Tymczasy ;) - maluchy zgarnięte z zarośli... Neko&Shiro :)

Potraktujmy ten wątek jako wątek _ogonkowych_ tymczasów
Nie mam ich za wiele, więc najwyżej wątek się potem zamknie 
z 29.11
Młodzieży poszalała dzisiaj trochę
Wypuściłam na mieszkanie - woooow, ale zdziwko było Jeszcze przestraszone, ale już mruczą głaskane.
Ile im się nie da tyle zjedzą głodomory!
Za godzinę wyruszamy do weta, teraz próbuję dojść do siebie po dzisiejszym dniu...
PS. I nasrał buras do kwiatka
Kociki po wizycie u weterynarza - MAMY DWA KOCURY
Uszy miały baardzo syfiaste, już wyczyszczone i zaaplikowana maść. Młodzież wielce niezadowolona z powodu tak dogłębnych oględzin i zabiegów siedzi w klatce i liczy straty powojenne
Buras na stole zaczął nawet mruczeć, a biało-bury rozglądał się za możliwością ucieczki, no cóż, ten typ tak ma
Jeszcze się oswajają, ale są dość żarłoczne, biało-bury potrafi nawet odganiać kumpla od jedzenie warczeniem
Pobiegały sobie dzisiaj po mieszkaniu trochę, nie było tragedii, poznały nowe kąty, szynszylę ]:->.
A dzięki propozycji mojej koleżanki (jej klimaty takie japońskie) kotecki mają imiona
Neko - burasek
Shiro - biało bury
I tak sobie leniuchowały dzisiaj po południu
Najedzone, zadowolone z siebie 

z 28.11
Jeszcze imion nie mają, jutro odwiedzimy weterynarza, więc i płeć poznamy, bo ja noga jestem.
Koty koczowały w zaroślach przy garażach nieopodal mojej szkoły. Nie miały dachu nad głową. Spały w trawskach i pod drzewami, nieważne czy deszcz czy nie
. Pojawiły się tam kilka dni temu. Dowiedziałam się o nich dziś rano.
Urobiłam mamuśkę no i są u mnie.
Przerażone to to, ale nie syczy, nie fuka, daje się podnosić. Są mega głodne. Po przeprowadzeniu do klatki rzuciły się na pasztecik, który im zapodałam.
Nie są w tragicznym stanie, oczka przyzwoicie, uszy również, sierść też, ale nie zagłębiałam się, dałam jeść, pić i spokój
Jutro napiszę więcej no i trzeba będzie pomyśleć nad imionami.
kilka fotek:
tak mieszkały:




a to już u mnie:





z 29.11
Młodzieży poszalała dzisiaj trochę

Wypuściłam na mieszkanie - woooow, ale zdziwko było Jeszcze przestraszone, ale już mruczą głaskane.
Ile im się nie da tyle zjedzą głodomory!
Za godzinę wyruszamy do weta, teraz próbuję dojść do siebie po dzisiejszym dniu...
PS. I nasrał buras do kwiatka

Kociki po wizycie u weterynarza - MAMY DWA KOCURY

Uszy miały baardzo syfiaste, już wyczyszczone i zaaplikowana maść. Młodzież wielce niezadowolona z powodu tak dogłębnych oględzin i zabiegów siedzi w klatce i liczy straty powojenne

Buras na stole zaczął nawet mruczeć, a biało-bury rozglądał się za możliwością ucieczki, no cóż, ten typ tak ma

Jeszcze się oswajają, ale są dość żarłoczne, biało-bury potrafi nawet odganiać kumpla od jedzenie warczeniem

Pobiegały sobie dzisiaj po mieszkaniu trochę, nie było tragedii, poznały nowe kąty, szynszylę ]:->.
A dzięki propozycji mojej koleżanki (jej klimaty takie japońskie) kotecki mają imiona

Neko - burasek
Shiro - biało bury
I tak sobie leniuchowały dzisiaj po południu



z 28.11
Jeszcze imion nie mają, jutro odwiedzimy weterynarza, więc i płeć poznamy, bo ja noga jestem.
Koty koczowały w zaroślach przy garażach nieopodal mojej szkoły. Nie miały dachu nad głową. Spały w trawskach i pod drzewami, nieważne czy deszcz czy nie

Urobiłam mamuśkę no i są u mnie.
Przerażone to to, ale nie syczy, nie fuka, daje się podnosić. Są mega głodne. Po przeprowadzeniu do klatki rzuciły się na pasztecik, który im zapodałam.
Nie są w tragicznym stanie, oczka przyzwoicie, uszy również, sierść też, ale nie zagłębiałam się, dałam jeść, pić i spokój

Jutro napiszę więcej no i trzeba będzie pomyśleć nad imionami.
kilka fotek:
tak mieszkały:




a to już u mnie:


