Łódź - miziasta, czarna Daisy- pilna adopcja lub schronisko!

Daisy – mała księżniczka. Dawno, dawno temu – może 3 miesiące, a może nawet pół roku - w wielkim, pięknym domu, żyła sobie szczęśliwie ze swoimi opiekunami mała Daisy. Wszyscy ją kochali, głaskali, miseczka Daisy zawsze była pełna smakołyków. Na gwiazdkę oprócz innych prezentów koteczka dostała śliczną różowo-perłową obróżkę, nabijaną kryształkami – obróżka pięknie błyszczała, rzucając na ściany niepokojące błyski, które można było chwytać łapką. Daisy z dumą nosiła swoją obróżkę.
I nagle ten cudowny, bezpieczny świat runął. Coś się stało, coś bardzo złego. Opiekunowie znikli. Zniknął ciepły dom i kominek, przy którym można się było wygrzewać. Znikło jedzenie z miseczek, zresztą miseczek też już nie było. Było zimno, głodno i strasznie. Przerażona księżniczka – nie, już nie księżniczka, zwykła bezdomna kotka biegała w popłochu, próbując znaleźć schronienie i coś do jedzenia. W jednej z bram ktoś zaczął wynosić odrobinę karmy, zatrzymała się tam na dłużej i próbowała przetrwać. W jej wymuskanym futerku zagościli niechciani lokatorzy – pchły. Nie miała siły z nimi walczyć, na nic już nie miała siły, obraz szczęśliwych chwil zacierał się w pamięci i tylko elegancka obróżka przypominała, że nie zawsze Daisy była biedna i bezdomna. Robiło się coraz zimniej mokro, szaro. I nagle... Nagle na podwórku pojawiła się jakaś nowa pani. Daisy nigdy jej tu nie widziała, ale dała się pogłaskać i nawet wziąć na ręce – była przecież dobrze wychowaną kotką! Pani przeczesała dłonią zmierzwione futerko, pogadała o czymś z panem, który wynosił Daisy karmę i... kotka nawet nie zauważyła jak szybko została zapakowana do transporterka. Wypuszczono ją z niego w małym pomieszczeniu, w dodatku za drzwiami kotłowały się liczne koty, ciekawe nowego lokatora. Nie, w niczym nie przypominało to luksusowej rezydencji, ale jednak to był DOM, ciepło, pełna miseczka i cierpliwe, czułe ręce Pani. Szybko oczyszczono futerko Daisy, zdjęto obróżkę, która zrobiła się trochę ciasna. Pani oglądała tę obróżkę zaciekawiona i gadała coś cały czas do kotki. Nagle wśród obcych dźwięków kotka rozpoznała znajomo brzmiące słowo – „Daisy”...Kicia odwróciła się gwałtownie.
Daisy – powtórzyła Pani, zdziwiona reakcją kotki. Daisy? Ty jesteś Daisy?
Tak, to ja, jestem Daisy – mruczała kotka wzruszona, bo to imię przypomniało jej szczęście, które utraciła, a zarazem dawało nadzieję, że może nie wszystko przepadło – skoro odzyskała imię.... Może i dom się znajdzie? Taki prawdziwy, którego nie potrzeba dzielić z 30 innymi kotami? A może będzie jeszcze miała własną panią, której będzie wchodziła na kolana i mruczała najsłodsze mruczanki?? Tak wiele już się stało, tak niewiele brakuje, aby historia Księżniczki Daisy miała szczęśliwe zakończenie. Kto je dopisze?
Daisy ma ok. roku, jest cała czarna, ale na brzuszku i pod brodą ma niewielkie białe plamki. Kotka uwielbia dzieci, ale gryzie się z innymi kotami. Charakterystyczna jest obróżka, może pomoże odnaleźć dawnych opiekunów kotki?
Kontakt – jolantabuk@gmail.com, tel 603 47 87 95 lub 723 513 003
Daisy jest zdeklarowaną jedynaczką, atakuje inne koty, siedzi u Joli Dworcowej w łazience, a kocie stado denerwuje się obecnością "agresora" za ścianą. Trzeba Daisy szybko zabrać, potrzebuje domu bez innych kotów.
Obróżka Daisy:

I nagle ten cudowny, bezpieczny świat runął. Coś się stało, coś bardzo złego. Opiekunowie znikli. Zniknął ciepły dom i kominek, przy którym można się było wygrzewać. Znikło jedzenie z miseczek, zresztą miseczek też już nie było. Było zimno, głodno i strasznie. Przerażona księżniczka – nie, już nie księżniczka, zwykła bezdomna kotka biegała w popłochu, próbując znaleźć schronienie i coś do jedzenia. W jednej z bram ktoś zaczął wynosić odrobinę karmy, zatrzymała się tam na dłużej i próbowała przetrwać. W jej wymuskanym futerku zagościli niechciani lokatorzy – pchły. Nie miała siły z nimi walczyć, na nic już nie miała siły, obraz szczęśliwych chwil zacierał się w pamięci i tylko elegancka obróżka przypominała, że nie zawsze Daisy była biedna i bezdomna. Robiło się coraz zimniej mokro, szaro. I nagle... Nagle na podwórku pojawiła się jakaś nowa pani. Daisy nigdy jej tu nie widziała, ale dała się pogłaskać i nawet wziąć na ręce – była przecież dobrze wychowaną kotką! Pani przeczesała dłonią zmierzwione futerko, pogadała o czymś z panem, który wynosił Daisy karmę i... kotka nawet nie zauważyła jak szybko została zapakowana do transporterka. Wypuszczono ją z niego w małym pomieszczeniu, w dodatku za drzwiami kotłowały się liczne koty, ciekawe nowego lokatora. Nie, w niczym nie przypominało to luksusowej rezydencji, ale jednak to był DOM, ciepło, pełna miseczka i cierpliwe, czułe ręce Pani. Szybko oczyszczono futerko Daisy, zdjęto obróżkę, która zrobiła się trochę ciasna. Pani oglądała tę obróżkę zaciekawiona i gadała coś cały czas do kotki. Nagle wśród obcych dźwięków kotka rozpoznała znajomo brzmiące słowo – „Daisy”...Kicia odwróciła się gwałtownie.
Daisy – powtórzyła Pani, zdziwiona reakcją kotki. Daisy? Ty jesteś Daisy?
Tak, to ja, jestem Daisy – mruczała kotka wzruszona, bo to imię przypomniało jej szczęście, które utraciła, a zarazem dawało nadzieję, że może nie wszystko przepadło – skoro odzyskała imię.... Może i dom się znajdzie? Taki prawdziwy, którego nie potrzeba dzielić z 30 innymi kotami? A może będzie jeszcze miała własną panią, której będzie wchodziła na kolana i mruczała najsłodsze mruczanki?? Tak wiele już się stało, tak niewiele brakuje, aby historia Księżniczki Daisy miała szczęśliwe zakończenie. Kto je dopisze?
Daisy ma ok. roku, jest cała czarna, ale na brzuszku i pod brodą ma niewielkie białe plamki. Kotka uwielbia dzieci, ale gryzie się z innymi kotami. Charakterystyczna jest obróżka, może pomoże odnaleźć dawnych opiekunów kotki?
Kontakt – jolantabuk@gmail.com, tel 603 47 87 95 lub 723 513 003
Daisy jest zdeklarowaną jedynaczką, atakuje inne koty, siedzi u Joli Dworcowej w łazience, a kocie stado denerwuje się obecnością "agresora" za ścianą. Trzeba Daisy szybko zabrać, potrzebuje domu bez innych kotów.




Obróżka Daisy:
