Kotka nie przyszła. Lało cały dzień. Poszukiwania skończyły sie zlokalizowaniem Sekutnika. Zostawiłam mu jedzenie. Dobrze podejrzewałam,ze zamelinował sie jakiś kot w starym,zrujnowanym baraku na opuszczonym składzie budowlanym. Jakiś doopek zbił szybę i kocina tam się na szklich kłach przedostaje. Mam nadzieję,ąe nie wystraszyłam go wyciąganiem tych szczątków. Muszę pomyśleć o wstawieniu tam budki.
Wieści radosne i smutne. Smutne dla nas bo żegnałam się z kotem co na swoje jechał.
Radosne bo Trusia od wczoraj w domku doopinkę grzeje.
Szalonemu Kotu dziękuję za wizytę pa.
Wczoraj Trusia była markotna i zagubiona. Nie jadła, nie bawiła się, nie piła...
Dziś już ok. Za koleżankę ma ...Dziunię bez łapinkowej koncówki od forumowej Kini098.
Świat mały jest.
Badź szczęśliwa dzieciaku.
Obie bądźcie szczęśliwe.
Foty nasze ku przypomnieniu urody Trusi wklejone.Natura miała szczodrą rękę.