie chcą oddawać kociąt do domu z dziećmi, dlatego to dość istotna sprawa i napisz proszę czy w pobliżu jest jakaś ruchliwa ulica, bo kociaki wychodzące często wpadają pod samochody. :?

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Czw lip 25, 2013 23:03
przez Nelly
Fotki Tosi będę miała w sobotę.
Może akutat TE oczy zauroczą :)

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Czw lip 25, 2013 23:26
przez Niutek
Witaj, ja mam takie cudo.
Kocurek Filipek :1luvu:
Ma 8 tygodni, jest proludzki, uwielbia dzieci i inne koty, mrrruczy tak, że główka aż się trzęsie :mrgreen: i do tego wywala brzuszek do pieszczot :1luvu:
Jest przecudny :ok:
Kwintesencja kociej urody, tygrysio pręgowany :wink:
Jest w Łodzi, zawiozę razem z wyprawką :ok:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Czw lip 25, 2013 23:31
przez BOZENAZWISNIEWA
moze chciałabys zajac sie kotekiem ślepinką? mamy sporo takich maluszów po utracie oczka/oczu do adopcji,ale oczywiście jako kotki nie wychodzace

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Pt lip 26, 2013 0:46
przez majamsk
Justicz skoro jesteś z Łodzi, to jedź do schroniska na Marmurową, zobaczysz jakie miziaste koty tam są...sama wzięłam koteczkę z Marmurowej (potem jeszcze tymczas w Toruniu u Fri [sławna Fasolka z tego forum co była z Oskarkiem w jednej klatce]). Mojej koteczce miziastwo nie przeszło, nadal to takie jakieś nachalne, ładuje się dupsztalem na kark, mruczy, domaga się nieustannie głaskania i zero agresji, nawet za kitę można złapać :lol: ... mówię Ci, bierz kota ze schroniska, zobaczysz jaką Ci okaże wdzięczność za domek, michę i dobre serce :1luvu:

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Pt lip 26, 2013 0:54
przez majamsk
Niutek pisze:Witaj, ja mam takie cudo.
Kocurek Filipek :1luvu:
Ma 8 tygodni, jest proludzki, uwielbia dzieci i inne koty, mrrruczy tak, że główka aż się trzęsie :mrgreen: i do tego wywala brzuszek do pieszczot :1luvu:
Jest przecudny :ok:
Kwintesencja kociej urody, tygrysio pręgowany :wink:
Jest w Łodzi, zawiozę razem z wyprawką :ok:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Cudak, bardzo podobny do mojego Simby jak był kociakiem :) Justicz bierz też pod uwagę te koty, które Ci tutaj forumowicze przedstawiają, bo te kotki to też takie kocie bidy...tu masz już jak na tacy, wystarczy tylko brać i cieszyć się obecnością kota w domu :)

Re: Adoptuję kociątko-pieszczocha

PostNapisane: Pt lip 26, 2013 1:14
przez limon
Z mojego kociego doświadczenia wynika, że najbardziej wdzięczne i miziaste są kotki, które zanim znalazły nowy dom miały ciężkie życie. Taki kotek wymaga dużo cierpliwości, czasu, zrozumienia i wręcz królewskiego traktowania, ale naprawdę warto. Tak było z moją Hermioną. Nie wiem dokładnie co przeszła zanim do mnie trafiła, ale chyba sporo złego ją spotkało w ciągu Jej rocznego życia. Hermionka trafiła do znajomych Wetów ze zmasakrowaną łapką, ktoś ją przyuważył, że błąka się po okolicy, złapał i przyniósł do Nich. Uratowali jej życie i sprawność. A gdy się wykurowała wybrali mnie na Jej nową rodzinę. Hermionka na początku była bardzo humorzasta, w ogóle nie pozwalała się brać na ręce, nie przychodziła na sofę gdzie siedzieliśmy w trójkę z pierwszym kotem Adamem, nie była chętna do głaskania (a ściślej, to dostawała histerii). Trzeba Jej było dać trochę czasu na oswojenie się z nowym miejscem, ludźmi, drugim kotem. Powoli Hermionka odzyskiwała zaufanie do ludzi, co było wspomagane poprzez podtykanie różnych smakołyków (surowe mięsko ponad wszystko!). Zaczęła przychodzić do naszego łóżka, na początku kładła się w rogu łóżka nieśmiało zwinięta w kłębuszek i uciekała przy najmniejszym ruchu. Cierpliwie czekaliśmy, aż w końcu po kilku miesiącach Hermiona zaczęła sama przychodzić na pieszczoty!! Gdy już raz przyszła, to później każdego dnia wieczorem gdy tylko usiedliśmy, to ona była pierwsza na kolanach i nie było takiej siły, która by ją zmusiła do opuszczenia zajętej miejscówki :) W nocy wchodziła do łóżka pod kołdrę i spała między nami przytulona. W Jej spojrzeniu było coś magicznego, autentyczna miłość, wdzięczność i przywiązanie. W sumie na przestrzeni 15 lat lat żyło ze mną pięć kotów, ale tylko Hermionka była kicią sponiewieraną przez życie i tylko Ona stała się taką słodką wdzięczną przylepą.

Niestety, Hermionka nie miała długiego życia, zaczęło się ono chyba dość drastycznie oraz strasznie i zbyt szybko się skończyło - nie daliśmy rady zwalczyć chłoniaka :( Była z nami od czerwca 2010 do 18 lutego 2013. Do tej pory gdy o Niej pomyślę, to łezka mi się w oku kręci....

Proszę, weź kotka którego nikt nie chce, bo jest chory lub okaleczony. Nawet się nie spodziewasz ile ciepła, miłości i wdzięczności dostaniesz od niego wzamian.