czas akcji: 11-11-2012 wieczorem
miejsce akcji: śmietnik
zalękniony Maluch pomiaukuje schowany pod zaparkowany samochód, za chwilę znowu wciśnięty między elementy śmietnika. przechodzące nastolatki kiciają. nic. Maluch boi się wyjść do nich. po dłuższym czasie z pomocą dorosłego udaje się im go wydostać. Kocio okazuje się trzęsącym ze strachu i zimna Burasiem. dzieciaki pytają rodziców o pozwolenie przetrzymania Kota. spotykają się z odmową. chodzą po swoich znajomych i pytają. może ktoś zgubił.. może ktoś chce.. Kot cały czas na rękach, trzęsie się, ale nie ucieka. wtedy pada pomysł zadzwonienia do mnie. nie mogę go w tej chwili zatrzymać, nie mogę mieć ani 1/10 kota więcej niż mam. przy przejmowaniu Burasia Kocio ma już ekwipunek. owiniętą wokół siebie dziecięcą bluzę polarową i pełny brzuch jakiejś marketówki.
Malucha zgadza się przetrzymać osoba, która na Kotach nie zna się w ogóle, jest bezrobotna i nie mieszka u siebie. o tyle dobrze, że zgadza się. nie mogłabym odmówić pomocy dzieciom, nie mogłabym przejść obojętnie koło tych słodkich oczek.
jest już późno, wszystko zamknięte, ale cudem organizujemy drewniany żwirek, jedzenie i drapak. Maluch boi się każdego gwałtownego ruchu ręki. my boimy się o niego.
następnego dnia rusza akcja ogłoszeniowa po okolicy. Kot okazuje się nie być dzikusem, bezbłędnie korzysta z kuwety, daje się głaskać, tuli się, je suche, jedynie wody pić nie umie.
wet ocenia go na 3 miesiące.
czekamy na odzew, ale odzewu brak

oto Elvin zwany Elvisem:


czy ktoś zakocha się w tym pospolitym ale troszkę puchatym Futerku? czy Kociak skradnie komuś serce tak jak skradł je nam?
szczepienie nr 1

edit:
szczepienie nr 2
już w DSie
wszystko skończyło się szczęśliwie.
Elwiś teraz nazywa się Czester i jest już na 101% zadomowiony u nowych Właścicieli
