Strona 1 z 7

Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Czw lut 07, 2013 21:19
przez Delph
Witam ponownie użytkowników forum.
Dzisiaj w nocy przyszedł do mnie kot. Koło północy chciałam kłaść się do łóżka, spojrzałam na okno balkonowe, a tam para ślepi. Zmarznięta, chudziuteńka koteczka. Pomyślałam, że nakarmię i pójdzie w swoją stronę, mieszkam w Warszawie w bloku i raczej się tutaj na balkonach kotów nie znajduje. Nakarmiłam i nie poszła. Postawiłam budkę, przespała noc, załatwiła się na balkonie i nigdzie nie zamierzała iść. Wpuściłam do domu i weszła - do mieszkania, gdzie są trzy psy 8O Nie mam pojęcia co teraz zrobić. Nie znam się na kotach, ale ona nie wygląda na dzikusa. Daje się nosić na rękach, zaglądać do uszu, zębów, oczu (wszystko czyste). Cieszy się na mój widok, przytula, mruczy. Wg mnie jest młodziutka (6-8 mscy?), lekka jak piórko.
Może komuś wypadła przez okno jakiś czas temu i dlatego jest taka chuda (przeraźliwie, same kosteczki)? A może ktoś mi ją podrzucił (parter)? Co robić, nie mam warunków na kota, pomagam psom i już mam ich za dużo, a tu jeszcze kicia. Wlazła do mieszkania, ale teraz jak już się ogrzała i najadła burczy na podchodzące psy. Trochę się boję, bo to stare psiaki po przejściach, nie odsuwają się instynktownie (ślepe, głuche i mało spostrzegawcze :wink: ).
To nie jest kot sąsiadów, być może z sąsiednich bloków? Czy możecie pomóc mi w poszukiwaniu właścicieli, starych albo nowych? Będę bardzo wdzięczna.
Mieszkam w Warszawie na Bielanach.

Obrazek

Obrazek

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Czw lut 07, 2013 21:30
przez alix76
Ale fajnie, że pomogłaś bidce :ok: . Możesz popytać w lecznicach w okolicy, powiesić papierowe ogłoszenia ... ale najprawdopodobniej to wyrzucony kot :(
Aby znaleźć nowych właścicieli, trzeba by kotę ogarnąć medycznie, zlifitnogwac wygląd, porobić foty i ogłoszenia - tablica, gumtree itp. Dasz radę? Możesz ją zamknąć oddzielnie, od psów? Masz kuwetę?
Swoją droga, jakaś inwazja klonów - miałam już w tym roku wyrzuconą tymczaskę burasię, teraz tri ... :(

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Czw lut 07, 2013 21:35
przez Carmen201
Upiornie chuda..
Możesz ją zabrać do weta, na odrobaczenie, przegląd i sprawdzenie czy nie ma chipa? Jeśli chodzi o szukanie właścicieli, to proponuję wydrukować i wywiesić w okolicy ogłoszenia o znalezionym Kocie (w taką pogodę to najlepiej w koszulkach). W szerokopojętej okolicy. Można też wrzucić w net informację, że znaleziona.
Wygląda na Kotkę, której udało się wydostać np. z zamkniętej piwnicy (jakby nie miała podszerstka ?), przy dłuższym niejedzeniu mogły jej się uszkodzić nerki albo wątroba dlatego bardzo przydałoby się zerknięcie przez weta.

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Czw lut 07, 2013 22:20
przez Delph
Dziękuję za zainteresowanie.
Na razie potraktowałam ją Fiprexem dla kotów, ale chyba niepotrzebnie, bo nie widziałam na niej pcheł. W kupie na balkonie były robale, więc planuję ją też odrobaczyć. Postaram się jej zbadać krew, ale boję się, że będzie ciężko z finansami. Jutro jadę z własnym psem do kardiologa, zapowiada się sporo wydatków, bo jak pisałam mam psy staruszki, a to finansowa studnia bez dna.
Hmm, chipa przydałoby się rzeczywiście sprawdzić, ale w mojej zaprzyjaźnionej lecznicy nie mają czytników, poszukam, pomyślę.
Według mnie to ona nie ma podszerstka. Nie dotykałam nigdy zimą dziko żyjących kotów, ale ona ma takie futerko domowe, nawet rzadsze i delikatniejsze niż znane mi koty. Uszka to są prawie łyse, prześwitujące. Ale ogólnie skóra wygląda na zdrową, nic się nie łuszczy, nie ma łupieżu, brudu. Uszy w środku czyściusieńkie, nosek i oczka też. To takie kosteczki obleczone cieniutką skórką i delikatnym futerkiem :(
Kuwetę mam. Ale ona z niej nie korzysta. Martwię się, bo już kiedyś tu pisałam o kocie, któremu chciałam dać dt, ale tak bał się psów, że nawet nie jadł i się nie załatwiał. Zawiozłam go Mamie i na szczęście wszystko dobrze się skończyło, mama kicię pokochała i mieszkają razem. Ale drugiej Mamy nie mam, jak ta kicia się nie przyzwyczai to będzie problem. Apetyt ma ogromny, muszę jej wydzielać po troszku, bo taka wychudzona jest, ale je dużo. Nie załatwia się. W ogóle, zrobiła tylko w nocy na balkonie, zanim jej nie wpuściłam, siku i kupę. Próbowałam teraz ją wypuszczać na balkon, żeby skojarzyła, ale nic z tego, ona już nie chce wracać na mróz. Co mam zrobić, kicia siedzi na biurku w pokoju, ze względu na psy nie chodzi po domu (nie chce, pewnie się boi), więc kuweta w łazience nie zda egzaminu. Postawiłam pod biurkiem, ale też nie schodzi. Na biurku też jej nie interesuje. I co teraz?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Czw lut 07, 2013 22:31
przez piotr568
Jeśli gdziekolwiek i czymkolwiek się załatwi to zbierz to wrzuć do tej kuwety. Może zaskoczy że to miejsce do tego służy :ok: :ok: :ok:

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Czw lut 07, 2013 22:45
przez ewan
Dobra z Ciebie duszyczka :lol: może zrób jej posłanie w łazience, wstaw kuwetę, będzie miała spokój i załapie o co chodzi a przy okazji trochę mniej stresu w odosobnieniu. Śliczna burasia :ok:

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Pt lut 08, 2013 15:25
przez Delph
Zrobiła kupę i siku. Do mnie do łóżka :o Wskoczyła rano na mnie gdy spałam, dawno się tak nie przeraziłam. Myślałam, że chce się przytulić, a ona przyszła się załatwić... Mam nadzieję, że to pojedynczy epizod tylko dlatego, że na razie boi się chodzić po domu ze względu na psy i przeskoczyła z biurka. Ale stała tam kuweta, więc nie wiem o co chodzi. Zamknęłam ją zgodnie z Waszymi radami w łazience i tam już w ciągu dnia zrobiła siusiu do kuwety :mrgreen: Trzymać ją na razie w łazience, żeby nie miała okazji powtórzyć akcji łóżkowej? Jeżeli tak, to jak długo?
Apetyt nadal ogromny, kupa normalna, siku chyba też. Skoro z powodu wygłodzenia może mieć uszkodzone nerki, to czy to się jakoś objawia? Na co zwracać uwagę?
Obejrzałam na spokojnie jej pazurki. Przez moment myślałam, że ktoś jej nieudolnie poobcinał. Ale one są chyba pościerane, ale jeszcze czegoś takiego nie widziałam, poszarpane, bardzo króciutkie. Szczególnie na przednich łapkach. Może rzeczywiście skądś się wydostała? Ale czy piwniczny kot przyszedłby do domu i był taki oswojony?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Pt lut 08, 2013 15:44
przez piotr568
Kilka dni w łazience jej na pewno nie zaszkodzi. Możesz ją wypuszczać na czas np zaraz po załatwieniu się do kuwety, niech się trochę wybiega. Co do pazurków, to może jako domowa komuś uciekła, schowała się, ktoś (nawet nieświadomie) ją gdzieś zamknął i próbowała się uwolnić. A tylko pazurki tak pozdzierane? Paluszki i opuszki w jakim stanie?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Pt lut 08, 2013 18:23
przez Delph
Opuszki normalne, jak przyszła, to miała trochę brudne, ale to oczywiste. Może jej się te pazurki połamały z niedożywienia?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Pt lut 08, 2013 20:03
przez piano
Koty z głodu mogą zrobić się przymilne nawet tzw. dzikuski. Wiem to z obdukcji.

