Strona 1 z 20

MIKI, o pięknych oczach kocurek już w swoim własnym domku:)

PostNapisane: Nie kwi 22, 2012 11:38
przez zuzia96
edit: 18.05.12r.Miki czeka już na swój własny domek. Przełamał strach do człowieka, bardzo lubi wylegiwać się na kolanach, ładnie bawi się z innymi kotami. Jest zdrowy (testy FeLV i FIV ujemne), wykastrowany, zaszczepiony, grzeczny, pięknie korzysta z kuwety... Czy ktoś pokocha koteczka o srebrno-białym futerku i pięknych oczach i odmieni jego los??

Miki był kotem bezdomnym, mieszkał przy ruchliwej ulicy. Kiedyś przypadkowo przechodziłam tamtędy i zobaczłam biedaka. Stan kota był tragiczny, uszy i głowa całe w ranach, ubytki futra na szyi, był głodny, brudny, jakiś taki przykurczony i cały czas miauczał. Dałam mu chrupki, które miałam przy sobie, zjadł natychmiast, ale nie dał podejść do siebie. Jeździłam tam potem kilka razy i wspólnie z koleżanką karmiłyśmy go, kot był nieufny, ale w końcu udało się go złapać nawet bez klatki.

Okazało się, że uszy wyżarte przez świerzba, rany na głowie na szczęście też od mega świerzba, bo bałam się, że to coś gorszego, był też bardzo zabiedzony.
Miki to młody kocurek, ma ok.1 - 1,5 roku. Teraz jest już zdrowy, wykastrowany, testy FeLV i FIV ujemne :piwa: , czysty i piękny. Jest u mnie już prawie miesiąc i właściwie mógłby szukać swojego domu, ale niestety Mikuś przeżył na tej ulicy chyba dużo złego, bo boi się człowieka. Wzięty na ręce wprost zamiera z przerażenia, kuli się, uszy kładzie, oczy jak pięciozłotówki, przy każdym głasku uchyla się jak przed ciosem. Na początku siedział długo za łóżkiem, teraz już wychodzi, spaceruje po całym mieszkaniu, bardzo ładnie załapał kuwetę, koty uwielbia, tylko ten strach przed człowiekiem...
Nawet myślałam, że po wyleczeniu wróci w stare miejsce bytowania, ale co, wystawię go znowu na ulicę???

Może jakieś rady, jak przekonać takiego strachulca, że człowiek nie musi być zły? Jest szansa?

Oto Miki (Mikołaj, takie imię dostał od ulicy, na której mieszkał) w pierwszych dniach pobytu u mnie :wink: Ma biało-srebrne futerko, jest piękny (teraz już czysty :wink: ) i mógłby zamieszkać w dobrym domu. Tylko kto zechce takiego strachulca?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Miki, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Nie kwi 22, 2012 12:10
przez zuzia96
Codziennie, przynajmniej dwa razy na dzień staram sie brać Mikusia na ręce i miziam, miziam, miziam niezależnie od jego reakcji. Kocurek jest już bardziej wyluzowany, potrafi leżeć na kolanach bez trzymania, kiedyś nawet zdrzemnął się na kolanach, ale złapać go ciężko. Po takich porcjach czułości, które widać, że zaczynają sprawiać mu już chociaż odrobinę przyjemności, Miki dalej ucieka przede mną. Zawsze po takiej sesji nakolankowej daję mu coś smacznego do przegryzienia.

Tu dokumentacja terapii Mikusia, terapię tym razem przeprowadza Ciocia Ania :1luvu: i jak widać, nie jest aż tak źle...ale za chwilę Miki znowu zapomina, że człowiek nie musi być zły.
Mam odczucie, że jest mu u nas dobrze, ma ciepło, jedzenie (które bardzo docenia), koty (które bardzo lubi), tylko... ja mu przeszkadzam :wink:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
i po drobnej przegryzce znowu kolanka :D
Obrazek
Obrazek

Re: Miki, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Nie kwi 22, 2012 12:38
przez misia007
Miałam takiego strachulca,bał się wszystkiego i wszystkich.Teraz jest ogromnym ,pewnym siebie kotem i wielkim miziakiem.Tyle,że to trwało.Moja rada....niczego nie przyspieszaj,pozwól aby sam się do ciebie przekonał,sam zaufał i pokochał.

Re: Miki, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Nie kwi 22, 2012 12:44
przez zuzia96
A jak długo to trwało u Twojego kota? :wink:

Re: Miki, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Nie kwi 22, 2012 12:57
przez Gretta
Piękny kocio. :1luvu:
"Prawie miesiąc" to bardzo krótko.

