A ja znam kilka wątków na forum, gdzie takie właśnie starsze, porzucone koty dość szybko znalazły domki.
Nie osądzajmy, proszę starszych ludzi.Sama nie jestem jeszcze zniedołężniała, wszystko przede mną

, mam dostęp do netu, wiem, co robić z kotami, sterylizuję je,
jeszcze nie uprawiam zbieractwa, ale mam znajome, starsze ode mnie panie.Przekonałam i pomogłam zrobić sterylki, bo były przekonane, że to straszna operacja i się bały okaleczać ukochane koty.Niektórym karmę i żwirek ja kupuję, bo sklep zoologiczny daleko, czasem też kupuję w necie i dla nich również.Do weta też koty noszę, bo im jest za trudno.Trzymam rękę na pulsie.Nie jestem jednak w stanie zmusić do oddania jakiegokolwiek kota.Nie i już i na to nie ma rady.Przysięgam, próbowałam, chciałam robić zdjęcia, ogłaszać..itd.Jedna pani ma 80 lat i kociaka od kilku miesięcy, piękną rudą kicię, już po fullserwisie.Nie odda jej za nic w świecie, ale na szczęście syn to kociarz, jest w razie czegoś( odpukać!!!) jakieś rozwiązanie.Druga jest samotna, nie ma nikogo i pięć kotek.Jedna tylko kilkunastoletnia, pozostałe młode.Śliczne i zadbane, miałyby szanse na domek.Prosiłam o dwie, te najmłodsze.Obiecywałam, że znajdę dobry domek, że będą zdjęcia, że się o to postaram.Nie.Ale ja to trochę, tylko trochę rozumiem.Dla tych kobiet koty są członkami rodziny, kimś bliskim, zastępują dzieci, wnuki, nie czują się przy nich tak straszliwie samotne, czują, ze mają dla kogo żyć.Nie myślą może racjonalnie, ale taka jest starość
