Zadzwoniła do mnie dziewczyna, która adoptowała ode mnie 2 kociaki prawie rok temu.
Wracając w piątek z pracy, na parkingu znalazła płaczącego kociaczka. Bardzo nie chciał być sam i głośno rozpaczał.
Pani nie mogła przygarnąć kolejnego kociaka, a za tydzień jedzie na wakacje, więc zadzwoniła do mnie z pytaniem i prośbą o pomoc.
Akurat mamy teraz wolne miejsce i tak oto przyjechał do nas Hugo

oto on:





Jutro pojedziemy na przegląd i jeśli będzie wszystko ok, to zaczynamy ogłaszać
