Znalezione kocię-parę pytań i wątpliwości co do opieki

Przyniosłem dziś do domu zauważone i złapane na samym środku ruchliwego toruńskiego skrzyżowania kocię. Zostało najpewniej wysadzone tam z samochodu. Darło się przeraźliwie i uciekało na jezdnię, ale udało mi się je chwycić. Nie jest oseskiem, chodzi, biega, a nawet próbuje się bawić i gonić psi ogon. Jest jednak maleństwem, może ok. 2 miesięcznym? Nie mam pojęcia. Jutro idziemy do weta i zaczniemy oporządzać kotka. Doraźnie, przetarłem mu trochę brudne futerko, przemyłem oczy borasolem i wyczyściłem okropnie zapuszczone uszy (jestem prawie pewny, że to świerzbowiec - wygląda to tak samo, jak w przypadku mojego rezydenta, również wziętego prosto z ulicy z potężnym świerzbem). Mam jeszcze od tego czasu krople, które podawałem mu do ucha na ten świerzb. Myślicie, że mógłbym podać je jeszcze dzisiaj nowej znajdzie?
Karmię koty taste of the wildem, przy opisie której to karmy stwierdzono: "dla kotów w każdym stadium życia, od kociaka po seniora". Co o tym myślicie, czy rzeczywiście karma ta, deklarowana jako kompletna, rzeczywiście zaspokaja 100% potrzeb żywieniowych kociąt? Nie wierzę, żeby producent czy też dystrybutor kłamali i nie sprawdzili, czy rzeczywiście tak jest, ale mam pewne wątpliwości mimo to :/. Podałem maluchowi rozmiękczone w ciepłej wodzie kulki totw. Wodę z tego "posiłku" chłeptał łapczywie (nie chciał tknąć wody podanej osobno na spodeczku); zjadł też kilka kulek, ale bez entuzjazmu. Rozumiem, że jest po prostu nie przyzwyczajony do takiego pokarmu i to kwestia czasu. ? czy kupić mu coś jeszcze dzisiaj innego do jedzenia?
Dodam, że kociak wydaje się być chudy.
Jutro zapytam weta o wszystko i będę postępować zgodnie z jego zaleceniami, ale do jutra będę miał wątpliwości, więc pytam tutaj
.
Kotek zupełnie nie boi się kotów rezydentów i psa. Koty oczywiście są wstrząśnięte całą sytuacją i niedotykalskie, prychające, warczące, trzymające się jak najdalej od intruza. Pies jako jedyny okazuje kociakowi zainteresowanie i ciągle za nim chodzi. Dopiero po długim czasie suka odstąpiła od malca i położyła się "u siebie". Znajda została sama na środku kuchni i próbowała drzemać na siedząco. Co chwilę jednak się budziła i pomiałkiwała. Dopiero po jakimś czasie i po kichnięciu kociaka, genialny ja zorientowałem się, że przecież musi być takiemu maleństwu zimno. Zaniosłem je do psa i teraz leżą razem.
Karmię koty taste of the wildem, przy opisie której to karmy stwierdzono: "dla kotów w każdym stadium życia, od kociaka po seniora". Co o tym myślicie, czy rzeczywiście karma ta, deklarowana jako kompletna, rzeczywiście zaspokaja 100% potrzeb żywieniowych kociąt? Nie wierzę, żeby producent czy też dystrybutor kłamali i nie sprawdzili, czy rzeczywiście tak jest, ale mam pewne wątpliwości mimo to :/. Podałem maluchowi rozmiękczone w ciepłej wodzie kulki totw. Wodę z tego "posiłku" chłeptał łapczywie (nie chciał tknąć wody podanej osobno na spodeczku); zjadł też kilka kulek, ale bez entuzjazmu. Rozumiem, że jest po prostu nie przyzwyczajony do takiego pokarmu i to kwestia czasu. ? czy kupić mu coś jeszcze dzisiaj innego do jedzenia?
Dodam, że kociak wydaje się być chudy.
Jutro zapytam weta o wszystko i będę postępować zgodnie z jego zaleceniami, ale do jutra będę miał wątpliwości, więc pytam tutaj

Kotek zupełnie nie boi się kotów rezydentów i psa. Koty oczywiście są wstrząśnięte całą sytuacją i niedotykalskie, prychające, warczące, trzymające się jak najdalej od intruza. Pies jako jedyny okazuje kociakowi zainteresowanie i ciągle za nim chodzi. Dopiero po długim czasie suka odstąpiła od malca i położyła się "u siebie". Znajda została sama na środku kuchni i próbowała drzemać na siedząco. Co chwilę jednak się budziła i pomiałkiwała. Dopiero po jakimś czasie i po kichnięciu kociaka, genialny ja zorientowałem się, że przecież musi być takiemu maleństwu zimno. Zaniosłem je do psa i teraz leżą razem.