Strona 1 z 3

zestresowana Maja - RAK listwy mlecznej - potrzebne kciuki

PostNapisane: Nie kwi 28, 2013 8:00
przez Killatha
Killatha pisze:Natura nie znosi próżni więc na efekt nie trzeba było długo czekać.
Dostałam kota.. zarówno dosłownie jak i w przenośni.
Ledwie wróciłam przedwczoraj z pracy jak zadzwonił telefon. Po drugiej stronie eteru odezwała się do mnie bardzo miła pani. Przedstawiła się jako opiekunka środowiskowa i powiedziała, że mój numer ma od swojej mamy, której kiedyś adoptowałam kota. W dalszym ciągu rozmowy dowiedziałam się że jedna z jej podopiecznych ma kotkę, trikolorkę od pasa ”w dół” łysą i bardzo chudą. Na pytanie kiedy ostatnio kotka jadła, starsza pani odpowiedziała że trzy dni temu. Kotkę trzeba bezwzględne wyciągnąć. Do tego należy zrobić to ”urzędowo” bo starsza kobieta się barykaduje i ”byle komu” drzwi nie otworzy.
We mnie odezwało się moje miękkie serce i zaczęłam obdzwaniać kogo się dało. Na tapetę trafiła Fundacja For Animals, znajomi, Fundacja Szara Przystań + Animals Time. To ostatnie okazało się strzałem w 10. Przedstawicielka Fundacji Animals Time zadzwoniła do opiekunki i razem pojechały po kota.
Przywiozły do mnie w różowym transporterku okrytym kocykiem ... coś. ”Wysypały” kocinę z transporterka do klatki i zobaczyłam trójkolorową głowę i resztę ściągniętą od porośniętego meszkiem sfinksa. Kicia cała swoją osobą demonstrowała dezaprobatę.
Usłyszałam, że nie wiadomo co to jest, kicia się łasi do ludzi, ma trzy lata, innych kotów w życiu nie widziała.
No pięknie...
Koteńka przez krótki czas siedziała w kącie klatki całkiem cicho, jednak wkrótce to pełnej dezaprobaty postawy dołączył donośny i równie przepełniony potępieniem dla takiego traktowania kota, głos. Śpiew... Wrzask... Syk... Warkot...
Wszystko razem i po kolei w różnych konfiguracjach.
Przykryłam klatkę kocem - ucichło.
Trzeba dać kotu wody i karmy... Odkryłam klatę... Stoperów niestety w uszach nie miałam. No i co powiedzą sąsiedzi na takie hałasy.
Do wrzasku dołączyła ŁAPA. Szybka i agresywna.
A miseczki puste...
W końcu do jednej nasypałam suchej karmy przez tutke z papieru, do drugiej nalałam wody przez lejek, wszystko przez pręty klatki i przy głośnym akompaniamencie koty.
I to ma być oswojony, domowy kot?!
Za to moje koty stanęły na wysokości zadania, dotrzymywały towarzystwa z cichutkim uspokajającym ”ćwierkaniem”.
Mam naprawdę wspaniałe i kochane koty.

A z ostatniej chwili - kicia jest kompletnie niezsocjalizowana. Tragedia.
Z Poldkiem było powiedzmy zabawnie, ona jest jego żeńską wersją. I tu młyn na wodę wszystkich męskich szowinistów - gorszą. Wrzaski, syki i warkot rozlegają już przy przejściu obok jej klatki.
Nie zamierzam ukrywać - potrzebuję pomocy.
Głównie moralnego wsparcia.
W przyszłości (oby bardzo bliskiej) zapraszam na częste wizyty - kicię trzeba koniecznie przyzwyczajać do towarzystwa.
A jakby ktoś miał wkład do Feliwaya na zbyciu to proszę o pożyczkę - kupiłam, oddam, ale zanim przesyłka dojdzie ....

No i muszę, poprostu muszę, pochwalić Poldka. Tak cudownego kocura mogłam sobie tylko wyśnić. Siedzi obok klatki i cichutko pomiaukuje do kici. Aż słyszę "spokojnie, tu ci nic nie grozi"

Re: zestresowana kotka - wkład do feliwaya potrzebny na JUŻ

PostNapisane: Nie kwi 28, 2013 8:17
przez ewar
Słyszałam wrzask kotki przez telefon :cry: To jest straszne, takiego dzikiego wrzasku jeszcze nie słyszałam, jakby ją obdzierano ze skóry.Kotka jest ogrzewana, ma termofor i poduszkę elektryczną, na pewno to pomaga.Siusiu było w kuwetce, ale Maja nic nie je, poradziłam dać jej ludzkie jedzenie, nawet chleb z masłem, śmietanę, cokolwiek.Kotka musi trafić do weta, ale jak to zrobić?

