Mam 27 lat i mieszkam ze swoją dziewczyną w Gdyni, w wynajętym mieszkanku. Pochodzimy z Lubelszczyzny. Mieszkanie w bloku, na parterze i nie wiele mogę zrobić pod kątem bezpieczeństwa kota. Zdaję sobie sprawę z zagrożenia jakim jest uchylone okno czy nie osłonięty balkon, dlatego mogę zapewnić, że będę zwracał na to baczną uwagę, a kot na balkonie będzie tylko pod czyjąś opieką. Zresztą balkon mamy osłonięty rolkami z plastiku wykorzystywane w ogrodnictwie. Można na balkonie zrobić jeszcze parę rzeczy, ale to wtedy gdy pojawią się koty.
Doświadczenie spore. Bodajże od 3 roku życia wychowywałem się z malutkim kotkiem o imieniu Tusia (imię kota wzięło się od mojego niezbyt precyzyjnego wymawiania nazwiska, cóż można i tak znaleźć imię dla kota

). Oczywistym było, że wtedy nie mogłem się zajmować kotem, ale z biegiem czasu obok mamy stałem się głównym opiekunem. Kot przeżył około 16 lat i wydaje mi się, że miał fantastyczne życie. Opiekowaliśmy się z mamą również kotami bezdomnymi, parę z nich pomieszkiwało z nami. Była też niebieska Zuzia i obecnie Jusia i Dyziek. Z tymi kotami miałem mniejszy kontakt, ponieważ zaczął się okres studiowania, tym samym wyprowadzki z domu. Do tej pory nie decydowałem się na zwierzaka, ponieważ nie miałem warunków, aż do teraz.
Co do kastracji/sterylizacji jestem jak najbardziej za, ponieważ poradzę sobie z jednym czy dwoma kotkami, ale kiedy miało być ich 4 + rodzice to na tą chwilę za dużo. Jeśli chodzi o weterynarza to chodź mieszkam tu ponad 4 lata, z wiadomych względów nie miałem z nimi kontaktu. Na osiedlu mamy jednego weterynarza, u którego swojego pieska leczy nasza koleżanka. Jeżeli ktoś miałbym do polecenia dobrego lekarza, proszę o rady, kogo polecacie lub na kogo uważać.
Karma... nie będę ukrywał, że obecnie nie orientuję się co jest najlepsze. Mam kilkuletnią przerwę w opiece nad kotami, tym samym nie wiem co obecnie na rynku jest warte uwagi. Mogę podejrzeć czym karmi mama, poprosić ja o radę, ale również osoba, która będzie miała dla mnie takie kociaki, będzie cennym źródłem informacji.
Jeśli chodzi o wizyty przed, po oraz umowy - nie ma problemu. Decydując się na koty bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność. Nie ma mowy o wyrzuceniu kota. W razie wyjazdów koty mogę podrzucić do mamy, na miejscu mamy koleżankę (opiekujemy się jej psem podczas nieobecności), która chętnie pomoże. W skrajnych wypadkach możemy zapłacić i znaleźć dobry hotelik, ale to już ostateczność. Wolimy obecność i opiekę "naszych ludzi".
Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, śmiało. Osoba, która mi pokazała to forum, to moja mama -
amika6. Jeżeli chcecie upewnić się czy jestem odpowiedzialną osobą, zapytajcie.
Interesują mnie tylko małe kotki, 2-3 miesięczne. Chcemy im poświecić swój czas i wychować po swojemu. Nie chcemy dorosłych kotów. Najlepsze takie, które będzie można zabrać już od matki. Niebieskie Brytyjczyki krótkowłose to takie moje i mojej dziewczyny marzenie. Nie śpieszy się nam, dlatego poczekamy, poszukamy. Ja chce kolegę, moja dziewczyna chce koleżankę, więć jeżeli będzie brat i siostrzyczka to bierzemy oba. To dobre rozwiązanie dla nas i dla nich, kiedy my będziemy w pracy.