Re: Miki, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Nie kwi 22, 2012 14:10
przez misia007
zuzia96 pisze:A jak długo to trwało u Twojego kota? :wink:


Nam zaufał nawet dość szybko ale do innych ludzi,znajomych no to trwało ze dwa lata.Życzę powodzenia ,Miki jest ślicznym kotem i mam nadzieję,że wkrótce poczuje się bezpiecznie.

Re: Miki, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Pon kwi 23, 2012 21:00
przez zuzia96
Miki jest naprawdę pięknym kotem, ma biało-srebrne futerko, przy tym biały podszerstek, cały jest taki jasny. No i ma przepiękne oczy. Tak bym chciała, żeby znalazł wspaniały dom, żeby nie musiał żebrać o jedzenie na ulicy, żeby był szczęśliwy...

Ale do własnego domku chyba Mikuś ma jeszcze daleką drogę... :(

Re: Miki, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Wto kwi 24, 2012 8:04
przez MB&Ofelia
A czy kotek się bawi? Spróbuj go wybawiać, np. przy pomocy wędki, laserka, i niby przypadkiem dotykaj w trakcie zabawy.

Re: MIKI, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Wto kwi 24, 2012 9:43
przez zuzia96
Miki ładnie się bawi, najchętniej w nocy albo jak nikogo nie ma. W nocy buszuje też po szafkach w kuchni :D i wyjada jak coś znajdzie :D Już teraz przemieszcza się po pokojach (bo wcześniej dość długo siedział tylko za łóżkiem) i wybiera sobie różne miejscówki do spania. Jak go biorę na ręce na porcje głasków, to ładnie podstawia już łepek, widać że sprawia mu to już jakąś przyjemność. Ale jak go postawię na podłodze, to znowu ucieka przede mną :(

Re: MIKI, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Wto kwi 24, 2012 12:36
przez Joanna KA
zaznaczam i kibicuję :ok:
to i tak lepiej niż u mnie, bo moja tymczaska Shilla wzięta na kolana zaraz próbuje zwiać... i jak tylko poczuje, że nie jest przytrzymywana - zwiewa :(
i można ją "złapać" tylko podczas jedzenia... ehhhh
będzie dobrze Wiesiu, nie martw się na zapas :ok:

Re: MIKI, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Wto kwi 24, 2012 15:37
przez anna_s
Przybyłam się pozachwycać Mikim. On się troszkę boi, ale nie prycha ani nie syczy, nie broni się w żaden sposób, tylko tak się przykurcza. Ale lubi mizianie pod bródką i nawet wtedy zaczyna mruczeć. Dla mądrego i cierpliwego Domu on już jest gotów do adopcji.

Re: MIKI, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Wto kwi 24, 2012 21:34
przez zuzia96
Właśnie teraz Mikuś leży na moich kolanach, bez trzymanki :piwa: i nie zwiewa. A nawet uciął sobie drzemkę oparty o moją rękę (a ja piszę lewą :twisted: ). Tylko z nim jest jakoś tak dziwnie, jakby zapominał, że właściwie już się nie boi i za chwilę, jak tylko stanie na podłodze, to znowu przede mną ucieka.

Wczoraj tak właśnie chciał zwiać przede mną do transporterka, gdzie ostatnio lubi siedzieć, a tam... niespodzianka :roll: miejscówka zajęta. Bardzo był Mikuś zdziwiony, ale z dwojga złego wolał kota niż dać się złapać mnie :D wcisnął się za Alusię i tak siedział :roll: dobrze że mam duży transporter :ryk:

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Aniu, nie mam odwagi jeszcze go ogłaszać, bo wiadomo, że o takie cierpliwe i doświadczone domy jest niezwykle trudno. Liczę na to, że jeszcze się chłopak bardziej otworzy na człowieka. Mam przynajmniej taką nadzieję :P

Re: MIKI, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Wto kwi 24, 2012 21:38
przez ewexoxo
piękny chłopak :1luvu: on potrzebuje czasu i cierpliwości, jak dobrze że trafił do ciebie

Re: MIKI, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Śro kwi 25, 2012 19:18
przez zuzia96
A Mikuś to wyleguje się już na zupełnym luzie...
Obrazek

Obrazek
a nawet tak... :lol:
Obrazek

tylko ja muszę być w bezpiecznej odległości :mrgreen:

Re: MIKI, chory bezdomny kocurek już u mnie:) ale jest probl

PostNapisane: Śro kwi 25, 2012 19:35
przez ariel
ja bym go na siłę nie brała na ręce. Przemawiaj do niego, baw się z nim, czasem pogłaszcz, ale nie próbuj łapać.
U mnie starsze koty właśnie tak się socjalizują z ludźmi - nic na siłę.
On sam musi się przekonać, że nic złego go nie spotka.