Jest absolutnie domowy, nie umiał sobie znaleźć ani pożywienia, ani schronienia, a do lecznicowego kontenerka wszedł z widoczną ulgą - był już mocno zmęczony "wolnością".
Jedna z sąsiadek, która przez weekend dokarmiała kota, w poniedziałek zaniosła go do lecznicy, a ponieważ nie mógł w niej zostać (lecznica jest maleńka i nie jest całodobowa), trafił do mnie.
Był wygłodzony i trochę zakichany, ale dzięki pomocy weterynarzy jest już zdrowy i odrobaczony.
Za kilka dni planujemy szczepienie.
Nikt nie zgłosił się, mimo rozwieszonych w okolicy ogłoszeń, więc kawaler szuka domu.
Takiego na dobre i na złe





Kota wydaję z książeczką zdrowia i dokumentacją medyczną.
Warunkiem sine qua non jest wizyta przedadopcyjna oraz podpisanie umowy adopcyjnej.
Kontakt: beliowen [at] gmail.com