Dziś rano dostałam taki mail:
witam serdecznie. Łażę po internecie i szukam pomocy inspiracji - czegokolwiek, co pomoże mi zaleźć ratunek dla kotów
http://www.informacje.kolobrzeg.pl/mias ... 4%85-domus
http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /130209955
teraz są w czymś na kształt domu tymczasowego (3 kotki) i w schronisku (2, a trzecia pewnie trafi do mnie)
Rozwiesiłam plakaty (wydruki A4). Od 15 lat dokarmiam bezdomniaki. Teraz jestem bez pracy i choć pęka mi serce nie mogę zrobić nic więcej, bo trzy koty w domu, trzy na dzialce, 4 na podwórku. Wiem, że łatwo nie jest, ale one są bez szans w schronisku czy na wolności.
Pozdrawiam
Joanna H..
i teraz dostałam kolejny mail od p. Joanny:
...Teraz te trzy z lecznicy zostały przeniesione do pomieszczeń domopodobnych (cud się dokonał , bo są jednak ludzie zdeterminowani). Mogą tam zostać kilka lub kilkanaście dni. Były zestresowane, ale jednocześnie zaciekawione i szczęśliwe, że wyszły z klatki. Puchata przytulanka najpierw zwiedziła kolana Pięknej Pani, która dała im schronienie, potem poznawała nowe miejsce. Tricolorka uznała, że ma nadmiar atrakcji i choć wcześniej miała drugie miejsce w konkursie odwagi, w nowym pomieszczeniu zaszyła się i przeżywała. Pięknooka, dla której odejście jej pani skończyło się 24 godzinami na balkonie (czwarte piętro), bo w całym zamieszaniu z interwncją strażaków nie zauważono jej ucieczki, okazała się najbardziej otwarta i ciekawa nowego, choć każdy ruch człowieka kończył się wbijaniem w najbliższy kąt. Jednak ich stan jest na tyle dobry, że cierpliwy opiekun po dwu dniach już dokona cudów. Dwie nadal tkwią w schronisku - ten przerażony czarno-biały stworek i jednooka tygryska.
Wiem, macie codziennie kilka takich historii. Sama mogę o kilkunastu bezdomniakach, którym staram się pomagać, wiele powiedzieć. Jednak te wychuchańce, choć życie ich i ich Pani było bardzo skromne, oduczyły się samodzielnej walki o przetrwanie....
nie wiedząc co zrobić zakładam tu wątek,
z wielką prośbą o pomoc, zaraz zaproszę tu p. Joannę