Bury,zwykły,powypadkowy. Oddam w dobre ręce.

Michałek. Wiek ok. 5-6 miesięcy. Mała ciapa, zero kociego wdzięku, brak umiejętności koncentracji na JEDNEJ rzeczy, brak zdecydowania we wszystkim, typowy mężczyzna (zaraz dostanę kije za seksistowskie teksty
): lubi jeść, spać, miziać się i ma humorki. Ceni sobie towarzystwo tego samego gatunku. Człowiek (czytaj: kobieta) w przypływie dobrego humorku bywa dopuszczany. Oddam w troskliwe ręce, bo Michałek …nie do końca jest sprawny.
Kituś jest z katowickiego schroniska. Zderzył się z samochodem (Michałek chyba bardziej woli wersję, iż to samochód z NIM). Rokowania nienajlepsze. Uszkodzenie móżdżku. Półtora miesiąca na sterydach. Skończyliśmy właśnie. Michałek funkcjonuje normalnie: biega, skacze, obija się o drzwi, wczoraj znalazłam go na szafie
(190 cm) – myślę, iż Michałek spojrzał na szafę swoim cielęcym wzrokiem i nawet ta się „ugięła”. Bo Mały jest słodki w tej swojej niezborności i ciapowatości. Po wypadku została mu lekko przekrzywiona główka (stąd nieziemsko zalotne spojrzenie) i tendencja do kręcenia się w kółko, kiedy pojawia się stres. A stresująca sytuacją jest jedzenie – kiedy Michałek poczuje zapach żarełka to wyłącza myślenie i trzeba tuptusia nakierować na miskę.
Mały kocha koty. Nawet bardziej niż ludzi. Ale ludzi tez kocha – towarzyszy każdemu, kto siądzie na kanapie. W zasadzie to towarzyszy kanapie – a ludzie się zmieniają. Bo to mały sybaryta jest. Dom mu się podoba – kotek był zapewne dziki, miał w pakiecie cały dobrostan polskiej fauny, kiedy trafił do schroniska, ale domek, ludzie, poduszki i żarełko są „ w porzo”. Woli życie w luksusie z pełną obsługą personelu.
Wiem, wiem…. Tu wszyscy zakoceni po kokardy. Ale może ktoś wypatrzy, zakocha się, poczuję miętę do małego misia. Bo Michałek z tych bardziej masywnych, krótkonogich, dużobrzuchych. Taki kotek na zimę. Do grzania. A potem…. Kotek na wiosnę. Do kochania. Może byc kotkiem na lato: do łowienia komarów i much. I ciem. Ćmów
I na jesień: do mruczenia przy grzanym winie….
No i? Chce ktoś?
Michałek kiedyś:

Bida straszna.
A dziś:





Kituś jest z katowickiego schroniska. Zderzył się z samochodem (Michałek chyba bardziej woli wersję, iż to samochód z NIM). Rokowania nienajlepsze. Uszkodzenie móżdżku. Półtora miesiąca na sterydach. Skończyliśmy właśnie. Michałek funkcjonuje normalnie: biega, skacze, obija się o drzwi, wczoraj znalazłam go na szafie

Mały kocha koty. Nawet bardziej niż ludzi. Ale ludzi tez kocha – towarzyszy każdemu, kto siądzie na kanapie. W zasadzie to towarzyszy kanapie – a ludzie się zmieniają. Bo to mały sybaryta jest. Dom mu się podoba – kotek był zapewne dziki, miał w pakiecie cały dobrostan polskiej fauny, kiedy trafił do schroniska, ale domek, ludzie, poduszki i żarełko są „ w porzo”. Woli życie w luksusie z pełną obsługą personelu.
Wiem, wiem…. Tu wszyscy zakoceni po kokardy. Ale może ktoś wypatrzy, zakocha się, poczuję miętę do małego misia. Bo Michałek z tych bardziej masywnych, krótkonogich, dużobrzuchych. Taki kotek na zimę. Do grzania. A potem…. Kotek na wiosnę. Do kochania. Może byc kotkiem na lato: do łowienia komarów i much. I ciem. Ćmów

No i? Chce ktoś?
Michałek kiedyś:

Bida straszna.
A dziś:



