Malutki BAZYLEK... już w swoim własnym domku:):):)

Bazylek został znaleziony na parkingu pod samochodami. Siedział tam i płakał podobno pół niedzieli. Wracałam właśnie z odwiedzin w DS u mojego byłego tymczaska i usłyszałam żałosne miauczenie. Dwaj młodzi chłopcy pomogli mi zlokalizować, skąd rozlega się płacz kociątka i wpełzali pod samochody. Maluch był przerażony i uciekał coraz glębiej, ale w końcu udało się go wyciągnąć. Oczywiście wylądował u mnie, no bo przecież nie mogłam zostawić takiego maleństwa bez pomocy.
Bazylek jest już po wizycie u weta, został zbadany i odrobaczony. Ma ok. 2 miesiące i jest niezwykle proludzkim kociątkiem. Wspina się po człowieku i najchętniej przesiadywałby na ramieniu. Od początku wiedział do czego służy kuweta, od razu tam powędrował i pięknie się załatwił. Nie mam pojęcia, skąd wziął się na parkingu przy ruchliwej ulicy, bo przecież to nie jest dziecko dzikiej kotki które odeszło za daleko, on jest normalnie oswojony. Może jakieś dzieci się kociątkiem pobawiły i zostawiły? Nie mam pojęcia i pewnie już nigdy się nie dowiem.
Nie powinnam brać do domu maluchów ze względu na moją rezydentkę Alusię, która jest kotem specjalnej troski i potrzebuje przede wszystkim spokoju. Ale co miałam zrobić??? A Bazylek jakby się uwziął i cały czas zaczepia Alusię, podbiega kiedy ona śpi, paca ją łapką i ucieka. I tak w kółko, co bardzo denerwuje Alusię. Albo próbuje szturchać ją łapką jakby chciał ją budzić. Nie zachowuje się tak w stosunku do żadnego innego kota w domu, zaczęłam już podejrzewać, że może mama malucha była czarną kotką tak jak Alusia i mały myśli, że to jego mama.
Dlatego Bazylek poszukuje już domku stałego, oczywiście najwspanialszego na świecie
Maluszek pięknie je, śpi z człowiekiem i przesypia noc, nie szaleje w nocy, chociaż w dzień jest bardzo ruchliwy, trzeba uważać, żeby go nie rozdeptać, bo wszędzie go pełno 
Kotek przebywa w DT w Rzeszowie, kontakt w sprawie adopcji: zuzinka96@wp.pl
Oto piękny Bazylek, kotek jak z opakowania Felixa
ale imię przyniósł sobie sam, bo w dzień uratowania malucha było Bazylego
(a imiona tymczasom zwykle nadaję patrząc w kalendarz w dzień znalezienia)




Bazylek jest już po wizycie u weta, został zbadany i odrobaczony. Ma ok. 2 miesiące i jest niezwykle proludzkim kociątkiem. Wspina się po człowieku i najchętniej przesiadywałby na ramieniu. Od początku wiedział do czego służy kuweta, od razu tam powędrował i pięknie się załatwił. Nie mam pojęcia, skąd wziął się na parkingu przy ruchliwej ulicy, bo przecież to nie jest dziecko dzikiej kotki które odeszło za daleko, on jest normalnie oswojony. Może jakieś dzieci się kociątkiem pobawiły i zostawiły? Nie mam pojęcia i pewnie już nigdy się nie dowiem.
Nie powinnam brać do domu maluchów ze względu na moją rezydentkę Alusię, która jest kotem specjalnej troski i potrzebuje przede wszystkim spokoju. Ale co miałam zrobić??? A Bazylek jakby się uwziął i cały czas zaczepia Alusię, podbiega kiedy ona śpi, paca ją łapką i ucieka. I tak w kółko, co bardzo denerwuje Alusię. Albo próbuje szturchać ją łapką jakby chciał ją budzić. Nie zachowuje się tak w stosunku do żadnego innego kota w domu, zaczęłam już podejrzewać, że może mama malucha była czarną kotką tak jak Alusia i mały myśli, że to jego mama.
Dlatego Bazylek poszukuje już domku stałego, oczywiście najwspanialszego na świecie


Kotek przebywa w DT w Rzeszowie, kontakt w sprawie adopcji: zuzinka96@wp.pl
Oto piękny Bazylek, kotek jak z opakowania Felixa