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Pt lut 08, 2013 20:44
przez Delph
To znaczy, że jak ją odkarmię, to z powrotem będzie "dzika"?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Pt lut 08, 2013 22:54
przez ewan
Delph pisze:To znaczy, że jak ją odkarmię, to z powrotem będzie "dzika"?


Nooo dzika dzicz będzie :ryk: Będzie cudnym przymilakiem, wdzięcznym za Twoje serducho i tyle.
Trzymaj ją kilka dni w łazience, możesz pozamykać psy w pokoju na chwilę a ją wypuścić niech sobie troszkę poznaje teren to nie będzie się tak stresować. Być może nie miała kontaktu z psami, a może jakiś ją pogonił i źle jej się kojarzą. Ale uwierz mi, że powiedzenie "żyć jak pies z kotem" wymyślił człowiek, w realu żyją zgodnie.
Kilka dni i wszystko będzie dobrze. A imię dla ślicznotki już wybrałaś?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Sob lut 09, 2013 19:56
przez Delph
Ok, już wiem o czym mówią te żarty na temat podawania kotu tabletki. Nie wiem czy środek na robaki zadziała, bo kot się zapienił, zaślinił na pysku, tabletka się rozmazała i była wszędzie, tylko nie w pyszczku. Mam nadzieję, że jednak połknęła większość. Jakoś lepiej idzie mi obsługa psów.
Kicia jak mnie widzi to miauczy, tańczy, pokłada się i przytula. Chyba mnie lubi. Albo jedzenie, które jej daję :) Zjada niesamowite ilości jak na tak maleńkiego kota. Prawie cała puszka 400g poszła w dwa dni, do tego jeszcze suche 8O Chyba ją przekarmiam, ile powinna dziennie jeść taka mała wygłodzona kotka? Kupę robi raz dziennie, normalną. Żeberka już się zakryły, jeszcze kręgosłup i miednica sterczą.
Weterynarz powiedziała, żeby na razie małej nie stresować, niech chwilę odsapnie, nabierze sił i wtedy zrobimy badanie krwi.
Nie ma imienia, nic mi do niej nie pasuje. Mówię do niej "miau", bo tak mi się przedstawiła, ale to raczej nie będzie imię, jakie jej nadam :wink: Macie jakieś propozycje?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Sob lut 09, 2013 20:01
przez alix76
Normalnie dziczeje w oczach, co :twisted: ?
Ja mam ostatnio fazę na imiona dwusylabowe - Bibi?

Re: Przyszedł do mnie kot

PostNapisane: Sob lut 09, 2013 22:01
przez ewan
Nie ma dokładnej definicji ile powinien zjeść kot, ale lepiej dać jej 3-4 razy dzienni mniej żeby dobrze przetrawiła. Myślę, że 400 gram w dwa dni to nie jest jakaś straszna ilość. Ja nauczyłam się podawać tabletkę perfekcyjnie, ale całe lata miałam z tym problem. Biorę delikwenta/tkę za kark podnoszę lekko do góry, kot lekko nieruchomieje, wkładam tabletkę, zamykam pysio, czekam moment, połyka i po krzyku :wink: To nie sprawia kotu bólu, mamusia tak nosi swoje maleństwa. Nauczył mnie wet i jest to i dla mnie wygodne i dla kota nie stresujące.
Co do imienia, może Emi - spodobało mi się ostatnio to imię, i syn tak nazwał swoją koteczkę :lol:
A to pokładanie i miauczenie to nie takie rujkowe aby :wink:
A jak relacje z pieskami - nadal się boi?