Powolutku ciągniemy się. Na prawdę wolniutko.
Miałam dziś (wydawało by się ) luźniejszy poranek. Postanowiłam nie karmić dziś stadka kotłownianego. Bo jak wieczorem karmią, dobra wiele w śmietnikach to ja za diabła nie złapię kotek. A Seniorka bardzo źle wygląda.Bardzo
Jak sie złapie (niech sie złapie) to raczej podejmę jedną decyzję.Może ona czuje? A Sekutnica ma większy brzuch.Też czuje?
Trudno nie iść z kateringiem.Wyobraźnia podpowiada w jakich mękach koty czekają na jedzenie.Jak im żołądki zaczynają do kregosłupów przyrastać. Jak im kosteczki wystają .A kot słaniajac sie na ostatnich nogach nie może nawet do śmieciówki sie dowlec.Nie może go odnaleźć bo mu głód oczy zamyka
Alem twarda była.Choć nie jest mi teraz fajnie z tym. Bo za dwie cholery reszta cierpi.
Reszta karmionych w innych miejscach dostało to co powinna.Więc choć one są zadowolone.
A wracajac do luźniejszego poranka, oczywiście nie wyrobiłam się.
Kupiłam Pikusiowi Shebę.Indora i coś tam. Musiałam zamknąć się w łazience z nim by spokojnie zjadł.Taka randka romantyczna.On, ja ,szurający piasek (żwirek znaczy się) pod nożynami, samotny brodzik i dwie pełne kuwety.
Z jakim on apetytem jadł.Choć pysiem dziwnie czasem zarzucał. Nawet moja obecność jak smaka załapał nie przeszkadzała mu. A po drugiej stronie drzwi rozgrywał się dramat. Było wielkie miauczenie, skakanie na drzwi, drapanie, umierające jęki i las łapek wpychających się dziurami.Byliśmy nie wzruszeni. Pikuniek zjadł prawie całość. Pięknie zrobił grzbiecik i poprosił o wypuszczenie. Mało mnie nie stratowały cholery jak do łazienki wpadły.Zostały na obrzeżach resztki i sosiki. Zostało to pożarte, wylizane ...a tacki z brzękiem przelatywały od jednego końca do drugiego.
I właśnie ta randka mi czas zabrała.