Re: zestresowana kotka - wkład do feliwaya potrzebny na JUŻ

PostNapisane: Nie kwi 28, 2013 9:10
przez Killatha
koteczka ma na imię Maja
a powinna nazywać się Dramat
jej stan fizyczny i psychiczny jest fatalny
powinna na cito trafić do weta
ale jeśli nie uda mi się w poniedziałek to dopiero zrobię to po świętach
ma jakąś dziwną "gulę" w okolicach podbrzusza
za bardzo tego nie widać bo Maja się cały czas kuli
to napewno też powoduje jej dyskomfort psychiczny

Re: zestresowana kotka - wkład do feliwaya potrzebny na JUŻ

PostNapisane: Nie kwi 28, 2013 10:00
przez zuzia96
Bardzo Ci współczuję, bo wiem jak jest ciężko, kiedy człowiek chce kotu pomóc, a nie wiadomo jak to zrobić :( I jak ciężko jak kot nie chce jeść :( Spróbuj może jakieś musy dawać, może ona ma coś z zębami albo dziąsłami i dlatego nie je.

Biedna koteczka, myślę że ją coś boli i dlatego tak się zachowuje. Dobrze byłoby jak najszybciej wziąć ją do weta, tylko jak ją wyciągnąć... A ona porusza się w tej klatce? Może przystawić transporter do otworu i jakoś ją wypłoszyć, żeby weszła prosto do transporterka.
Nie wiem co poradzić... trzymajcie się obie :ok:

Re: zestresowana kotka - wkład do feliwaya potrzebny na JUŻ

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 6:12
przez Killatha
przepakowaniem jej będę się martwiła po pracy
nie wszystko na raz
bardzo martwi mnie to "dyndadło" pod brzuchem :(
ale zrobiłyśmy malutki krok w kierunku wzajemnego zrozumienia - Maja zjadła połowę saszetki zwykłego whiskasa z wołowiną

Re: zestresowana kotka - wkład do feliwaya potrzebny na JUŻ

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 6:37
przez ewar
To już jest postęp :ok: Super!

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 16:17
przez Killatha
diagnoza RAK :cry:
Maja ma zajęte 4 sutki napewno
prawdopodobnie również problemy z jajnikami i tego objawem jest łysina
no i ma około 8 lat
trzymajcie kciuki
jutro operacja - oby się udała

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 18:11
przez KotkaWodna
melduję się w wątku
trzymam, co potrzeba
wściekam się, że na więcej się nie przydam :/
Biedna kocina, co za kumulacja :(

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 18:27
przez mar9
Jestem.
Maja powinna dostać szansę, teraz, gdy jest już bezpieczna, gdy ma dom, choć tymczasowy, musi, no po prostu musi dostać szansę żyć.
Musi poznać, że życie może być piękne, że są też ludzie dobrzy i kochający.
Mocno, mocno trzymam kciuki by dane jej było zaznać i tej lepszej strony życia.

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 18:45
przez Killatha
Obrazek
jak patrzę w te przerażone ślepia to serce mi pęka na drobniutkie kawałeczki
tak chciałabym jej pomóc

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 18:54
przez mar9
jaka biedniusia kruszynka :(
niech jej się uda, kciuki trzymam i ciepłe myśli posyłam

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Wto kwi 30, 2013 5:52
przez ewar
Biedna malutka :cry: Najgorsze, że znowu ją przeniesiono w inne miejsce, wylądowała w lecznicy.Oczywiście, tak trzeba było zrobić, ale z punktu widzenia kota to kolejna trauma.Płakać mi się chce.Oby udało się ją wyciągnąć z choroby, to teraz najważniejsze.
A swoją drogą, to dowód do czego może doprowadzić brak sterylizacji.

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Wto kwi 30, 2013 8:08
przez zuzia96
Biedna kocina :cry: jak ona okropnie cierpiała, to dlatego tak się zachowywała. Oby już teraz było dobrze, ogromne kciuki trzymam, żeby Maja wyszła z tego :ok: :ok: :ok: :ok:

Tak to jest ze starszymi ludźmi, niby kota kochają, ale kot weta nie widział przez całe swoje życie. A najgorsze jest to, że nie zgadzają się na sterylizację, nawet jak ktoś chce pomóc. Teraz też mam podobną sytuację, starsza pani zmarła, zostały 2 koty, które nigdy nie były u lekarza. Kotka ma 8 lat, nie jest wysterylizowana, kocurek na szczęście wykastrowany, ale zostało to zrobione jak był jeszcze kotem bezdomnym.

Majuniu, trzymaj się malutka :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Wto kwi 30, 2013 8:42
przez ewar
zuzia96 pisze:Tak to jest ze starszymi ludźmi, niby kota kochają, ale kot weta nie widział przez całe swoje życie. A najgorsze jest to, że nie zgadzają się na sterylizację, nawet jak ktoś chce pomóc

Znam taką starszą panią, ale wzięłam sprawę w swoje ręce, jestem uparta jak osioł i kotka jest po fullserwisie.Z pieskiem też ja chodzę do weta, bo inaczej cierpiałby i tyle.W przypadku Majki to trochę inna sytuacja, pani jest chora na straszliwą chorobę, wymaga całodobowej opieki, jest w stanie zrobić sobie samej krzywdę.Mózg się nie regeneruje :evil:
Mam naprawdę nadzieję, że kotka z tego wyjdzie, jest pod opieką dobrego weta.

Re: zestresowana kotka - RAK - potrzebne kciuki

PostNapisane: Wto kwi 30, 2013 8:45
przez zuzia96
Dobrze że opiekunka tej pani szukała pomocy dla kotki i zadzwoniła, to dało kici szansę